"Zachowaj spokój" to nowy bestseller mistrza thrillera, w którym niepowiązane ze sobą wątki łączą się w najmniej spodziewany sposób, ukazując dramat zwykłych ludzi zamieszanych w coś, czego znaczenia nie są w stanie pojąć. Premiera 12 sierpnia 2009!
Każda rodzina ma swoje tajemnice... Rodzice Adama Baye, zaniepokojeni tym, że po samobójstwie kolegi z klasy ich szesnastoletni syn zamknął się w sobie, instalują na jego komputerze program szpiegowski. Śledzą każdy ruch chłopaka, każdy wysłany i odebrany e-mail. Ze zgrozą odkrywają wiadomość przesłaną przez anonimowego nadawcę, który każe mu siedzieć cicho. Czy Adam wie coś na temat samobójstwa? I co ma wspólnego z brutalnym zabójstwem na przedmieściach Nowego Jorku, nad którego zagadką pracuje detektyw Loren Muse? Dlaczego rodziną Baye interesuje się FBI?
Przeczytaj fragment książki "Zachowaj spokój":
— Na pewno chcesz to zrobić?
Czasem spada się z urwiska. Tak jak w jednym z tych filmów rysunkowych, na których Wile E. Coyote pędzi naprawdę szybko i wciąż biegnie, chociaż już minął krawędź urwiska, a potem zatrzymuje się, spogląda w dół i już wie, że zaraz runie i nic nie może zrobić, by temu zapobiec.
Czasem jednak, może najczęściej, nie jest to takie jasne. Jest ciemno, a ty jesteś blisko skraju przepaści, lecz poruszasz się powoli, nie wiedząc, w którą stronę iść. Ostrożnie stawiasz kroki, ale i tak na oślep. Nie zdajesz sobie sprawy, jak blisko jesteś krawędzi, że miękka ziemia może się osunąć, że możesz się poślizgnąć i nagle runąć w mrok.
Właśnie wtedy Mike zrozumiał, że on i Tia znaleźli się na skraju przepaści — gdy ten instalator, młody cwaniaczek z fryzurą jak szczurze gniazdo, chudymi, wytatuowanymi rękami i długimi, brudnymi paznokciami obejrzał się na nich i zadał to przeklęte pytanie głosem zbyt złowrogim jak na jego lata.
„Jesteście pewni, że chcecie to zrobić...?”.
Żadne z nich nie pasowało do tego pomieszczenia. Jasne, Mike i Tia Baye (wymawiać bye jak w good-bye) byli we własnym domu, dwupoziomowej rezydencji na przedmieściach Glen Rock, lecz ta sypialnia stała się dla nich niedostępnym, wrogim terytorium. Mike zauważył, że nadal jest tu zadziwiająco dużo pamiątek z przeszłości. Trofea hokejowe nie zostały schowane, ale podczas gdy kiedyś dominowały w tym pokoju, teraz jakby kryły się z tyłu półki. Plakaty Jaromira Jagra i Chrisa Drury’ego wciąż tam wisiały, lecz wyblakły od słońca i być może z braku zainteresowania.
Mike dał się nieść wspomnieniom. Przypomniał sobie, jak jego syn Adam czytywał Goosebumps oraz książkę Mike’a Lupicy o młodych sportowcach, którzy zwyciężali, choć mieli niewielkie szanse. Studiował sportowe strony niczym rabin Talmud, szczególnie wyniki meczów hokejowych. Pisał do swoich ulubionych graczy, prosząc o autografy, które potem wieszał na ścianach. Kiedy byli w Madison Square Garden, Adam nalegał, by czekać przy wyjściu dla zawodników na Trzydziestej Drugiej Ulicy w pobliżu Ósmej Alei, żeby złożyli mu autografy na krążkach. Wszystko to odeszło, jeśli nie z tego pokoju, to z życia ich syna. Adam wyrósł z tego. To normalne. Nie był już dzieckiem, ale nastolatkiem, zbyt usilnie i szybko dążącym do dorosłości.
Jednak jego pokój wydawał się z tym ociągać. Mike zastanawiał się, czy dla jego syna była to więź z przeszłością, czy Adam wciąż znajdował pocieszenie w dzieciństwie. Może choć odrobinę tęsknił za tamtymi dniami, kiedy chciał być lekarzem tak jak jego kochany tatuś, gdy Mike był dla syna bohaterem. Zwyczajne chciejstwo.
Cwaniak-Instalator — Mike nie mógł sobie przypomnieć jego nazwiska, Brett jakiś tam — powtórzył pytanie.
— Jesteście państwo pewni?
Tia trzymała ręce założone na piersi. Jej twarz miała poważny wyraz — i nie zdradzała niczego. Wyglądała na starszą od Mike’a, chociaż niewątpliwie pięknie. W jej głosie nie było wahania, tylko odrobina zniecierpliwienia.
— Tak, jesteśmy.
Mike nic nie powiedział.
W pokoju ich syna było ciemno, paliła się tylko stara lampa biurowa. Rozmawiali szeptem, chociaż nikt nie mógł ich
zobaczyć ani usłyszeć. Ich jedenastoletnia córka Jill była w szkole. Adam, szesnastoletni syn, na dwudniowej wycieczce szkolnej pierwszoroczniaków. Oczywiście nie chciał jechać — takie rzeczy były teraz dla niego zbyt lamerskie — ale szkoła traktowała ten wyjazd jako obowiązkowy i nawet najbardziej lajtowi z jego lajtowych przyjaciół wezmą w niej udział, więc będą mogli chórem użalać się nad tym lamerstwem.
— Rozumiecie, jak to działa, prawda?
Tia przytaknęła w tej samej chwili, gdy Mike pokręcił głową.
— Ten program zarejestruje każdy klawisz wciśnięty przez waszego syna — rzekł Brett. — Pod koniec dnia te informacje zostaną spakowane, a raport wysłany do was pocztą elektroniczną.
Będzie w nim wszystko — każda odwiedzona witryna, każdy wysłany czy otrzymany list lub SMS. Jeśli Adam używa Powerpointa lub tworzy dokumenty Worda, zobaczycie je również. Wszystko. Możecie obserwować go na żywo, jeśli chcecie.
Wydawnictwo Albatros /F.N.
Komentarze (1)
Komentarze
ksiazka jest swietna. nie nudzi,wciaga,fascynuje i oczywiscie trzyma w napieciu! mozna pogubic sie troche w zapamietaniu imion wszystkich postaci, ale to nie istotne. goraco polecam