Wampir w odstawce. O kulisach realizacji filmu „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu”
„Nadzwyczajny świat stworzony przez Stephenie ma miliony fanów i jest moim obowiązkiem ochronić w ich imieniu postacie, wątki i historię, którą kochają. To nie jest zabawa i dołożę wszelkich starań przy realizacji wspaniałego filmu, aby zachować wierność wobec wspaniałej książki”.
Chris Weitz, reżyser
Zielone światło dla sequela „Zmierzchu” – ekranizacji pierwszej części powieściowego cyklu Stephenie Meyers – zabłysło w wytwórni Summit Entertainment już w drugim dniu po premierze pierwszej części, gdy tylko okazało się, że odniosła ogromny sukces komercyjny. W czasie weekendu premierowego box office filmu Catherine Hardwicke wyniósł aż 69,6 mln dolarów, prawie dwukrotnie przewyższając budżet (37 mln dolarów). W owym czasie, 24 listopada 2008 r., kolejne trzy części powieściowego cyklu: „Księżyc w nowiu”, „Zaćmienie” i „Przed świtem” były już gotowe, a prawa do nich zaklepane przez wytwórnię.
Historia powstania sagi „Zmierzch” jest trochę niesamowita. Jej autorka, 37-letnia dziś mormonka z Connecticut, utrzymuje, że pomysł miłości między zwykłą dziewczyną a wampirem po prostu jej się przyśnił. Nie mająca żadnego doświadczenia pisarskiego Meyers natychmiast chwyciła za pióro – a był to rok 2003 – i już po trzech miesiącach powieść była gotowa. Ostatnia część cyklu trafiła na sklepowe półki w sierpniu 2008 r. W chwili obecnej łączna liczba sprzedanych egzemplarzy całego cyklu na świecie wynosi aż 53 miliony.
Ani Meyers, ani nikt z Summit Entertainment nie przeczuwał tak wielkiego sukcesu – sądzono, że „Zmierzch” będzie po prostu kultowym obrazem wampirzym dla nastolatków. Okazał się żyłą złota, gdyż łączny box office filmu zamknął się oszałamiającą kwotą 380 mln dolarów!
W takich okolicznościach łatwo zrozumieć, że powierzenie realizacji sequela Chrisowi Weitzowi („Złoty kompas”, „Był sobie chłopiec”), producentowi „American Pie”, było przedsięwzięciem dla wielu dość ryzykownym. Hardwicke nie wchodziła, niestety, w grę ze względu na to, że tak szybka decyzja o kontynuacji kolidowała z jej zobowiązaniami. Weitz był w pełni świadom zastrzeżeń wobec swojej osoby, toteż nie tylko złożył uroczystą przysięgę, że zachowa wierność oryginałowi, zamieszczając specjalny list w internecie, ale dodatkowo poprosił o przychylność przodków Indian Quileute, z których wywodzą się filmowe wilkołaki. Poza tym odbył długą rozmowę telefoniczną z Meyers, którą zdołał przekonać do swej kandydatury.
Co ciekawe, Weitz wcale nie jest fanem wampirów i nawet tydzień przed zaproponowaniem mu reżyserowania „Księżyca w nowiu” wyraził zdziwienie faktem, że kręci się tak wiele filmów tego gatunku. Decyzję przyjęcia oferty wyjaśnia następująco: – To nie aspekt wampirzy przemówił do mnie w tych książkach, lecz postacie, a zwłaszcza Bella. A także możliwość pracy z tymi młodymi aktorami. Niewiele jednak brakowało, aby w obsadzie zaszły pewne zmiany. Reżyserowi bardzo podobała się gra kreującej Bellę Kristen Stewart, Robert Pattinson jako świeżo upieczony idol nastolatek był w roli Edwarda absolutnie nie do odrzucenia, zastrzeżenia budził jednak Taylor Lautner jako Jacob Black. W „Księżycu w nowiu” musi to być postać o solidnej muskulaturze i Weitz rozważał zastąpienie delikatnego młodziana innym aktorem. Spekulacje na ten temat trwały miesiącami, w czasie których Lautner intensywnie wyrabiał mięśnie i przybierał na wadze (przytył około 15 kg), dzięki czemu wyrok, jaki zapadł, był dla niego pomyślny. Aktorzy wcielający się w wilkołaki musieli koniecznie wywodzić się z rdzennych Amerykanów i zaświadczyć to odpowiednim dokumentem.
Podczas pracy nad scenariuszem sequela pewną trudność sprawiło pogodzenie dwóch rzeczy: dążenia do zachowania wierności książce przy jednoczesnej chęci pozostawienia w centrum wydarzeń cieszącego się wielką sympatią widzów Edwarda, który w powieści znika na długi czas. Z problemu wybrnięto w ten sposób, że Bella nie tylko słyszy go w swych halucynacjach, jak w książce, ale również widzi. – Ale zależało mi bardzo na tym, aby pokazać go wizualnie w bardzo subtelny sposób – wyjaśnia Weitz. W czasie realizacji tych ujęć posłużono się zielonym tłem, a postać wampira miga na ekranie jak płomień świecy. Nad efektami specjalnymi czuwał m.in. nagrodzony Oscarem za „Złoty kompas” Mike Fink. Przy projektowaniu wilkołaków starano się unikać naśladowania tych stworzeń z innych filmów.
Zdjęcia kręcono w Vancouver w Kanadzie i w Montepulciano we Włoszech, miejscowości znanej także z filmu „Pod słońcem Toskanii”. Z tym drugim miejscem wiązał się dla lubiącego pracować w ciszy i spokoju reżysera duży dyskomfort, gdyż o pracy ekipy dowiedzieli się fani sagi i w miasteczku pojawiały się ich tłumy. Weitz musiał uciekać się do rozgłaszania nieprawdziwych wiadomości na temat planów ekipy, ale w końcu zaakceptował ich obecność.
Dla Roberta Pattinsona „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu” jest ulubioną częścią cyklu. – Po przeczytaniu „Księżyca w nowiu” zrozumiałem, jak należy zagrać w części pierwszej. Jest to ta historia, z którą się najbardziej utożsamiam i która najbardziej uczłowiecza Edwarda – powiedział. – W pierwszej od początku do końca pozostaje ideałem, a w drugiej popełnia błąd, który jest dla każdego, włącznie z nim, oczywisty.
Kristen Stewart postrzega sequel jako historię bardziej skomplikowaną, a bohaterów jako dojrzalszych: – „Zmierzch” opowiadał o parze skonfliktowanych wewnętrznie ludzi, którzy bezmyślnie się sobie przeciwstawiali, działając impulsywnie. W tym przypadku musieli zastanawiać się głębiej nad tym, co robią, ponieważ to już nie było tak instynktowne jak miłość. Taylor Lautner docenia w obrazie Weitza przede wszystkim akcję. – Kocham filmy akcji, a „Księżyc w nowiu” dostarcza jej więcej niż „Zmierzch”.
Najtrudniejszą rzeczą w czasie kręcenia filmu jest dla Chrisa Weitza obawa, czy ludzie zechcą pójść na jego dzieło do kina. W przypadku tego sequela jego obawy okazały się płonne. Do tej pory amerykański box office wyniósł ponad 290 mln dolarów (przy 50 mln budżetu). Premiera części trzeciej sagi – „Zaćmienia”, w reżyserii Davida Slade’a – będzie mieć miejsce pod koniec czerwca bieżącego roku. Można podejrzewać, że rozgrywka między wampirem Edwardem i wilkołakiem Jacobem przyciągnie do kin nie mniejszą liczbę widzów, dla których saga Stephenie Meyers jest absolutnym hitem i którzy mają w nosie umiarkowanie entuzjastyczne opinie krytyki.
Renata Głuszek
Dołącz do nas na Facebooku

Aktualności
O kulisach realizacji filmu „Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu”
"To nie jest zabawa i dołożę wszelkich starań przy realizacji wspaniałego filmu, aby zachować wierność wobec wspaniałej książki"
Komentarze (1)
Komentarze
Genialny artykuł - proszę o więcej takich ;)