Pierwszy klaps najnowszego filmu Jerzego Stuhra Korowód rozległ się 8 maja w Komendzie Policji Warszawa Wilanów. Reżyser przyznaje, że jego najnowszy film, tak jak poprzednie opowiadać będzie o współczesności. Ma dotykać międzypokoleniowych emocji, mówić o braku porozumienia między ludźmi dojrzałymi, a tymi, którzy dopiero wchodzą w dorosłość.

- Problem poszukiwania autorytetów nie dotyczy oczywiście jedynie naszego kraju - mówi Jerzy Stuhr. - Niedawno czytałem wielki artykuł o Zygmuncie Baumanie, socjologu, filozofie, eseiście, znawcy i interpretatorze holocaustu, wielokrotnie wyróżnianym prestiżowymi nagrodami, który zawsze był dla mnie wielkim autorytetem. Dla wielu z nas było szokiem, kiedy przyznał się do współpracy z kontrwywiadem PRL w latach 40.

W filmie wystąpią m.in. Jan Frycz, Aleksandra Konieczna, Kamil Maćkowiak, Jerzy Stuhr i Maciej Stuhr. Ten ostatni pojawi się dopiero w jednej z końcowych scen. - Zawsze mam taką małą filmową obsesję - mówi reżyser. - Zależy mi, by widz wyszedł z kina z łutem nadziei. I taką iskierkę nadziei ma właśnie wprowadzić postać grana przez Maćka pod koniec filmu.

Pierwsze zdjęcia będą realizowane w Warszawie, a później w Krakowie, na Majorce i w Bieszczadach oraz w Rzeszowie. Ostatnie zdjęcia zaplanowano na czerwiec ponownie w Warszawie. Pierwszy pokaz ma odbyć się na tegorocznym Festiwalu w Gdyni.

Producentem filmu jest Studio Filmowe "Zebra", telewizja Polsat oraz OTO film. PISF wsparł film finansowo kwotą 1800 000 zł.

Fot. pochodzi z poprzedniego filmu Jerzego Stuhra Pogoda na jutro.
Polski Instytut Sztuki Filmowej/M.W.