Ryszard Waldemar Andrzejewski urodził się w 1976 roku w Poznaniu. Pod koniec lat 80. zaczęła się jego fascynacja kulturą hip-hopową oraz sportami walki. Słuchając rapowych kawałków w wykonaniu Beastie Boys, Ice Cube’a i N.W.A, trenował do Mistrzostw Polski juniorów oraz międzynarodowych turniejów w judo. W latach 1991 i 1992 udało mu się wywalczyć tytuł Mistrza Polski Młodzików. Ciekawe, czy mocne bity wygrywające w jego słuchawkach pomagały w treningach? Chyba tak, bo aktualnie raper może pochwalić się 1. Kyū, czyli brązowym pasem.

Peja i Slums Attack

Grupa Slums Attack (znana także jako SLU) powstała w 1993 roku. Ryszard „Peja” Andrzejewski i Marcin „Iceman” Maćkowiak nagrywali w domowych warunkach, a owocem ich pracy było wydawnictwo pod tytułem „Demo Staszica”. Na pierwszy studyjny album aspirującym raperom przyszło poczekać jeszcze trzy lata. Płyta „Slums Attack” ujrzała światło dzienne za sprawą firmy PH Kopalnia i rozochociła zarówno słuchaczy, jak i wykonawców. Już rok później, czyli w 1997 roku Peja i Iceman stworzyli kolejny materiał. „Zwykła codzienność” (wydana nakładem tej samej wytwórni, ale działającej już pod zmienioną nazwą – R.R.X.) była promowana kawałkiem „Czas przemija”, do którego powstał pierwszy w historii formacji SLU klip.

 

 

Teledysk był chaotycznym i gorzkim portretem poznańskich osiedli. Jednocześnie w tamtej chwili stanowił niezwykle autentyczne świadectwo młodych twórców, bo niósł za sobą bardzo jasny przekaz. To trochę taka rapowa wizytówka, przywitanie na ośce i sposób na określenie siebie. Co ciekawe, ten krążek był ostatnim projektem SLU, w którym brał udział Marcin Maćkowiak. Nie zatrzymało to jednak rozwoju przedsięwzięcia. Peja zaprosił do współpracy Dariusza Działka (DJ Decksa), który zajął miejsce Icemana i w 1999 roku duet wydał album pod, zważywszy na okoliczności, trafnym tytułem „Całkiem nowe oblicze”.

Na trackach gościnnie pojawili się inni MC’s, a sukces wydawnictwa sprawił, że (odpowiedzialne za nagrania) Camey Studio postanowiło iść za ciosem. Do sprzedaży trafiła kaseta „Otrzuty (Remixy)'99”, czyli kompilacja remiksów znanych z „Całkiem nowego oblicza”. Kolejne materiały Rycha Peji również trafiały w gusta słuchaczy. Płytę „Na legalu?” promował kawałek „Głucha noc”, którego refren kojarzyli wszyscy, nawet ci, którzy na co dzień nie słuchali rapu. Przyczyniła się do tego również premiera dokumentu „Blokersi”. Produkcja w reżyserii Sylwestra Latkowskiego pokazywała polską młodzież przez pryzmat kultury hip-hopowej, która na początku lat 2000 była niezwykle popularna, ale też nadal całkiem nowa dla casualowego słuchacza. Nic więc dziwnego, że wydawnictwo pokryło się platyną i zostało nagrodzone Fryderykiem w kategorii (a jakże) „Album roku – hip-hop”.

 

„Na legalu?” Peja,  Slums Attack

 

Po tym sukcesie firmy Camey Studio i R.R.X. postanowiły wydać kolejną kompilację. „Uliczne historie” nie zyskały jednak aprobaty członków Slums Attack i cały dochód ze sprzedaży został przeznaczony na cele charytatywne.

Płytą, na którą również warto zwrócić uwagę jest „Szacunek ludzi ulicy”. W 2006 roku Peja i cała formacja SLU cieszyli się ugruntowaną pozycją na polskiej rap scenie. Dowodem niech będzie fakt, że siódmy krążek w dorobku poznaniaków pokrył się złotem, a niedługo później platyną. Do tej pory materiał uznawany jest za przełomowy i kultowy. A to za sprawą kawałków, które są nie tylko mocne, ale przede wszystkim pokazują takiego Peję, jakiego fani lubią najbardziej – bezkompromisowego, spostrzegawczego, bardzo „tu i teraz”.

 

„Szacunek ludzi ulicy” Peja,  Slums Attack

 

W 2009 roku Peja nagrał swój drugi solowy album. „Na serio” ma klimat bardzo dojrzały. Autotematyczny charakter krążka podkreślają wersy o problemach, z którymi raper rozprawiał się na trackach i w życiu prywatnym. To wydawnictwo było zapowiedzią zmian i udaną próbą walki z nałogami, uprzedzeniami czy słabościami. Pisząc ten artykuł oczywiście odświeżałam sobie poszczególne kawałki i muszę przyznać, że kontrast między albumem „Slums Attack” a omawianym teraz jest uderzający. Nie potrafię ocenić, który materiał jest lepszy – w końcu każdy został nagrany z określonych pobudek i adekwatnym nastroju. Jednak wrażenie z przeskakiwania między utworami Peji z różnych okresów to doświadczenie arcyciekawe.

 

„Na serio” Peja

 

Peja na wokandzie

Opowiadając o losach poznańskiego MC nie można pominąć aspektu, który w moim odczuciu odcisnął się mocnym piętnem na wizerunku i twórczości rapera.

Zielonogórskie święto zwieńczone muzycznymi wydarzeniami funkcjonującymi pod nazwą „Winobranie” to impreza, która przyciąga wielu znanych artystów. W 2009 roku doszło do pewnego incydentu. Podczas swojego występu Peja zauważył słuchacza, który obrażał go gestem środkowego palca. Raper pod wpływem emocji skomentował to i zachęcił pozostałych uczestników do konfrontacji z niechętnym mu widzem. Jak łatwo się domyślić sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Wszczęto postępowanie, wyciągnięto konsekwencje, Andrzejewski poniósł pełną odpowiedzialność. To, co w tej sprawie intryguje najbardziej wiąże się z reakcją polskiej rap sceny. Niektórzy twórcy otwarcie skrytykowali Peję, inni stanęli w jego obronie. W gronie osób zniesmaczonych czynem poznaniaka był Tede. Jego negatywna reakcja i gorzkie słowa pod adresem kolegi po fachu poskutkowały wieloletnim konfliktem między raperami. Miał on odzwierciedlenie w twórczości Tedego i Peji. Andrzejewski najpierw nagrał trzy nieprzychylne kawałki, a potem całą płytę „Czarny wrzesień”, na którą złożyło się 16 dissów. Graniecki odwdzięczył się tym samym – jego trzy utwory stanowiły preludium do całego wydawnictwa pod tytułem „A/H24N2”, które można było nabyć jedynie za pośrednictwem oficjalnego sklepu.

Chociaż jakość artystyczna utworów dissujących jest zwykle dyskusyjna – nie wiadomo, czy podlegają takim samym kryteriom, co „zwykłe” tracki - to jedno jest pewne: beef między Peją a Tede to element polskiego folkloru rapowego. Przywykliśmy, ale chcielibyśmy żeby w końcu wszystko znalazło pozytywny finał.

Onomato… „Ricardo”!

Miała być EP’ką, ale stała się długogrającym krążkiem. Najnowsza płyta Rycha Andrzejewskiego została wyprodukowana przez Tomasza Janiszewskiego, czyli Magierę – koło z tandemu producenckiego White House. Dlaczego to takie ważne? Ano dlatego, że Janiszewski miał okazję współpracować z największymi nazwiskami z branży (w tym z Tedem oraz Peją i SLU przy okazji wcześniejszych projektów). A to oznacza różnorodność i wszechstronność. Te dwie cechy mają zresztą realne odbicie w tym krążku. „Ricardo” to projekt, do którego zaproszono wiele mikrofonów. Usłyszmy między innymi zwrotki autorstwa takich MC’s jak: donGURALesko, VNM, Nipsey, Sztoss, Simpson, duet HAŁASTRA, Shazaam czy Perro ZW.

 

ricardo płyta

 

A jak brzmi ten album? Momentami jest surowo i technicznie, a za chwilę wchodzimy w imprezowe rytmy. Cechy, które łączą wszystko w całość to świeżość i bardzo wysoki poziom. Bardzo podoba mi się to, że Peja i Magiera postawili zarówno na zasłużonych wykonawców, jak i eksperymentalnych freeków rapowych. To nadaje temu materiałowi lekko koncepcyjnego sznytu. Jeśli chodzi o przekaz – słychać wyraźnie autotematyczną melodię. Rychu - czy też Ricardo - to dojrzały twórca, bardzo świadomy swojego miejsca na rynku.

 

„Ricardo” mp3

 

Jeśli jesteście ciekawi, jakie kawałki do przesłuchania poleciłby wam sam Peja, zajrzyjcie do playlisty w Empik Music. A po więcej wieści z muzycznego świata, zapraszamy do działu Słucham.

 

peja empik music