Człowiek z natury unika sytuacji zagrożenia i nie czuje się w niej komfortowo, jednak powieści, filmy i gry z gatunków takich jak: horror, science fiction czy nawet kryminał wciąż zyskują na popularności, zdobywając sobie fanów na całym świecie. Na czym polega ten popkluturowy fenomen, a nawet kult strachu?

 

Rzymianie, Grecy, wilkołaki i wampiry
 

Początki horroru, jako gatunku literackiego, sięgają XVIII wieku i gotycyzmu, który się wtedy narodził. Jednak jego korzeni szukać należy już w dziełach antycznych Greków i Rzymian, a przede wszystkim przepełnionej fantastycznymi, okrutnymi postaciami mitologii. W naznaczonej echami pogaństwa średniowiecznej Europie popularność zdobywały opowieści o wilkołakach i wampirach, a wiele z nich inspirowana była legendami i podaniami. Dzisiaj powieści Edgara Allana Poe („Zagłada domu Usherów”), Mary Shelley („Frankenstein”), Brama Stokera („Dracula”) czy Roberta Louisa Stevensona („Doktor Jekyll i Pan Hyde”) należą do absolutnej klasyki, zarówno w wydaniu książkowym, jak i w licznych filmowych, serialowych i rozrywkowych adaptacjach oraz odniesieniach.

W XX wieku horror rozsławił przede wszystkim Stephen King, który  wydał ponad 50 (!) książek (pisał również pod pseudonimem Richard Bachman) oraz 200 opowiadań, z których większość ukazała się jako kolekcje. Jego twórczość ma dziś status absolutnie kultowej – zarówno w wydaniu papierowym, jak i na dużym i małym ekranie. Dała podwaliny niezliczonym popkulturowym fenomenom, a samego Kinga uczyniła w zasadzie literackim celebrytą i jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy świata.

 

Co stało się z uczestnikami wyprawy z 1845 roku?
 


 

Współcześnie horror bardzo ewoluuje i „zapożycza” elementy z innych gatunków, dzięki czemu wciąż się rozwija i poszerza grono odbiorców. Ciekawym przykładem na łączenie wątków horroru i powieści historycznej jest „Terror” Dana Simmonsa, którego nowe wydanie jest od kilku lat w sprzedaży. Opowiada o tragicznym przebiegu wyprawy badawczej z 1845 roku, która wyruszyła ku północnym wybrzeżom Kanady celem poszukiwania Przejścia Północno-Zachodniego. Chociaż ekspedycja miała miejsce naprawdę i rzeczywiście zakończyła się nieszczęśliwie, do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się z jej uczestnikami. Simmons zebrał strzępy oficjalnych przekazów, uzupełnił je elementami grozy oraz mitologii Inuitów, tworząc osobliwy, uporządkowany dziennik pokładowy, w którym przerażający przebieg wydarzeń poznajemy z perspektywy wszystkich członków załogi.

 

Duch szamana i kanibalizm

Ludyczność i mitologia rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej inspirowała również Grahama Mastersona w jego kultowym cyklu „Manitou”, która za oceanem zadebiutowała w 1975 roku, zaś teraz powraca w nowym wydaniu. Jasnowidz Harry Erskine musi zmierzyć się z szamanem imieniem Misquamacus, odrodzonym we współczesnym świecie. Ostatnia, siódma część sagi pt. „Infekcja” ukazała się w 2014 roku.

Wśród nowości na rynku horroru warto zwrócić uwagę na serię „The world of Lore” Aarona Mahnke, autora świetnie przyjętego podcastu i serialu mającego miejsce w tym samym uniwersum. Amerykański twórca prowadzi nas przez Pine Barrens w New Jersey, na którego terenach spotkać można diabła o czerwonych ślepiach; opowiada o oficjalnie udokumentowanych przypadkach kanibalizmu i seansach spirytystycznych, a także o miejscach, zgodnie z relacjami ich mieszkańców, nękanymi przez nadprzyrodzone istoty. Mahnke uświadamia nam, iż rzeczywistość może czasami przekraczać granice wyobraźni i być równie – o ile nawet nie bardziej – niepokojąca i przerażająca.