Piosenki Wojciecha Młynarskiego były nagrywane wielokrotnie przez liczne grono artystów. Trudno się dziwić, jego teksty błyszczą niezwykłym kunsztem i wyczuciem słowa na tle wielu innych rodzimych produkcji. Mieliśmy już okazję słuchać płyt, których Pan Wojciech był patronem, jednak ta… jest szczególna. Dlatego, że nagrał ją syn Wojciecha, Jan Młynarski, zaśpiewała Gaba Kulka ale też dlatego, że w takich wersjach tych piosenek nikt jeszcze nie słyszał…
Kiedy powstał pomysł stworzenia zespołu Młynarski Plays Młynarski?
Jan Młynarski: Wychowałem się w domu pełnym ludzi, muzyki, dyskusji na różne tematy...Moja mama jest z zawodu aktorką. Tata pisał od rana. Potem czytał nam to, co napisał. Potem słuchał muzyki. Odsłuchiwał podkładów przynoszonych przez kompozytorów. W domu odbywały się próby przy naszym starym pianinie. Do mamy przychodzili studenci na lekcje interpretacji piosenki i dykcji. A ja się temu przyglądałem i... zostałem muzykiem. Po kilku dobrych latach grania tu i tam ( m. in.15 Minut Projekt, Kayah ) skrystalizowałem w głowie pomysł podejścia do kilku piosenek ojca z przyjaciółmi i nagrania płyty. Myślę, że taka myśl o pograniu tych rzeczy towarzyszyła mi od bardzo dawna, bo to naturalne, ale konkrety pojawiły się jakieś dwa lata temu.
Jak wyglądało tworzenie składu? Muzycy grający tworzący zespół to polska ekstraklasa, łatwo było ich namówić?
J.M.: Dziękuję w imieniu kolegów, że nazywasz ich ekstraklasą! W rzeczywistości tak trochę jest. Tworzenie składu nie było trudne. Wiedziałem jakie instrumentarium biorę pod uwagę w projekcie i w jakim stylu chcemy brzmieć i pracować. Z każdym z kolegów miałem w przeszłości okazję coś już robić, łączy nas jakaś wspólna przeszłość i doświadczenie więc znamy się i potrafimy obdarzyć artystycznym zaufaniem. Zaczynaliśmy razem, jesteśmy z podobnych roczników tworzymy jakieś środowisko i tak się złożyło, że chłopaki do dziś współpracują z czołowymi artystami polskiej sceny. m.in. Marią Peszek, Anią Dąbrowska, Korą, Mariką, Baaba, Cinq G...Jedynie z Gabą Kulką przy tym projekcie spotkałem się po raz pierwszy. Szukałem jednej osoby, która spięłaby to wszystko w całość. Wiedziałem też, że musi to być kobiecy głos, bo robimy piosenki śpiewane przez ojca w większości osobiście więc, głos męski przeszkodził by nam w rzuceniu nowego, świeżego światła na tę twórczość. Gaba zrobiła to fenomenalnie! Ojciec po wysłuchaniu płyty powiedział, że kilka interpretacji to absolutnie przełomowe wykonania.
Gaba, zaskoczyła Cię propozycja Janka? Twoja twórczość raczej niewiele ma wspólnego z tym co robił Wojciech Młynarski?
Gaba Kulka: Nie pretenduję do takiego kunsztu pisarskiego i historii muzycznej, jaka stoi za osobą pana Wojciecha Młynarskiego, ale przecież nie tworzę w jakiejś radykalnie odmiennej stylistyce, nie do pogodzenia z tą muzyką. Tekst jest dla mnie ogromnie ważny. Myślę, że Jankowi mogło chodzić o wokalistkę, która da sobie radę z różnorodnym stylistycznie materiałem jak i koniecznością interpretacji polskich tekstów. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Nowe aranżacje są chwilami sporą niespodzianką…
J.M.: To zasługa wszystkich po trochu. Każdy coś wniósł do projektu. Płytę nagrywaliśmy całkowicie na żywo podczas tygodniowego wyjazdu. Proces twórczy składał się nie tylko z grania, ale też z czasu spędzonego razem i sumy wspólnych doświadczeń. Każdy ma trochę inne muzyczne fascynacje i to zagrało jak miks różnych przypraw... Duża zasługa jest również po stronie samych kompozycji które są najlepszego gatunku i doskonale nadają się do poddania wszelakim eksperymentom. Na płycie znalazły się piosenki np. Wasowskiego, Senta, Korcza czy Komedy...
Gaba, czułaś presję śpiewając takie klasyczne kompozycje?
G.K.: Staram się nie traktować tego w ten sposób. Stresuję się trochę moimi pomyłkami w tekście, które tu na żywo uwieczniono. Ale nie czuję ciśnienia większego niż kiedy śpiewam cover Beatlesów - klasyka nie jest po to, by się nią stresować, tylko by do niej wracać.
Sesja w Lubrzy była chyba sporą przygodą. Opowiesz coś o niej?
J.M.: Piękny, cudowny czas, pełen pracy, grania, jedzenia, picia, rekreacji wodnej... Siedem dni razem, cholernie daleko od domu, wspaniałe studio, klimat. Wspólne wieczory, jam sessions i zamawianie pizzy z miasteczka oddalonego o 15 km.
A Gaba? Jak wspomina ten czas?
G.K.: Bardzo dobrze. Chociaż z początku trudno było przywyknąć do tego, że cały take wokalu idzie do kosza, bo źle zabrzmiała gitara etc. Lubrza to wspaniałe miejsce, by zaszyć się i nagrywać. Może zbyt wspaniałe. Mam wrażenie, że gdyby w pewnym momencie nie włączył nam się zbyt wielki luz, płyta miałaby jedną piosenkę więcej.
Jak się ten materiał gra na żywo? Ludzie chyba świetnie się bawią na koncertach?
J.M.: Dotychczas zagraliśmy kilka koncertów i dzięki Bogu ludziom się to podoba. Staramy się dawać dobry show i jest nam o tyle łatwiej, że ta płyta powstała na próbach i nie jest sztucznym studyjnym tworem tylko prawdziwie żywą muzyką.
Skąd hasło „Rebeka nie zejdzie dziś na kolację”? W żadnej piosence Wojciecha Młynarskiego nie pojawia się chyba żadna Rebeka?
J.M.: Hasło wymyślił Marian Wróblewski, gitarzysta i współproducent płyty. Graliśmy i mieszkaliśmy w studiu powstałym z kilkusetletniego poniemieckiego młyna. Wieczorem zaczynało się robić straszno...Ja to skojarzyłem z opowiadaniami Edgara Allana Poe, Gaba z Hitchcockiem a Marian wymyślił Rebekę która nocą przechadza się po domu...
Wszystko w Młynarski Plays Młynarski wydaje się być bardzo dobrze przemyślane. Muzyka, image zespołu, okładka… Sam tego pilnujesz, czy z całym zespołem?
J.M.: Trochę sam, trochę z zespołem. Okładkę zrobił Macio Moretti, który jest wielkim artystą. Bardzo pomogła Gaba i chłopaki. W moim mniemaniu wszystko polega na tym, żeby działać z ludźmi którzy mają coś do powiedzenia, nie są obojętni, mają wpływ na rzeczywistość, która ich otacza.
Jakie plany na przyszłość? Będą kolejne płyty tego zespołu?
J.M.: Teraz główny plan to koncerty. W obecnej dobie piosenki z tekstem, który coś znaczy i jest napisany poprawną polszczyzną są bardzo potrzebne. A jeśli ludzie nas polubią to kto wie... może nie skończy się na jednej płycie.
Rozmawiała
Zuzanna Fajkowska

Wywiady
Skąd hasło „Rebeka nie zejdzie dziś na kolację”? - wywiad z Janem Młynarskim
Piosenki Wojciecha Młynarskiego były nagrywane wielokrotnie przez liczne grono artystów. Trudno się dziwić, jego teksty błyszczą niezwykłym kunsztem i wyczuciem słowa na tle wielu innych rodzimych produkcji.
Komentarze (0)