Na ponad pięciuset stronach „Tanga. Czarnego kryminału retro” Witkowski naprawdę brawurowo morduje ludzi, a na dodatek robi to w malowniczej scenerii lat 30. minionego wieku. Historia rozgrywa się w mieście N. – rozwijającym się dynamicznie dzięki wydobywanej ropie. Dzięki niej niektórzy szybko się bogacą, co widać po autach, strojnych sukniach dam obwieszonych biżuterią, drogich delikatesach z egzotycznymi produktami w centrum miasta i coraz liczniejszych majątkach wokół miasta.

Ale pamiętajmy, to początek lat 30. Za chwilę w Polsce dwudziestolecia międzywojennego na dobre rozgości się kryzys gospodarczy. Już go widać w biedniejszych dzielnicach, wśród żebraków i spotykanych na rogach ulic młodych aktorek. Bogaci się bogacą, ale to biedniejących jest coraz więcej. Nietrudno znaleźć tu analogię do kondycji współczesnego nam świata.

Pierwszy trup to mężczyzna, odtwórca głównej roli w planowanej właśnie premierze nowego spektaklu operetkowego. Wiadomo, że aktor ten lubił się przebierać za kobiety, ale partnerów z kolei miał męskich. Policja szybko powiązuje go ze światkiem przestępczym. Tymczasem, jak się okaże, jest to zaledwie pierwsze z serii morderstw, w których powoli rozsmakowuje się lokalny morderca.
 

Tango Witkowski recenzja
 

Jak w teatrze

Będziemy wraz z mniej lub bardziej zdezorientowaną lokalną policją wpadać na kolejne ofiary i próbować gorączkowo zrozumieć logikę działań przestępcy. A skoro zamordowany aktor miał kontakty z półświatkiem – ruszamy w tę stronę. A stąd już tylko rzut beretem od prostytutek, aktorek nie mających na chleb, zakapiorów, złodziei, hrabiów przebierających się za żebraków i polujących na ludzki towar potrzebny do orgii, przesiadujących w knajpach, z których można nie wyjść o własnych siłach. Jak w takiej Wykwintnej, z której czasem można nie wyjść o własnych siłach:

 „…uderzały przede wszystkim ów szczypiący w oczy dym i niepojęty dla normalnej jednostki smród. Trudno opisać jego poszczególne składniki, ponieważ składały się na ten fetor zapachy tak różne jak obszczana brama, zgniła piwnica, przepalone kable elektryczne, gówno, rzygi, wóda, kac, stary pokój na godziny, zimny, zastarzały dym tytoniowy…”.

Na tym nie koniec. Witkowski opisuje świat, w którym każdy – od nastolatka szukającego okazji by coś ukraść, po najstarszą prostytutkę w mieście – łapie chwilę, jakby kolejna miała się nie wydarzyć, bo wszystko może nas tu spotkać. I spotyka. A jednocześnie robi to z wdziękiem i dowcipem, bo choć jego kryminał napisany jest – no właśnie, w stylu retro – to także z dużą dawką czarnego humoru. Witkowski co i rusz puszcza do czytelnika oko, raz zwracając się do nas jako wszystkowiedzący narrator, który zagląda w dusze swoich bohaterów, a za chwilę jako wodzirej, który uprzedza: teraz na scenę wejdzie diabeł. Tworzy całą plejadę pierwszo-, drugo– i trzecioplanowych postaci. Jak w teatrze, bo przecież w „Tangu” ocieramy się o środowisko mocno artystyczne.

Wymiociny i perfumy Guerlain

Witkowski nie szczędzi czytelnikowi szczegółów zbrodni. Mamy dokładne opisy tego i kolejnych zabójstw. Ze szczegółami dowiadujemy się np. które części ciała zniknęły albo co się dzieje z nieboszczykiem zamkniętym przez dwa tygodnie w dusznym mieszkaniu.

„Posikał się z nosa, z uszu, nawet z oczu…Ciało się uwadnia, to i cieknie. Rozkład jest to przejście ciał stałych w gazy i ciecze. Gazy się ulatniają, ciecze podlegają grawitacji, a więc wyciekają i wsiąkają w podłoże i koniec końców zostają kości”

Można odnieść wrażenie, że autor wręcz rozsmakowuje się w turpizmie, w krwawych czy obrzydliwych (tu kał miesza się z wymiocinami i zapachem perfum Guerlain) detalach, by za chwilę – gdy już ochłoniemy – zaprosić nas do ponownej zabawy.
 

Michał Witkowski

Michał Witkowski / fot. Bartosz Maciejewski, prod. Anywhere.pl PM / materiały promocyjne wydawnictwa Znak Literanova
 

Morderstwa, krew i dobre zagadki

Wracając do pierwszego trupa, na jego ciele policjanci znajdują kartkę z zapisanym tekstem tanga. Na kolejnych ofiarach także. Morderca podrzuca trop czy wodzi śledczych za nos? To pytanie zadaje sobie starszy przodownik Adolf Piątek, który będzie musiał, wraz ze swoją niezawodną ekipą rozwikłać zagadkę. Co szczególnie niepokojące, morderstwa popełnia osoba, która swoimi czynami nawiązuje do nierozwiązanej sprzed dekady sprawy innego seryjnego mordercy – Kucharza. Przestępcy, który wycinał części ciała i organy swoim ofiarom nie udało się złapać. I naprawdę nawyczyniał! Zabił nie kilka, a kilkadziesiąt osób. Witkowski nie oszczędza na ludzkiej materii, działa z rozmachem. Starszy przodownik Adolf Piątek ma nie lada orzech do zgryzienia, w dodatku pod sobą dość nieudolnych podwładnych. Witkowski w „Tangu” z humorem zestawia mocno nieporadne działania policji z pomysłowością i strategiczną dokładnością działań przestępcy, który wyprzedza stróżów prawa o kilka długości. Dlatego w pewnym momencie, szybko przestaje być istotne, kto zabija, za to wagi nabiera pytanie: kto jeszcze i w jakich okolicznościach zginie.

Autor przyłożył też dużą wagę do detali historycznych. Zwracają uwagę opisy strojów z epoki, fryzur, makijaży, alkoholi, knajp, zwłaszcza tych podrzędnych, bo to w nich będą głównie stołować się nasi bohaterowie. Do tego dochodzą działające na kubki smakowe opisy jedzenia i zwyczajów kulinarnych – sceny ucztowań Piątka wraz z jego młodszym kolegą, ich filozoficznych dywagacji nad wyszukanymi daniami mięsnymi i mniej wyszukanymi trunkami na długo pozostają w pamięci. Zwłaszcza że ta dwójka niemal zawsze prosto od stołu wzywana jest do kolejnej ofiary.

„Tango. Czarny kryminał retro”, choć potężne, czyta się gładko, brnąc czasem, jak w błocie po kostki, przez turpistyczne przedstawienia przemocy na ciele, jakiej z lubością dokonuje autor. Sugestywne opisy ulicznego smrodu, smrodu zamordowanego ciała, duchoty i niewietrzonego powietrza w spelunkach, wyszynkach i prosektorium zostają z czytelnikiem. To wspaniała wakacyjna lektura, jeśli chcecie mordu, krwi i dobrej zagadki. A tropy Witkowski podrzuca równie sprawnie jak je zaciera, więc zabawa w zgadywanie jest przednia.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.
 

Zdjęcie na okładce: Michał Witkowski / fot. Bartosz Maciejewski, prod. Anywhere.pl PM / materiały promocyjne wydawnictwa Znak Literanova