Najnowszy Przekrój przynosi wywiad z najwiekszym politycznym przegranym ostatnich miesięcy. Donald Tusk odpowiadajacy na pytania Najsztuba, nic nie wie o porażce wyborczej PO, nie analizuje poczynań konkurencji, oraz twierdzi, że determinacja w działaniu to najgorsze cechy polityka.
Najsztub: Czasem zastanawia się pan, co się dzieje w głowie Jarosława Kaczyńskiego? Próbuje pan dociec, czego tak naprawdę chce?
– To nie jest przedmiot jakiejś namiętnej refleksji od rana do wieczora, ale szczególnie w ostatnim czasie musiałem przewidywać zachowania i działania Jarosława Kaczyńskiego. Jedno mogę dzisiaj powiedzieć: zmienił się w mniejszym stopniu, niż sądziłem, w porównaniu z początkiem lat 90., a to oznacza, że w polityce kieruje się przede wszystkim potrzebą dominacji. A ponieważ jest politykiem sprawnym, to moim zdaniem ze szkodą dla Polski wyznacza taki charakter zdarzeń politycznych: „kto kogo”. Dzisiaj logika „kto kogo” jest logiką wszechogarniającą tę część sceny politycznej, która objęła władzę.
Najsztub: Dlaczego nie był pan mądry i przenikliwy już kilka miesięcy temu i nie domyślił się, że PiS tak naprawdę nie chce koalicji z wami, że jest to tylko wyborczy chwyt retoryczny, a tak pan twierdzi teraz?
Donald Tusk: Bo nie byłem. Przez te dwa lata, kiedy publicznie potwierdzaliśmy gotowość do współpracy, wewnątrz Platformy pojawiały się nieustannie znaki zapytania, czy to będzie możliwe, bo braci Kaczyńskich i innych liderów PiS znamy nie od dziś i wiemy, jak trudno się z nimi współpracuje. Zakładaliśmy, że podobnie jak Platforma PiS uzna, że nie ma innego wyjścia. I jeśli chcą utworzyć rząd, który będzie rządził z korzyścią dla Polski, to czeka nas tylko taka koalicja.
Najsztub: To było pytanie ze strony mediów przychylnych PO. A teraz pytanie medium nieprzychylnego. Skoro nie potrafiliście po wyborczej porażce okiełznać swojej miłości własnej, dotkniętej tym, że Rokita nie będzie premierem, a pan prezydentem, to może nie nadajecie się do polityki?
Donald Tusk: To jest puste pytanie.
Najsztub: Puste, bo wypadki pokazały, że możliwa jest koalicja parlamentarna PiS z Samoobroną i LPR, ale gdyby pan od razu po wyborach prezydenckich powiedział: tak, będę marszałkiem Sejmu, to wypadki może potoczyłyby się inaczej.
Donald Tusk: Ale ja nie zamierzałem być marszałkiem Sejmu.
Najsztub: Nawet po to, żeby ratować tę koalicję?
– Tego nie przewidziałem. W tym sensie to pytanie jest puste, bo nie starczyło mi wyobraźni, żeby wyobrazić sobie, że koalicja z PiS nie dojdzie do skutku, dlatego że to Bronisław Komorowski jest naszym kandydatem na marszałka Sejmu. Zresztą niewykluczone, że gdybym okazał gotowość do poddania się woli braci Kaczyńskich i przyjął tę propozycję, że Jan Rokita zajmie się administracją w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a Tusk zostanie marszałkiem Sejmu, to...
Najsztub: Minęła kampania prezydencka, minęły czasy wspólnych debat, uśmiechów, a czasem zgryźliwości. Niech pan krótko powie, jakim prezydentem będzie Kaczyński?
Donald Tusk: Trudne pytanie, bo w tej kampanii poznałem Lecha Kaczyńskiego z gorszej strony – ujawnił determinację i zdolności do działań, o które go wcześniej nie podejrzewałem.
Całość w najnowszym Przekroju 48/2005

Aktualności
Nie wiem, nie przewidziałem, jestem zdziwiony
Najnowszy Przekrój przynosi wywiad z najwiekszym politycznym przegranym ostatnich miesięcy. Donald Tusk odpowiadajacy na pytania Najsztuba, nic nie wie o porażce wyborczej PO, nie analizuje poczynań konkurencji, oraz twierdzi, że determinacja w działaniu to najgorsze cechy polityka.
Komentarze (0)