- "Senność" to film o przebudzeniach, o tym momencie w życiu człowieka, kiedy uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwy lub że przespał coś istotnego - mówi Magdalena Piekorz o swoim drugim po "Pręgach" filmie fabularnym. Obraz zrealizowany na podstawie scenariusza Wojciecha Kuczoka trafi do kin 17. października. Empik jest patronem medialnym filmu.
W eksplikacji reżyserskiej "Senności" napisałaś, że jest to film o odkrzyżowaniach. Jak to należy rozumieć?
Jest to pojęcie zaczerpnięte z terminologii Wojtka Kuczoka. "Senność" to historia o ludziach, którzy w pewnym momencie swojego życia uświadamiają sobie, że dźwigają na swoich barkach ciężar, który nadmiernie ich przytłacza. Czują, że znaleźli się w martwym punkcie, ale nie potrafią podjąć radykalnych decyzji, które by ten stan zmieniły. Dopiero spotkanie z drugim człowiekiem sprawia, że zaczynają inaczej patrzeć na rzeczywistość i postanawiają coś w swoim życiu zmienić. W filmie pojawia się więc trójka bohaterów - Róża, która cierpi na narkolepsję i podejrzewa swojego męża o zdradę, Robert, który jest pisarzem i uświadamia sobie, że związek, w którym tkwi od wielu lat, jest związkiem niespełnionym, a rodzina, w którą się "wżenił" jest zupełnie inna mentalnie niż on - trudna we współżyciu i osaczająca. Mamy też historię Adama, który mimo bardzo dobrego kontaktu z rodzicami - prostymi ludźmi - decyduje się opuścić rodzinny dom i przenieść się do miasta. A przede wszystkim odkrywa swoją tożsamość, swoje prawdziwe „ja” i zaczyna walczyć o swoje szczęście.
"Senność" to właściwie film o przebudzeniach, o tym momencie w życiu człowieka, kiedy uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwy lub że przespał coś istotnego. Co wtedy robić? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, często oznacza przewartościowanie całego życia, zostawienie w tyle czegoś, co dotychczas było jego treścią, czasem nawet rodziny, co jest wątpliwe moralnie. Czasem świadomość, że chcemy coś zmienić budzi się w nas długie lata. Paradoksalnie Robert swoje szczęście osiąga wtedy, gdy jest już na nie właściwe za późno. Pozostali bohaterowie dzięki spotkaniu z nim mają jeszcze szansę, by się wyzwolić. To jest temat, który dotyczy wielu ludzi. Zawsze w naszym życiu pojawia się moment, kiedy zastanawiamy się, czy coś, obok czego przeszliśmy obojętnie, nie było przypadkiem naszą wielką szansą lub naszą wielką miłością. My w filmie staramy się pokazać to, jak życie człowieka determinują wybory, jakich dokonuje oraz ludzie, którzy go otaczają.
Co cenisz sobie we współpracy z Wojciechem Kuczokiem?
Współpraca z Wojtkiem ma dla mnie szczególny wymiar, gdyż jestem włączona w proces powstawania scenariusza od samego początku. Spotykamy się, rozmawiamy, Wojtek przesyła mi partie tekstu, które potem poddajemy wielogodzinnym dyskusjom. Czasem też jestem świadkiem samego procesu tworzenia - siedzę obok, a Wojtek pisze. Efekt jest taki, że w chwili otrzymania maszynopisu, znam praktycznie każde jego słowo, co więcej mam ten tekst już "przerobiony", przetworzony przez siebie. No i znam intencje Wojtka, co pomaga mi w pracy z aktorami, w analizie tekstu. Wojtek to świetny literat, jego scenariuszy nie da się czytać "po literkach", tekst jest tu tylko pretekstem, a to, co najważniejsze mieści się między słowami. Na tym polega dobra literatura, a ja szczególnie cenię sobie scenariusze, które z niej wyrastają. Myślę, że mamy też z Wojtkiem podobną wrażliwość, światopogląd, intuicję. To dotyczy zresztą nie tylko relacji z Wojtkiem, ale z naszym ścisłym zespołem - z operatorem Marcinem Koszałką, montażystą Wojtkiem Mrówczyńskim czy kompozytorem Adrianem Konarskim. Bardzo dobrze się rozumiemy, a to, o czym opowiadamy jest odzwierciedleniem naszego sposobu myślenia o świecie.
Jestem też bardzo zadowolona ze współpracy z aktorami. Cieszę się, że na planie "Senności" zebrało się tyle wspaniałych osobowości. Małgosia Kożuchowska, Michał Żebrowski, Krzysztof Zawadzki, Joasia Pierzak, Rafał Maćkowiak, Bartosz Obuchowicz... My po prostu wspólnie budowaliśmy ten film, szczególnie trudny, trójwątkowy. Drugoplanowe role zagrali aktorzy, których podziwiam i o współpracy z którymi marzyłam od lat: Krzysztof Kolberger, Dorota Pomykała, Andrzej Grabowski, Anna Tomaszewska, Marian Dziędziel.
W niewielkiej, ale znaczącej roli pojawiła się Weronika Rosati. Nie mam żadnej wątpliwości, że wszystkie wybory obsadowe w tym filmie były słuszne.
Czy czujesz presję po sukcesie "Pręg"?
Oczywiście, ale przede wszystkim cieszę się, że mogłam zrobić drugi film. Od czasu zrealizowania "Pręg" upłynęły 4 lata, w trakcie których walczyłam o kilka projektów filmowych, jednak mimo otrzymywanego z PISF-u dofinansowania, na żaden z nich nie udało się zebrać wystarczającej kwoty, by rozpocząć zdjęcia. "Senność" też by nie powstała, gdyby nie wiara, determinacja i zaangażowanie Krzysztofa Zanussiego.
W "Senności" zrywasz z tradycyjną konstrukcją na rzecz tzw. konstrukcji altmanowskiej. W czym tkwiła trudność takiego sposobu realizacji?
Film o trójwątkowej narracji narzuca szczególną dyscyplinę realizacyjną, myślenie czasem ekranowym. Ważne było by wątki nie górowały nad sobą, by się z sobą w odpowiednim momencie splatały, by temat nie umknął w oczywistej różnorodności, wynikającej z samej konstrukcji. Cała trudność tkwiła w tym, by z jednej strony pokazać odmienność światów, w których żyją nasi bohaterowie, z drugiej tak połączyć wątki, żeby złożyły się w jeden film.
Dlatego też każda z opowiadanych przez nas historii jest inaczej fotografowana, ma trochę inną kolorystykę, która ujednolica się właściwie dopiero w momencie, gdy drogi bohaterów przecinają się.
Myślę, że operator obrazu, Marcin Koszałka, stanął na wysokości zadania, znakomicie zbudował poprzez światło, prowadzenie i odmienną kolorystykę, klimat filmu.
Wątek Róży kręciliśmy długimi ujęciami, żeby zbudować tajemnicę i oddać klimat zimnego domu, w którym żyje; to studium kobiety, która podejrzewa męża o zdradę i która z racji swojej choroby żyje w sytuacji ciągłego napięcia i lęku. Staraliśmy poprzez zdjęcia
i kolorystykę oddać ten stan. W wątku Roberta nie ma już tyle chłodu, dom, w którym żyje jest głośny, hałaśliwy, więc i kamera nie jest już taka spokojna, próbuje raczej oddać groteskowy, śmieszno-straszny charakter tego domu. Natomiast wątek Adama i Bystrego jest dużo bardziej dynamiczny. Chcieliśmy, żeby był bliski rzeczywistości, osadzony w śląskim otoczeniu. Odkrywamy tu oczywiście historię homoseksualną, która dla mnie jest najbardziej ze wszystkich trzech opowieści historią o miłości. Bo paradoksalnie i dom Róży, i dom Roberta okazuje się domem bez miłości, a tym dwóm bohaterom jednak tę miłość udaje się odnaleźć, mimo że ona jest trudna i wymaga od nich odwagi.
Dla jakiego widza jest według Ciebie "Senność"?
Problem, o którym opowiadamy nie dotyczy jakiejś szczególnej grupy, ludzi o określonej orientacji, tylko i wyłącznie wykształconych, którzy mają rozbudzoną świadomość, jak np. Robert, pisarz, intelektualista. Staraliśmy się pokazać, że problem zagubienia w świecie, poczucia marazmu, emocjonalnej pustki dotyczy ludzi z różnych środowisk, mam więc nadzieję, że wielu z nas będzie się mogło przejrzeć w tym filmie jak w lustrze.
Materiał Vision Film Distribution

Wywiady
Senność i przebudzenia - wywiad z Magdaleną Piekorz
- "Senność" to film o przebudzeniach, o tym momencie w życiu człowieka,
kiedy uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwy lub że przespał coś
istotnego - mówi Magdalena Piekorz o swoim drugim po "Pręgach" filmie
fabularnym. Obraz zrealizowany na podstawie scenariusza Wojciecha
K
Komentarze (0)