Prezentujemy zapis rozmowy z ekipą filmową po zakończeniu zdjęć do filmu "Wojna polsko – ruska".


Pani Doroto, Pani książka została początkowo wydana w 1000 egzemplarzy. Nie zwiastowała zatem sukcesu, ale na szczęście stało się inaczej. Proszę o tym opowiedzieć.

Dorota Masłowska:
Pierwsza wersja książki wyszła nakładem tysiąca egzemplarzy i miała być gwoździem do trumny mojego wydawcy, a okazała się sukcesem.


Panie Jacku, Pan jest producentem tego filmu. Co podkusiło Pana do przeniesienia książki na ekran?

Jacek Samojłowicz: Książka w tamtym czasie miała ponad 150 000 nakładu. Potem długo zastanawiałem się nad reżyserią, ale jak zobaczyłem Żurka [Xawerego Żuławskiego], po prostu pomyślałem, że on pasuje do tego filmu, przynajmniej z wyglądu.


Pani Doroto, jak to wszystko się zaczęło, jakie były początki współpracy miedzy Wami?

Dorota Masłowska:
Miałam do Żurka od początku zaufanie. Wiedziałam, że nie będzie musiał chodzić po  podstawówkach i robić wywiadów z młodzieżą, żeby wiedzieć o czym piszę, żeby wiedzieć o czym myślałam.


A Pan propozycją wyreżyserowania "Wojny polsko – ruskiej" był zaskoczony?


Xawery Żuławski: Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość i natychmiast wziąłem się za ponowne, takie prawdziwe tym razem, dogłębne czytanie książki Doroty. I tak się zaczęła praca nad filmem.


A co Panem kierowało przy doborze obsady? Proszę powiedzieć jak przebiegał ten proces.


Xawery Żuławski: Jednogłośnie stwierdziliśmy: ”On czyli Szyc to zagra”. Silny, jak sama ksywa mówi - to silny facet, szalony Polak. Borys nie do końca przypominał silnego, szalonego Polaka, ale od razu przystał na pomysł. Powiedział: ”to jest genialne, to jest jak w amerykańskich filmach. Zawsze marzyłem o tym, żeby przygotować się do jakiejś roli naprawdę od początku”.


No właśnie Panie Borysie, a w  jaki sposób Pan przygotowywał się do roli?


Borys Szyc: Ta historia zaczęła się od dłuuuugich treningów i diet i trwała ponad dwa miesiące. Musiałem stracić włosy, których i tak nie mam za dużo, ale postanowiłem się poświecić kompletnie. Miałem ogromne szczęście grania ze wspaniałymi aktorami. Jak grasz z takimi ludźmi, jest łatwiej, wtedy to jak zagrasz zostanie odbite i do ciebie wróci.


A  jaką postać Pani grała w filmie?

Marta Strzelecka: Grałam w filmie Angelę czyli sado - maso - gotyk laskę. Ale to nie była żadna ostra dziewczyna, raczej chodzący trup, romantyczka, poetka, czarna księżniczka [śmiech].


Jest Pan postacią drugoplanową, bardzo charakterystyczną. Proszę opowiedzieć o swoich odczuciach, o współpracy na planie.

Michał Czernecki: Myślę, że przy tym projekcie spotkało się zadziwiająco dużo wyjątkowych ludzi.
Wiesz, najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że w scenariuszu nie ma hipokryzji językowej. Ta kloaka językowa, to szambo jest tam podniesione do rangi niemalże poezji.


Pani Romo, a Pani w jaką postać się wcieliła?


Roma Gąsiorowska:
W "Wojnie polsko – ruskiej" grałam Magdę. Magda to dziewczyna pełna marzeń, która doskonale wie, że jej życie dopiero się zaczyna i w związku z tym szuka sobie odpowiedniego kandydata na męża, kochanka…


Trudna to powieść do zekranizowania, a jednak zdecydował się Pan na tę produkcję. Czy nie miał Pan sprzecznych opinii z reżyserem ? propos doboru aktorów?

Jacek Samojłowicz: Wydaje mi się, ze obsada jest znakomicie dobrana, lepiej według mojej oceny nie można byłoby tego zrobić. jednocześnie chylę czoła reżyserowi, bo zaskakująco szybko dogadał się z Dorotą Masłowska. Widziałem, że się świetnie rozumieją, że to jest to samo pokolenie. W rezultacie zresztą dała się namówić na rolę w filmie.


Występuje Pani w roli Doroty – tak naprawdę autorki całego tego zamieszania filmowego. Proszę zdradzić jak się Pani czuła na planie?


Dorota Masłowska:
Wydaje mi się, że aktorstwo jest totalnym rewersem tego, co  w życiu robię. Jestem absolutnie niezdolna do zagrania czegokolwiek, co zresztą okazało się prawdziwym instynktem. Jednocześnie nie mogłam sobie tego odmówić, bo wiem, że z moim antytalentem aktorskim nie zagram już nigdy w żadnym filmie. Postanowiłam, że muszę tę jedną szansę otrzymaną od losu wykorzystać i posiadać kolejne w swoim indeksie, doświadczenie.


Pańska rola wymagała ogolenia się na łyso, musiał Pan dużo trenować, ćwiczyć itd. Łatwo nie było jak się domyślam. Jak wyglądały dalsze etapy pracy nad filmem?


Borys Szyc: trzeci etap przygotowań, to były przygotowania kaskaderskie pod konkretne sceny, które miały się pojawić w filmie. Trenowaliśmy przede wszystkim po to, żeby zapamiętać poszczególne chwyty, żeby ułożyć to sobie w głowie, by już później na planie o tym nie myśleć. Żeby było CIACH i na ostro. W filmie walczymy jak w kung - fu, pojawia się też podwórkowy styl walki, latamy na linach, wyskakujemy, to jest dosyć nierealne.


Wiem, że podczas tych prób doszło do wypadku. Jak to się stało? Zbyt mocny prawy sierpowy?


Borys Szyc: No tak poszło na ostro, ze po prostu uderzyłem Michała naprawdę. Ale był z nami nasz znakomity lekarz, który zrobił tylko takie hrruuup i mu ta szczęka wróciła.


Proszę powiedzieć, jakie wydarzenie, jaka scena sprawiła Panu najwięcej kłopotu, zajęła najwięcej czasu, przygotowań?


Xawery Żuławski: najtrudniejsza scena, to była oczywiście scena festynu. Między pierwszym obiektem startu aktorów a ostatnim obiektem, mniej więcej trzeba było przejść około osiemset metrów. Były na miejscu cztery podnośniki, ponad dwudziestu kaskaderów, do tego około trzystu statystów, był tez zespół disco-polo, no i do tego praktycznie wszyscy nasi aktorzy.


Jak się Pani czuje z tym, że ktoś przeniósł Pani powieść na ekran? To dziwne uczucie? Miłe?


Dorota Masłowska: sześć lat temu siedziałam w domu i coś tam pitoliłam na rozsypującym się komputerze. Teraz, kiedy doszło do realizacji filmu, to coś, ten papier, to wyobrażenie po prostu zamieniło się nagle w ciało. I jest  Magda, jest Silny…


Chciałby Pan coś dodać na koniec? Co Pan czuł na finiszu, po zakończeniu produkcji "Wojny polsko – ruskiej"?


Jacek Samojłowicz:
powiem krótko - takiego filmu jeszcze nigdy nie widzieliście. Dlatego, że to jest polski film z polskim klimatem, według polskiej książki. Niezwykły język, niezwykłe aktorstwo, niezwykła scenografia, wspaniali twórcy. Tyle. Mogę się pochwalić. Po prostu – zapraszam do oglądania, nakładem firmy Epelpol film już niedługo będzie w sklepach.