Zespół Bajm obchodzi w tym roku trzydziestolecie działalności i jak mało kto, ma naprawdę powody do dumy. Przez te trzy dekady ani razu nie zeszli poniżej określonego, bardzo wysokiego poziomu, ani razu nie zawiedli publiczności i nawet na chwilę nie stracili wielkiego oddania i sympatii swoich fanów. O tym, jak osiągnąć tak niezwykłe rzeczy oraz o nowym albumie zespołu - „Ballady 2”, opowiada Beata Kozidrak.
Biografie grupy Bajm podają historię o tym, jak Andrzej Pietras, po wysłuchaniu Pani występu w lubelskim domu kultury, podszedł i zaproponował założenie zespołu. Co mu się tak bardzo spodobało, że zaproponował współpracę?
To nie do końca tak było, ale możemy przyjąć, że jest w tym trochę prawdy. Występowałam w lubelskim domu kultury z moim bratem Jarkiem, Andrzej widział nas i znał. Dlaczego zaproponował współpracę? Myślę, że spodobała mu się melodyka, którą usłyszał, to były piosenki na głos i gitarę. Fajne było też zestawienie naszych głosów. Jako rodzeństwo mieliśmy bardzo podobną barwę, może to było to? Może ogromna energia, jaka z nas emanowała? W każdym razie zrodziła się koncepcja wspólnej pracy. Próby zaczęliśmy grać w klubie „Medyk”…
I od razu wszystko ułożyło się dla Was wręcz znakomicie. Sukces nadszedł niemal natychmiast…
Dokładnie tak! Zespół istniał raptem kilka miesięcy. Zaczęliśmy od przeglądu młodych zespołów w Świdniku, później znaleźliśmy się w Toruniu, gdzie trafiliśmy do „Złotej Dziesiątki” i od razu po tym do konkursu „Debiutów” w Opolu. Zespół powstał na wiosnę 1978, a już latem tego samego roku byliśmy w Opolu! „Piechotą do lata” zajęło wtedy drugie miejsce, ale co ważniejsze, śpiewała go dosłownie cała Polska i to był dla nas naprawdę spektakularny sukces. Czułam wtedy, że coś się zaczyna dziać, coś bardzo pozytywnego. Dla mnie było to spełnienie marzeń i wielka przygoda, zawsze marzyłam tylko o tym, żeby śpiewać. To, co się stało w Opolu, zadecydowało o całej mojej przyszłości i chociaż nigdy nie przypuszczałabym, że to wszystko potrwa tak długo, to dziś jestem naprawdę dumna i szczęśliwa, że tak się właśnie stało.
Pomimo ogromnych sukcesów i nieustająco dobrej passy, skład Bajmu dość często się zmieniał. Dlaczego tak się działo?
To zaczęło się tak naprawdę już po kilku pierwszych miesiącach. Kiedy odszedł od nas, nieżyjący już niestety, Marek Winiarski. Postanowił kontynuować praktykę lekarską i nie miał już czasu na pracę z zespołem. Na jego miejsce przyszedł nowy muzyk, doszła gitara basowa i konga, które były wówczas bardzo charakterystycznym elementem naszego brzmienia. Później, niespodziewanie dla nas wszystkich, nastąpił stan wojenny, akurat w momencie, kiedy kilku muzyków Bajmu było na zachodzie w poszukiwaniu sprzętu. Kiedy dowiedzieli się o sytuacji w Polsce, postanowili nie wracać. Kiedy całe zamieszanie się skończyło, musieliśmy szukać kolejnych muzyków. Później, w latach osiemdziesiątych, przy tak wielkich sukcesach jakie wtedy odnosiliśmy, niektórym odbijała do głowy woda sodowa, a ja sobie tego po prostu nie życzyłam. Kiedy ktoś nie rozumiał, co ja i Andrzej chcemy osiągnąć i na czym nam zależy, musiał odejść. To było przykre, ale nieuniknione…
A był, choć raz w ciągu całej historii zespołu taki moment, kiedy jego dalsze istnienie stanęło pod znakiem zapytania?
Nie. Jedyne trudne chwile to te, kiedy musieliśmy się z kimś pożegnać. Tak jest chyba w każdej dziedzinie życia, że musimy podejmować trudne decyzje, jednak całkowite odejście od muzyki w moim wypadku było najzwyczajniej niemożliwie. Muzyka to moja największa pasja! Poza tym, był przy mnie zawsze człowiek, który dbał o wszystko, czuwał nade mną, nad zespołem, tworzył bardzo konkretny fundament naszego istnienia. Mój mąż Andrzej Pietras był zawsze ramieniem, na którym mogłam się oprzeć. Wszystko robimy razem, każdy nowy pomysł, nowy projekt, przechodzi najpierw przez nasze mózgi i serca. Kiedy mam jakieś pomysły, nawet ryzykowne, Andrzej zawsze jest „za”.
Po napisaniu tylu wielkich hitów, jest Pani chyba już pewna siebie. Nie boi się Pani nowych wyzwań?
Nigdy się nie bałam! Zawsze są jakieś znaki zapytania, kiedy tworzy się coś nowego, jednak po tylu latach, tylu spektakularnych przebojach i z takim doświadczeniem, łatwiej jest mi podejmować wyzwania i próbować nowych rzeczy. Pisanie tekstów jest dla mnie tak samo ważne, jak muzyka. Kiedy nie nagrywamy nowej płyty, zawsze siedzę i zapisuje fragmenty tekstów, wierszy, moich myśli. Dbam także o muzykę, zależy mi na tym, żeby każda nowa płyta Bajmu była zamkniętą całością. Żeby można jej było słuchać od początku do końca, nie tylko kilku wybranych singli. Mogę sobie na to pozwolić, bo jestem całkowicie niezależna i nikt nie dyktuje mi, co mam robić. Wielu młodych artystów nie ma takich możliwości, muszą ulegać różnym naciskom i nie zawsze mogą realizować wszystkie swoje pomysły. Ja mogę i robię to z wielkim zaangażowaniem, spędzam w studio mnóstwo czasu, przyglądam się produkcji, aranżacjom, całemu procesowi nagrywania. Dzięki temu, zawsze mam pewność, że nowa płyta Bajm nie rozczaruje słuchaczy. Ostatni etap, to oczywiście potwierdzenie jakości nowych piosenek na koncertach, reakcja publiczności to najlepsza ocena nowych kompozycji…
„Ballady 2” to szesnaście utworów, wybranych z bogatego dorobku zespołu Bajm, plus jedna nowa kompozycja - „Krótka Historia”. Jednak to nie koniec planowanych na rok 2008 wydawnictw?
Plany są takie, że po „Balladach 2” pojawi się koncertowe DVD, a pod koniec roku całkiem nowa płyta. Jeżeli cokolwiek się opóźni, to musicie nam wybaczyć, bo koncertów mamy bardzo dużo, a zdrowie tylko jedno. „Ballady 2” to kolejnych kilkanaście utworów, które wybraliśmy z dużo większej ilości tego typu piosenek i bez problemu wystarczy ich jeszcze na część trzecią. Kiedyś, być może, pomyślimy nad specjalnym wydawnictwem z niepublikowanymi utworami i różnymi pamiątkami, także od fanów. Może na DVD uda nam się umieścić część tych rzeczy.
Na jakim etapie są prace nad nowym albumem?
Kończymy selekcję utworów i pracujemy nad ich ostatecznym kształtem. Musimy sporo rzeczy dopracować, zaaranżować, to początek drogi, ale prace są dość zaawansowane. Mogę wszystkich uspokoić, że mamy kilka naprawdę pięknych, nowych piosenek. Kilka cudownych ballad, kilka mocnych, rockowych kompozycji. Płyta będzie naprawdę znakomita i z pewnością każdy znajdzie na niej taki Bajm, jaki najbardziej lubi…
Rozmawiał Piotr Miecznikowski
Komentarze (0)