Autorka: Katarzyna Kowalewska

Opowieść o moim ciele nie jest opowieścią o tryumfie. Nie jest to pamiętnik z czasu odchudzania. […] Moja historia nie jest historią sukcesu. Jest to, po prostu, historia prawdziwa – zaczyna swoją autobiograficzną opowieść Gay Roxane, amerykańska profesor o haitańskich korzeniach, która zasłynęła zbiorem esejów „Zła feministka”.

„Przed” i „po”

„Przed” była szczupłą, ładną, dobrze uczącą się dziewczyną z haitańskiej, dobrze usytuowanej rodziny kochającej swoje dzieci. Jej ojciec konstruował mosty, więc często się przenosili. Może więc zabrakło jej stabilności, może – żywiła ukryty kompleks związany z kolorem skóry. A może po prostu była zwyczajną dwunastolatką, której brakowało pewności siebie, co nie jest niczym wyjątkowym w tym wieku.

„Po” wikłała się w toksyczne relacje, opierając swoje związki na relacji niższości. Nie mieściła się na krzesłach ani na miejscach dla pasażerów pociągów czy samolotów. Krzesła z podłokietnikami zostawiały na jej ciele siniaki, a każde wyjście do restauracji poprzedzał research, jakie siedziska tam mają. Czasem była zmuszona godzinami siedzieć ba brzeżku krzesła, utrzymując część 200 kg nadwagi na i tak obciążonych kolanach. O wyjściach do kina i do teatru, miło zamiłowania do kultury, mogła zapomnieć. Ból i dyskomfort pozycji były zbyt dotkliwe, by czerpać estetyczną przyjemność z seansu czy spektaklu. Przekonała się, że kraj borykający się z największym odsetkiem osób otyłych, zupełnie nie potrafi się zatroszczyć o tę część społeczeństwa, jak gdyby mówiąc: „Skoro cierpią, to niech schudną”.

 

Pamiętnik mojego ciała

 

Winna gwałtu

Kiedy Gay miała 12 lat, zgwałcił ją jej chłopak na oczach swoich kolegów. Następnie to samo zrobili pozostali. Nie zerwała z nim, nie przestała się do niego odzywać. Czuła się winna i bała się komukolwiek powiedzieć o tym, co się stało. Zdając się na siebie, szukała środków obrony. Zaczęła jeść, by stać się silniejsza, postawniejsza, mniej atrakcyjna, nieatrakcyjna. By ciałem odgrodzić się od świata.

I tak, mimo troski nieświadomych traumy rodziców wysyłających ją na kolejne odchudzające obozy przekraczała kolejne wskaźnikowe granice BMI. Gdy te się skończyły na statusie „chorobliwie otyła”, wciąż przybierała na kilogramach tak, że niektóre wagi nie były już w stanie pomierzyć jej ciężaru. Aż w końcu przestał mieścić ją świat. Mimo to ona wciąż była głodna – głodna poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, zamiast których pochłaniała kolejne kilokalorie.  – Wydrążono mnie. Uparłam się, by wypełnić tę próżnię i użyłam jedzenia.

Ciało do naprawy

Kiedy patrzymy na osobę chorobliwie otyłą, jak kwalifikuje ją indeks BMI, gdy wskaźnik przekracza 50, rzadko zastanawiamy się, co doprowadziło do takiej sytuacji. Jeśli nawet współczujemy, to dotyczy to samego wyglądu – osoby „normalne” mieszczące się między 18,5 a 24,9 rzadko myślą o konsekwencjach innych niż te zdrowotne czy estetyczne. Gay Roxane opowiada nie tylko o otyłości jako takiej, lecz – jak zapowiada w tytule – o ciele. O ciele do naprawy. O tym, jak społeczeństwo próbuje je zawłaszczyć oraz ujarzmić. Pisarka nazywa ten proces dyscyplinowaniem niezdyscyplinowanych ciał. Dotyczy on zwłaszcza kobiet, co wiąże się z patriarchalnymi zaszłościami.

– Tego uczy się większość dziewcząt – że powinnyśmy być szczupłe i drobne. Nie powinnyśmy zajmować przestrzeni. Powinno się nas widzieć, ale nie słyszeć, a jeśli nas widać, powinnyśmy stanowić widok przyjemny dla mężczyzn, akceptowalny dla społeczeństwa – zauważa pisarka.

W „Głodzie...” analizuje też dyskurs związany z wagą w popularnych programach rozrywkowych „rozprawiających” się z nadprogramowymi kilogramami, a także w reklamach – Popieprzone jest promowanie idei, zgodnie z którą naszym prawdziwym, najprawdziwszy „ja” są chude kobiety […] skrywające się w naszych grubych ciałach.

Zauważa także, że „wahania wagi sławnych kobiet śledzi się jak wahania giełdy”. – Dzięki temu resztę z nas łatwiej utrzymać pod kontrolą – argumentuje.

Otyłe też lubią seks

–  Nie pozwalałam sobie na to, żeby inicjować seks. Nie ośmielałam się chcieć czegoś tak dobrego jak czułość czy przyjemność seksualna. Wiedziałam, że muszę czekać, aż zostanie mi to zaoferowane, zawsze, za każdym razem. Musiałam być wdzięczna za to, co mi oferowano. […] rozumiałam, że jestem okropną, odstręczającą rzeczą. Miłe słówka nie są dla dziewczyn takich jak ja – wyznaje, opowiadając o toksycznych związkach. Otwarcie jednak pokazuje, że sfera seksualna odgrywa w jej życiu bardzo ważną rolę i nie zamierzała jej ograniczać, nawet kosztem bycia wykorzystywaną.

Nie obwinia jednak większości z byłych partnerów oraz partnerek. Nie zanurza się w intymne wypomnienia czy resentymenty. W jej wyznaniach nie ma nienawiści, agresji – jest świadomość oraz refleksja głównie nad sobą oraz społeczeństwem. A także próba przekonania siebie, że „rozmiarowe kobiety” – bez względu na stopień rozmiarowości – mają prawo do szczęścia, czułości oraz akceptacji.

 

Gay Roxane

Gay Roxane. Materiały nadesłane przez wydawnictwo (także okładka).

 

Feministyczne credo

Czasami wewnętrzne monologi autorki zahaczają o poetyckość, ale wyraźnie widać, że celem narracji nie jest emocjonalny ekshibicjonizm. To, co prywatne, najczęściej staje się punktem wyjścia do refleksji nad tym, co publiczne. Prywatność miesza się zatem z publicystycznością o silnym feministycznym przekazie. Queerowość narratorki sprawia, że jej proza staje się jeszcze bardziej inkluzywna oraz skontrowana z męskocentryczną wizją świata.

– Wierzę, że potrzebne są nam szersze definicje urody, takie, które uwzględnią zróżnicowane typy ciał. Uważam za niezwykle ważne to, żeby kobiety mogły czuć się dobrze we własnych ciałach, bez potrzeby zmieniania w nich wszystkiego – postuluje i wyznaje wdzięczność wobec tego, co dał jej feminizm.

Wyjść poza chude horyzonty

„Pamiętnik (mojego) ciała” to lekcja empatii. Lektura poszerza „szczupłe” horyzonty i skłania do tego, by przestać patrzeć na innych jak na ciało. Roxane konstruuje przekaz z nurtu body positivity (ciałopozytywności), ale odnoszę wrażenie, iż jeszcze bardziej niż „to okej być grubym” udowadnia, że „to nie w porządku, że nie bycie grubym jest tak bardzo nie okej” we współczesnym społeczeństwie.

Nie wierzy, że uda się jej kiedyś być szczupłą, ani w to, że współczesna kultura diametralnie się zmieni. Ale stara się postawić krok – w świadomości własnej i swoich czytelników oraz słuchaczy. W końcu śmiało deklaruje, że chce zawalczyć o szczęście, korzystając już z dialektyki sukcesu, chociaż nie ukrywając, że wciąż zmaga się z traumą oraz z tym, by nie postrzegać swojego ciała jako klatki, chociaż więzi ją ono  w nieprzystosowanej do poruszania się w przestrzeni publicznej przez osoby o nadprogramowej tuszy.

Dziś – dzięki sukcesowi pisarskiemu i akademickiemu – amerykańska profesorka może kupować podwójne miejsca w samolotach czy pociągach oraz pozwalać sobie na to, by wymagać od organizatorów spotkań z nią, aby choć częściowo dostosowano przestrzeń do jej rozmiarów. Ale nie wiele osób, których historii nie znamy i którzy nie przekuli ich w siłę do pięcia się po szczeblach kariery, nie ma takiej możliwości.

Więcej recenzji znajdziesz w pasji Czytam.