„Zwyczajny facet” Małgorzaty Kalicińskiej to opowieść rozliczeniowa toczona przez mężczyznę 50+.

Mieści się w niej refleksja nad dotychczasowym życiem, rozliczenie małżeństwa przechodzącego różne fazy, a też problem mężczyzn mających w sobie odpowiedzialność za dom i rodzinę a tracących pracę. Rozpad trudnego związku i problemy z tym związane.

Poruszony jest tu też bardzo trudny temat przemocy w rodzinie ze strony …kobiety. Mężczyźni zamiast o tym mówić, wstydzą się, ukrywają to, bo jest to temat społecznie nie akceptowany.

Przemoc – przypisywana jest głównie mężczyznom. Nie wypada być ofiarą kobiety. Dość wąska specjalizacja zawodowa nie pozwala bohaterowi na szybkie przekwalifikowanie się zawodowe i zmusza do podjęcia decyzji o emigracji zarobkowej. To problem współczesnych mężczyzn tracących pracę w wąskiej specjalizacji, i nie mam tu na myśli krótkich wypadów „na zmywak do Irlandii”.

Mowa o emigracji zarobkowej wymagającej osiedlenia się z dala od Polski, o zmianie sposobu myślenia, przyzwyczajeniu się do oddalenia od rodziny i związanymi z tym problemami. Nie każdemu to się udaje pogodzić, towarzyszą temu różne stany ducha, a nade wszystko dojmująca samotność.

Ważnym wątkiem jest męska przyjaźń. Jest też odwieczne pytanie – mieć czy być? Jaką cenę jesteśmy gotowi zapłacić za dobrą pracę, za stabilizację i … za miłość. Czy w wieku bardzo dojrzałym, mamy jeszcze szanse na nią, jaka ona jest, i co jest ważniejsze – miłość czy owa stabilizacja, porządna emerytura, i czy da się to pogodzić.

Wątpliwości, pytania, lęki, próby rozwiązań to codzienność bohatera – miłego skądinąd mężczyzny o pospolitym imieniu Wiesiek. Zwyczajnego faceta jakich wielu.

Zysk i S-ka/K.P.