Od 45 lat Stephen King zachwyca swoją pomysłowością i przeraża wyobraźnią zarazem. Kultowy pisarz nie zasypuje gruszek w popiele, częstując swoich czytelników kolejnymi powieściami, które sprawiają, że niechętnie wychodzimy z domu po zmroku. „Instytut” zapowiada się równie przerażająco.

Co mają wspólnego King i Mickiewicz?

Na pierwszy rzut oka zestawienie polskiego wieszcza i współczesnego twórcy horrorów nie ma większego sensu. Jest jednak pewne podobieństwo, które zauważmy również w najnowszym dziele autora „Lśnienia”. W epoce romantyzmu artyści uważali, że dzieci należą do najbardziej uduchowionych osób, przez co często mogą dostrzec to, czego dorośli nie zauważą. Podobne przekonania wyznawał również Adam Mickiewicz. Nadnaturalne zdolności dzieci to też jedna z charakterystycznych cech twórczości Stephena Kinga. Już w swojej debiutanckiej książce „Carrie” opisywał nastoletnią bohaterkę, która potrafiła przenosić przedmioty siłą woli. Wyjątkowe zdolności miał także Danny Torrance w „Lśnieniu” czy Charlie McGee w „Podpalaczce”. A co wyjątkowego potrafią bohaterowie „Instytutu”? Otóż niemało, przez co młodzi ludzie padają ofiarę naukowców, próbujących zbadać nadnaturalne umiejętności.
 

King carrie
 

O czym jest nowa książka Kinga?

Fabuła „Instytutu” skupia się wokół Luke’a Ellisa, posiadającego pewne talenty, o których nie śniło się większości z nas. 12-letni chłopiec żył sobie spokojnie z rodzicami przy cichej ulicy na przedmieściach Minneapolis. Jednak pewnej nocy przedstawiciele tajemniczego Instytutu porywają Luke’a, który budzi się w pomieszczeniu do złudzenia przypominającym jego własny pokój. Różnica polega na tym, że w nowym miejscu brakuje okien, a pełną kontrolę nad życiem chłopca przejmuje Pani Sigsby, i jej personel. Nadrzędnym celem Instytutu jest wydobycie z dzieci ich mocy. Fascynujący system nagród i kar ma nakłonić młodych więźniów do współpracy. Nie słyszano też, aby ktokolwiek kiedykolwiek z tego mrocznego miejsca uciekł. Na szczęście młodzi bohaterowie nie są zupełnie bezbronni. Są przecież wyjątkowi. King szykuje więc kolejną walkę dobra ze złem, a znając jego dzieła, wynik wcale nie musi być taki oczywisty. Pierwsze recenzje, w tym chociażby Guardiana, sugerują, że „Instytut” serwuje to, co u mistrza horroru najlepsze. Mamy więc głęboką sferę duchową, która objawia się w specjalnych mocach dzieci. Są dopieszczone dialogi i maniakalna wręcz dbałość o szczegóły, która dla wielu mogą wydawać się nieistotne, jednak stanowią wyjątkowy smaczek twórczości Kinga. Jako że bohaterami są dzieci, mamy może mniej heroizmu, za to sporo wiary, że cel jest możliwy do osiągnięcia.
 

King instytut
 

Znak jakości Martina

„Instytut” to zatem esencja twórczości Stephena Kinga. Zlokalizowana w stanie Maine tajna rządowa placówka, dzieci o nadprzyrodzonych zdolnościach, próba kreowania nowej, chorej rzeczywistości oraz cała masa tajemnic, jedna straszniejsza od kolejnej. Na 576 stronach mistrz horroru oddaje kolejne dzieło, które pochłonie nas na długie godziny lektury. Pierwsi czytelnicy nowej powieści autora „Pana Mercedesa” potwierdzili, że Kinga trzyma mistrzowski poziom. Wśród wybrańców znalazł się George R.R. Martin, który swoimi wrażeniami po przeczytaniu „Instytutu” podzielił się na Twitterze: „Właśnie skończyłem najnowszą powieść Stephena Kinga, ‚Instytut’. King po raz kolejny to zrobił. Czytam codziennie, ale większość książek czytam powoli, rozdział lub dwa na wieczór. To nie działa w przypadku dzieł Steve’a, nigdy nie działało. Z chwilą, gdy zaczynam jedną z jego książek, jestem skazany na jej skończenie” – pisze Martin.

Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.