„Mama powtarzała, że możemy być tym, kim tylko zechcemy”

Urodzona 15 października 1984 w londyńskim Clapham, Jessie Ware wychowana była przede wszystkim przez matkę. Rodzice, Helena (znana wszystkim jako Lennie), pracownica socjalna i John, reporter BBC, rozwiedli się, kiedy przyszła wokalistka miała 10 lat. Jej starsza siostra, Hannah, jest aktorką (zagrała m.in. główne role w mniej znanych w Polsce serialach, takich jak „Boss” stacji Starz czy „Betrayal” ABC), zaś młodszy brat, Alex, lekarzem. Ware w wielu wywiadach podkreślała, iż mama jest dla niej „osobistą bohaterką” i osobą, która odegrała kluczową rolę w jej karierze. „Wychowała moją siostrę, mojego brata i mnie w ogromnej miłości i z dużą dozą dobrej zabawy” - wspominała w jednym z wywiadów. „Zawsze powtarzała, że możemy być tym, kim tylko zechcemy”.
Młoda Jessie bez wątpienia skorzystała z tych rad: ukończyła literaturę angielską na Uniwersytecie w Sussex, przez krótki czas pisała dla tygodnika „The Jewish Chronicle” (została wychowana w wierze judaistycznej), była też reporterką działu sportowego „The Daily Mirror” i pracowała dla jednej z firm zajmujących się produkcją telewizyjną. To tam zdobyła pierwsze poważne doświadczenie sceniczne jako tancerka towarzysząca DJ-skim setom; później występowała też jako chórzystka Jacka Peñate podczas jego trasy po USA. Ware można usłyszeć także na drugim albumie studyjnym Florence Welch, „Ceremonials”, z którą zresztą do dziś się przyjaźnią. Znajomości, które zawarła w tym czasie, zaowocowały pierwszymi singlami: „Valentine”, „Nervous” oraz „The Vision”. Dzięki tym utworom artystką zainteresowała się wytwórnia PMR Records, a 20 sierpnia 2012 premierę miała jej debiutancka płyta, „Devotion”.

 

Od nieśmiałego komponowania do współpracy z Edem Sheeranem i… Nicki Minaj

Płyta ta znana jest w Polsce przede wszystkim za sprawą singla „Wildest Moments” - krążek sprzedał się u nas w ponad dwudziestu tysiącach egzemplarzy i pokrył platyną. Praca nad „Devotion” była dla Ware pierwszym doświadczeniem w pisaniu piosenek - doświadczeniem, jak wspomina, niełatwym. „Nie jestem żadną Joni Mitchel, nie uważam siebie za wielką kompozytorkę, a stworzenie całej tej płyty dla mnie bardzo zawstydzające” - mówiła w rozmowie z „Culture Map Austin” podczas swojej pierwszej solowej trasy po Stanach. „Zajęło mi trochę, zanim wyszłam ze swojej skorupy, ale w końcu mi się udało. Dziś jestem naprawdę dumna z tego, co potrafię skomponować”. 

Wydana dwa lata późnej „Tough Love” jest doskonałym dowodem na to, iż nie były to czcze przechwałki: przez krytyków porównywana do „minimalistycznego stylu Prince’a z lat 80., w najlepszym wydaniu”, znalazła się na dziewiątym miejscu brytyjskiej listy sprzedaży („Devotion” wspięło się na miejsce piąte). Ware współpracowała także z Edem Sheeranem - napisali razem „Say You Love Me” na „Tough Love” oraz „New Man” na „÷” - oraz z… Nicki Minaj, nagrywając refreny do utworu „The Crying Game”.

Niemalże dwuletnia przerwa, związana z zajściem w ciążę i przyjściem na świat pierwszego dziecka wokalistki i jej męża, Sama Burrowsa, miała ogromny wpływ na kształt trzeciej studyjnej płyty, „Glasshouse”. „To mój najszczerszy album. Powstał w okresie dużej niepewności i jednocześnie w okresie bardzo pięknym” - tłumaczyła podczas nagrania programu „A Drink With”. „Myślę, że to płyta, która najbardziej pokazuje moje słabości. Nie boję się przyznać, że nie wszystko jest idealne, ale wiem, że to nic złego. Moi fani dowiedzą się o mnie nieco więcej, poznają rzeczy, które do tej pory troszkę przed nimi ukrywałam”. Krążek był także kolejnym sporym sukcesem komercyjnym, znalazł się bowiem na siódmym miejscu brytyjskiej listy sprzedaży.

 

Muzyka taneczna wkracza w XXI wiek

W najbliższy piątek premierę będzie mieć czwarta solowa płyta Ware, „What’s Your Pleasure?”, promowana singlem „Spotlight”. „Album jest pełen radości i zabawy, jest też mocno taneczny” - mówiła w rozmowie z Jamesem Cordenem na początku czerwca. „W pewnym sensie wracam do moich korzeni, bo zaczynałam przecież jako tancerka”.

Na „What’s Your Pleasure” znalazło się dwanaście utworów, wokalistka jest współautorką wszystkich z nich. Nad całością czuwał James Ford, połowa duetu Simian Mobile Disco oraz uznany producent, który współpracował m.in. z Florence and The Machine, Arctic Monkeys, Depeche Mode czy Haim. „New York Times” w swoim najnowszym reportażu o Ware zauważa, że płyta ta „wprowadza disco w XXI wiek” i że pobrzmiewają w niej nuty podobne klimatem do krążków takich jak „Future Nostalgia” Duy Lipy oraz „Chromatica” Lady Gagi - świetnie przyjętych zarówno przez krytykę, jak i przez fanów. „Chciałam wykorzystać zarówno wyrafinowanie tanecznych bitów, jak i element melodramatu” - tłumaczy Ware w rozmowie z „New York Times”. „To było trochę jak fantazja, odejście od mojego codziennego życia. Ale to nie jest tak, że chcę uciekać; wręcz przeciwnie, kocham moją rodzinę i moje życie. O tym wszystkim śpiewałam na ostatniej płycie. A teraz wszyscy przeżywamy ten czas, kiedy chcemy słuchać muzyki, która da nam możliwość pofantazjowania”.


What’s Your Pleasure?
(CD)

Jessie Ware jest w naszym kraju niezwykle popularna i, jak sama przyznaje, tak wielkich koncertów jak w Polsce nie gra nawet w swoim rodzinnym kraju. Dwa lata temu, promując płytę „Glasshouse”, wyprzedała dwa występy - w krakowskiej Tauron Arenie (największej hali koncertowej w Polsce) oraz na warszawskim Torwarze. „Kiedy poprzednim razem występowałam na Torwarze, zaprosiłam na koncert mojego męża, żeby mógł zobaczyć mnie w takich okolicznościach” - mówiła wtedy w rozmowie z Onetem. „Tym razem postaram się ściągnąć moją mamę, bo koncerty w Polsce są naprawdę wyjątkowe. Znacznie różnią się od występów gdzie indziej”. Niestety, nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy Polscy fani będą mogli spotkać się z Ware i zatańczyć z nią w ramach trasy promującej najnowszą płytę.

 

Więcej artykułów o muzyce przeczytasz w naszej Pasji Słucham.