Do polskich kin wkracza 13 kwietnia MYSZ. Nie byle jaka. Nazywa się Stefan Malutki, lecz wielka jest legenda tego skromnego wzrostem zwierzątka. W krajach latynoskich Stefan pełni rolę anglosaskiej Wróżki Zębuszki: wymienia ukryte pod poduszkami kilkulatków mleczaki na cenne monety. W polskiej wersji językowej hiszpańsko-argentyńskiego filmu w rolę Stefana Malutkiego wcielił się Cezary Żak.
EMPiK.com: Czy pamięta pan, co stało się z pańskimi mlecznymi zębami?
Cezary Żak: Co stało się z moimi - nie pamiętam, ale pamiętam dobrze, jak moje córki reagowały na wypadające zęby. Pamiętam też, że ta mysz pojawiała się w naszym domu wiele razy.
EMPiK.com: Jaką walutą płaciła za mleczaki?
Cezary Żak: Te moje córeńki są już trochę dorosłe...
EMPiK.com: I nie mają już mleczakow?
Cezary Żak: ... nie, no skąd, już dawno nie, czas leci niestety. To były czasy, gdy za zęby dziewczynki dostawały lalki Barbie. Wątpiłem w gust tej myszy, ale trudno, takie były czasy, a córki były zachwycone.
EMPiK.com: Miał pan okazję zobaczyć na ekranie, że Stefan Malutki nie odczuwa generalnie awersji do lalek Barbie, wręcz był zachwycony ich towarzystwem przemykając się w pokoju dziecięcym między długonogimi postaciami.
Cezary Żak: No tak, ale kiedy Stefan wylądował między piersiami jednej i drugiej Barbie, jednak z pewnym wstrętem powiedział, że bardzo przeprasza i musi iść dalej.
EMPiK.com: Jak zaklasyfikowałby pan ten film? To raczej nie jest tylko bajka.
Cezary Żak: Nie, w żadnym wypadku, to jest dobra sensacja z przesłaniem. Całe życie marzyłem, żeby zagrać dużą i bardzo poważną rolę w filmie sensacyjnym. I udało się!
EMPiK.com: To było faktycznie duże wyzwanie. W swojej książce o diecie wspomina pan, że w ciągu trzech lat udało się panu zgubić 30 kilogramów. Tym razem musiał pan natychmiastowo stracić przed mikrofonem około 95% wagi...
Cezary Żak: To prawda, rzeczywiście dużo mnie to kosztowało.
EMPiK.com: Trudne było uniesienie takiej roli?
Cezary Żak: Fakt, nigdy tego nie robiłem aż tak i w takiej ilości. Trudne było też zagranie fizjologii Stefana, ponieważ on wyprawia w filmie karkołomne ekwilibrystyki, przelatuje przez różne rury, półki, morze pereł, wodę, statek i trzeba było to ubrać w jego wewnętrzny rytm i jego wewnętrzne odgłosy.
EMPiK.com: Wchodził pan w jakieś rury w trakcie nagrywania?
Cezary Żak: Nie, nie nie (śmiech)! A gdzież wyobraźnia? Wszystko zalatwiały efekty studyjne.
EMPiK.com: Jak zachowywał się pan przed miktrofonem nagrywając mysz, która bardzo energicznie się ruszała? Czy w trakcie nagrywania był pan w stanie ustać spokojnie?
Cezary Żak: Ależ skąd! Oczywiście też się ruszałem i czasami to nawet psuło nagranie. Byłem rozdygotany zewnętrznie zamiast wewnętrznie i ręce mi lataly, więc zdarzało mi się potrącić mikrofon czy za bardzo zatuptać. Uderzylem też parę razy w pulpit, ale nic mi się nie stało, nie pokaleczyłem się (śmiech). Ponieważ nie mam takiego doświadczenia, reżyser Czarek Morawski przymykal na to oko.
EMPiK.com: Ilu letnie znajome dziecko zabrałby pan na Stefana Malutkiego do kina?
Cezary Żak: To nie jest film dla najmłodszych. Trzeba go zrozumieć, on nie jest naiwny i infantylny. To sensacja dla dzieci w wieku od siedmiu-ośmiu lat.
Rozmawiała Magdalena Walusiak

Aktualności
Mysz od mleczaków - wywiad z Cezarym Żakiem
Do polskich kin wkracza 13 kwietnia MYSZ. Nie byle jaka.
Komentarze (0)