Autor: Artur Zaborski

Polska komedia powoli zmienia się na lepsze, a bohaterki Anny Smołowik są tego najlepszym dowodem. To już nie są zagubione trzpiotki, których nieporadność ma bawić widza. Kobiety Smołowik są niezależne, bystre, mają znaczący wpływ na fabułę, w niczym nie są gorsze od męskich postaci. I nie ma znaczenia, czy oglądamy ją w komediach o życia à la „Juliusz”, czy o miłości jak w „Planecie Singli 3” i „Podatku od miłości”. Teraz na ekrany wchodzi miks komedii i kryminału „W jak morderstwo”, ekranizacja poczytnej powieści Katarzyny Gacek. Aktorka gra w niej zaczytaną w literaturze Agathy Christie Magdę, która bierze się do rozwiązania zagadki, z jaką nie radzi sobie policja.

W kinach od 18 czerwca.

 

 

Rozmowa z Anną Smołowik

Artur Zaborski: Czy w dzieciństwie zaczytywała się pani w kryminałach Agathy Christie?

  • Anna Smołowik: Właśnie nie! Czytała ją cała moja rodzina, zwłaszcza tata i siostra pochłaniali je w ogromnych ilościach. Ja wolałam zupełnie inny gatunek…

Jaki?

  • Zdecydowanie bardziej przepadałam za opowieściami o nieszczęśliwej miłości, która na końcu okazuje się szczęśliwa, niż rozwiązywanie zagadek kryminalnych i łamanie sobie głowy na tym, kto zabił. Rozterki emocjonalne, poszukiwania właściwej drogi i bratniej duszy to były moje tematy. W moim domu zawsze było dużo książek.

 

Kadr z filmu „W jak morderstwo”. Materiały Next-Film.

Kadr z filmu „W jak morderstwo”. Materiały Next-Film (także zdjęcie okładkowe).

 

Jacyś autorzy szczególnie na panią wpłynęli?

  • Jako dziewczynka uwielbiałam książki Lucy Maud Montgomery, czytałam wszystkie części o Ani, Emilce, Jany, opowiadania o miasteczku Avonlea. Jako nastolatka przeczytałam też pamiętniki autorki. Pamiętam jakim szokiem było to, że idylla z jej powieści miała się nijak do jej prawdziwego życia. Piękny, bajkowy świat, który tworzyła, był ucieczką od nieszczęścia, pomocą w walce z depresją.

To ona popchnęła panią w stronę grania?

  • Najpierw były konkursy recytatorskie w szkole podstawowej, potem kółko teatralne i teatr amatorski. Na zajęcia aktorskie uczęszczałam do Młodzieżowego Domu Kultury w Radomiu, prowadziła je Monika Żurek. Wiele Monice zawdzięczam, nigdy mi niczego nie narzucała, nie próbowała mnie zmieniać,  tylko rozwijała pasję i zarażała miłością do sceny.

Co w takim razie dała pani Montgomery?

  • Opisywany przez nią świat znacznie odbiegał od rzeczywistości, to była piękna fikcja literacka. Bohaterka była inna i walczyła o swoją oryginalność, potrafiła tupnąć nogą, bywała bezczelna w swojej szczerości, miała nieskrępowaną wyobraźnię i otwartą głowę. To cechy tak piękne, że chciało się być jak Ania Shirley. Kilka lat temu Netflix wyprodukował serial „Ania, nie Anna”, który uwydatnia zupełnie inną, feministyczną perspektywę historii Ani. Odczarował bajkę i pokazał prawdziwą historię porzuconego dziecka, które walczy o miłość i mierzy się z lękami, jakie zafundowało mu koszmarne dzieciństwo. Serial zobrazował jej próbę odnalezienia się w małym, mocno kastowym miasteczku, co pokazuje brutalnie tematy, o których milczała Montgomery.

Wątków feministycznych można się też dopatrzyć i w „W jak morderstwo”, w którym wciela się pani w główną bohaterkę. Ten kryminał z domieszką czarnej komedii wybija kobietę na pierwszy plan, co odbiega od typowego dla takich historii schematu.

  • To prawda. W tego typu produkcjach kobieta jest najczęściej przyjaciółką, żoną lub przynajmniej dziewczyną głównego bohatera, który próbuje rozwikłać zagadkę. Brawa należą się autorce literackiego pierwowzoru, Katarzynie Gacek, i reżyserowi Piotrowi Mularukowi. Oni uwierzyli, że odwrotna konstrukcja także może się udać.

 

Kadr z filmu „W jak morderstwo”. Materiały Next-Film.

Fot. Desi-Kunsa. Zdjęcie z filmu „W jak morderstwo”. Po lewej Anna Smolowik, po prawej Olga Sarzyńska.

 

Pani postać była charakterna od początku czy musiała ją pani wybronić w swojej interpretacji?

  • Kiedy reżyser jest jednocześnie scenarzystą danej produkcji, do tekstu zawsze podchodzi się bardzo delikatnie. Od początku negocjowałam mocniejszy, bardziej skomplikowany  charakter, to zawsze jest ciekawsze do grania. Zależało mi, żeby opowiedzieć o zmianie, drodze którą przechodzi bohaterka,

Odbywaliście takie poważne rozmowy na planie filmu komediowego?

  • Zabawy było dużo, ale wbrew pozorom komedia polega także na tym, aby grać na serio i konkretnie się skupić. Na planie spotkałam wielu aktorów, z którymi już pracowałam, a z Pawłem Domagałą znamy się od wielu lat, jeszcze z czasów licealnych w Radomiu.

Czy na planie pojawiały się anegdoty i wspomnienia z początku państwa znajomości?

  • No pewnie! Na planie przypomniałam Pawłowi sytuację, gdy na warsztatach teatralnych w Teatrze Powszechnym zostałam wybrana do recytacji wiersza, który w jakiś sposób mnie poruszył. Nie pamiętam dokładnie, który wybrałam, ale na pewno był o miłości i wszystkim się podobał. Tylko Paweł powiedział: „E tam, jest za bardzo romantyczny”.

Jak pani wtedy zareagowała? Wzięła pani do siebie uwagę czy potraktowała ją jako żart?

  • Oczywiście, że wzięłam ją do siebie! Pomyślałam: „Biedny chłopak, taki nieromantyczny” (śmiech).

Z Pawłem Domagałą reprezentujecie państwo to samo pokolenie, które wyznacza nowe ścieżki dla polskiej komedii.

  • Nie myślę o mojej pracy w ten sposób. Polskie kino od wielu lat ma się bardzo dobrze, chociaż najbardziej kultowe polskie komedie mają już sporo lat na karku. Fajnie, że wreszcie na ekranie pojawia się coraz więcej opowieści skupionych wokół kobiecych bohaterek. Nadszedł czas, żeby to kobiety opowiadały historie i nie stanowiły jedynie tła i dodatku do głównego bohatera.

 

Kadr z filmu „W jak morderstwo”. Materiały Next-Film.

Kadr z filmu „W jak morderstwo”. Materiały Next-Film.

 

Czyli dziś walczy pani o kobiecą niezależność, a nie jak w młodości - o romantyczną miłość?

  • Romantyzm i niezależność to bardzo ciekawy i namiętny miks. Polecam, z tym zestawem nie ma nudy. Wbrew pozorom, mój zawód jest mocno nieromantyczny, ale bywa niezwykle pasjonujący.  W każdym razie chyba jestem romantyczną realistką z poczuciem humoru (śmiech).

Humor to zawsze była pani mocna strona?

  • Moi rodzice mają fantastyczne poczucie humoru, więc to im je zawdzięczam. Ten zawód jest niezwykle stresogenny, bez dystansu wszyscy byśmy zwariowali.

Stresu państwo mieliście dużo w czasie pandemii. Zamknięto kina, teatry, plany filmowe. Jak pani ten czas przetrwała?

  • Na pierwsze dwa miesiące lockdownu wyprowadziłam się z miasta. Początkowe tygodnie stały się pretekstem do odpoczynku. Ale oczywiście było stresująco. Miałam wyrzuty sumienia, ja tu sobie odsypiam, odpoczywam, a w tym czasie inni tracą pracę, poczucie bezpieczeństwa, zamykają firmy. To niezwykle trudny czas dla większości ludzi. W teatrach, w których gram, też nie było kolorowo. Nie mogliśmy wystawiać spektakli i nie tylko aktorzy nie zarabiali, ale cały zespól teatralny, wszyscy pracownicy stracili możliwość dochodu na wiele miesięcy.  Podobnie było w branży muzycznej. 
    Wreszcie  zaczynamy wracać do normalności, do pracy. Jeszcze widownie mogą być zapełnione tylko w 50 procentach, ale widzowie, wrócili , stęsknieni za sztuką. Przede mną dwie premiery teatralne: „Cwaniary” w Teatrze Polonia i „Dziewczyna z pociągu” w Och Teatrze. Obie przygotowaliśmy wiele miesięcy temu, ale dopiero teraz możemy je pokazać. Tak więc zapraszam i do teatru, i do kina na „W jak morderstwo”. Kina potrzebują i bardzo czekają na widzów po miesiącach zamknięcia. “W jak morderstwo” to komedia kryminalna wpisująca się idealnie w wiosenna atmosferę. Zamiast stresować się podczas Euro 2020, zapraszam do kina (śmiech)!

Więcej artykułów na temat tego, co dzieje się w polskiej i światowej kinematografii, znajdziesz w pasji Oglądam.

Empik jest patronem filmu.