Kanye West jest niezwykle utalentowanym muzykiem, producentem i tekściarzem; ale ma także niesamowite oko do śledzenia i przewidywania trendów, a tym samym do ich kreowania. Sprzedał ponad 140 milionów płyt na całym świecie; zdobył 21 (!) nagród Grammy; trzy z jego albumów znalazły się na stworzonej przez „The Rolling Stone” liście „500 Najlepszych Albumów Wszechczasów”; on sam zaś umieszczony został na liście „Najlepszych Kompozytorów Wszechczasów” tego samego magazynu. W 2014 roku magazyn „NME” okrzyknął go trzecim „Najbardziej wpływowym artystą muzycznym w historii” (wyprzedzili go tylko Radiohead i David Bowie), a singiel „Stronger” jest jednym z najczęściej streamowanych utworów w historii. To jedynie wycinek jego muzycznych i producenckich osiągnięć, a przecież West ma też na koncie spore sukcesy w dziedzinie… mody. Wszechstronnie utalentowany, uparty, pracowity i niezwykle pewny siebie ma tak miliony zagorzałych fanów, jak i uznanie krytyki. Obecny na scenie muzycznej od dwudziestu lat, swoją karierę zaczynał jako producent. Co sprawiło, iż stał się symbolem hip-hopu i prekursorem fundamentalnych w nim zmian?

 

Ego w służbie świadomego rapu

West uznawany jest za jednego z najbardziej wpływowych rapowych twórców; zmienił hip-hop jako gatunek i nadał mu nowy kierunek. Zmienił jednak nie tylko muzykę, ale także hip-hopową modę (której zresztą w ostatnich latach poświęcił się znacznie bardziej, niż nagrywaniu nowych albumów), a także stał się jednym z niewielu producentów muzycznych, którym udało się z sukcesem przejść do bycia raperem. Bo West zaczynał właśnie jako młody, utalentowany producent - w 2001 roku wyprodukował cztery utwory na płycie „Blueprint” Jaya-Z, co otworzyło mu drzwi do prawdziwej kariery.


Przełomem okazała się jednak nie żadna intratna współpraca, ale poważny wypadek samochodowy, który w 2002 roku unieruchomił Westa na kilka tygodni. Wydarzenie to stało się dla niego inspiracją i katalizatorem dalszych zmian: wciąż mając jeszcze drutowaną szczękę, wszedł do studia i z niezwykłą pasją rymował w swoim pierwszym singlu, „Through the Wire”. W 2004 roku ukazał się jego debiutancki album, „The College Dropout”, który wspiął się na drugie miejsce listy Billboard, stając się ogromnym komercyjnym sukcesem. Westa doceniła także krytyka, chwaląc jego inteligentne, świadome, ale niepozbawione humoru teksty, wysokiej klasy produkcję oraz nowatorskie użycie sampli z klasycznych utworów soulowych lat 70. Do dziś „The College Dropout” w samych tylko Stanach sprzedał się w ponad 3,4 milionach egzemplarzy; uważany jest także za jedną z najważniejszych płyt w nurcie tzw. political hip-hop, nazywanego także „conscious rap”, czyli rapem świadomym.


The Graduate (Extra Credit Special) (CD)

 

„Chcę nagrać najbardziej niesamowity album, jaki kiedykolwiek powstał”

Trafne i głębokie społeczno-polityczne obserwacje Westa stały się jego znakiem rozpoznawczym oraz jedną z najmocniejszych stron jego muzyki. Zresztą, on sam dokładnie wiedział, dlaczego zajął się tworzeniem rapu: „Jestem tu po to, aby tworzyć najlepszą muzykę, jaką jestem w stanie stworzyć. Chcę dotrzeć do jak największej ilości ludzi” - mówił butnie, ale z pasją w jednym z wywiadów z początków kariery. „Robię to dlatego, bo chcę nagrać najbardziej niesamowity album, jaki kiedykolwiek powstał. A jeżeli mi się nie uda? Znów wejdę do studia i nagram kolejny!”. Prawie 20 lat później można bez wahania stwierdzić, że mu się to udało: styl, w jakim rapuje West i styl, w jakim produkuje swoją (i nie tylko) muzykę stał się stylem obowiązującym w całym gatunku. W 2008 roku do sprzedaży trafił jego krążek „808s & Heartbreak”, mocno odbiegający od estetyki z poprzednich albumów - multigatunkowego „Late Registration” oraz inspirowanego muzyką house oraz indie popem „Graduation”. Tym razem Kanye postawił na nieznane do tej pory w hip-hopie minimalistyczną, akustyczną paletę dźwięków oraz ascetyczną wręcz elektronikę. Zaryzykował również i w wielu utworach przepuścił swój głos przez tzw. autotune, używany klasycznie do „podciągnięcia” głosów mniej utalentowanych wokalistów i przykrycia ich niedostatków. West użył tego efektu w innym celu, wręcz karykaturalnie podwyższając skalę swoich wokali, czyniąc je „metalicznymi”, nienaturalnie dźwięcznymi i… niedorzecznie dobrze komponującymi się z całością utworów. Wszystkie te elementy, do tej pory wręcz niewyobrażalne do użycia w rapie, stały się nie tylko akceptowalne - na stałe zagościły w estetyce hip-hopowej, stając się jego stałą częścią.

 

Modowy manifest

„Wolę być znienawidzony za to, kim jestem, niż kochanym za to, kim nie jestem. Jestem tu po to, aby wrażać siebie” - zapewniał Kanye w rozmowie z MTV w 2005 roku, a dekadę później do jego artystycznego emploi dołączyło także projektowanie ubrań. Oczywiście, wcześniej raperzy także wypuszczali kolekcje sygnowane swoimi nazwiskami, jednak były to współprace z wielkimi markami, polegające głównie na podpisaniu się pod tym, co w ramach danej współpracy stworzył sztab anonimowych projektantów. West użył jednak mody do kolejnego artystycznego manifestu, a mając za modelkę i swoistą rzeczniczkę prasową największą celebrytkę na świecie, Kim Kardashian, połączył dwa światy: mainstreamowego show biznesu i świadomego społecznie hip-hopu, któremu poświęcił przecież całe życie. Zaprojektowane przez niego i produkowane pod marką Adidas buty Yeezy stały się tak szalenie popularne w Stanach Zjednoczonych, że ich sprzedaż pozwoliła Adidasowi stać się wiceliderem rynku w tym kraju - dziś wyprzedza go jedynie Nike, firma produkująca kultowe Jordany. Skupienie się na modzie i życiu rodzinnym (Kanye i Kim mają czwórkę dzieci, a ich życie prywatne jest pilnie śledzone przez paparazzi i tabloidy) przyniosło mu jednak sporo krytyki w sferze muzycznej. Jego ostatnie albumy, w tym ostatni, „Jesus is King”, nie spotkały się już z tak wielkim entuzjazmem fanów i krytyki.


Kanye West. Bóg i potwór (okładka miękka)

 

Kanye na prezydenta?

Najwięcej kontrowersji otacza jednak ostatni „projekt” Westa, czyli zaangażowanie w politykę. Po tym, jak w 2016 roku wybory prezydenckie w USA wygrał Donald Trump, raper niespodziewanie zaczął wyrażać się w o nim niezwykle pochlebnie - przyjął nawet zaproszenie do Białego Domu. W ubiegłym tygodniu zadeklarował znacznie większe zaangażowanie w amerykańską politykę: podczas niepokojącego, chaotycznego wystąpienia w Charleston w Karolinie Południowej ogłosił, iż zamierza kandydować w nadchodzących wyborach na urząd prezydenta. I chociaż nie ma już formalnej możliwości, aby udało mu się wystartować we wszystkich stanach, jego przemówienie wywołało duże poruszenie. Sam West zapowiedział na Twitterze, iż w jeszcze w tym tygodniu pojawi się jego nowy album, „DONDA”. Płyta będzie najprawdopodobniej dedykowana jego matce, zmarłej w 2007 roku Dondzie West.