Tibor Fischer uznawany jest za jednego z najlepszych angielskich pisarzy młodego pokolenia. "Lubię być zabijana" to opowiadanie, w którym występują komediantki, seryjni mordercy, artyści, seksoholiczki i imbecyle.
Łączy ich prawie tyle samo, co dzieli. Nie ma na świecie zakątka, do którego nie pojadą, ani rzeczy, której nie zrobią, w poszukiwaniu mitycznego lepszego życia czy po prostu pierwszorzędnej historii. Mogłoby się zdawać, że dręczą ich zgryzoty natury egzystencjalnej, ale tak naprawdę pytania, które sobie zadają, są często dość praktyczne. Czy można umrzeć od poparzenia słonecznego? Dlaczego nikt w Iliadzie nie je ryb? Ile trwa wdrapanie się nago na kolumnę Nelsona? Czy lepiej wyrwać torebkę przed powaleniem ofiary na ziemię, czy na odwrót? Jak rozśmieszyć widownię za pomocą wykałaczki i napletka? I czy da się przeczytać wszystkie książki świata?
Kanwą "Lubię być zabijana" jest życie Mirandy Piano. Według tego opowiadania w Teatrze Studio pod koniec ubiegłego roku powstał spektakl o tym samym tytule w reżyserii Marcina Wierzchowskiego, w którym wzięła udział Miranda Piano.
Miranda Piano lubi, gdy mówi się o niej "komediantka". W rzeczywistości to jedna z najbardziej intrygujących współczesnych artystek. Zagrała główne role w głośnym „Up to the bootom” Manuela Valdesa i „Ustach pełnych kleju” Matti’ego Vanhanena.
Wspinając się nago na Kolumnę Nelsona, zwróciła uwagę świata na tragiczny los birmańskich komików.
Jej akcję artystyczną thinkpositHIV wsparły takie sławy jak BONO czy Paris Hilton.
Nazywana Johnem Waynem mikrofonu, gangsterką komedii. Swój najnowszy show "Lubię być zabijana" określa jako "zabójczo zabawne rozprawienie się z własnym wizerunkiem".
G+J / Teatr Studio/ F.N.
Komentarze (0)