Harry Styles, „Fine Line

Po rozpadzie boysbandu rzadko zdarza się, aby wszyscy jego członkowie wiedli równie owocne solowe kariery. Jak wiemy, w przypadku Backstreet Boys udało się to w pewnym wymiarze tylko Nickowi Carterowi; mało kto też pamięta dzisiaj, że oprócz Justina Timberlake’a w N’Sync było jeszcze czterech innych chłopców. Przyznać jednak trzeba, że wszyscy wokaliści występujący w One Direction, zespole uformowanym przez Simona Cowella z uczestników castingów brytyjskiego „X Factora”, radzą sobie bardzo dobrze. Trudno jednak nie zauważyć, czyja gwiazda świeci nie tylko najmocniejszym, ale przede wszystkim najwyższej jakości światłem. Harry Styles konsekwentnie, acz nieśpiesznie podąża samodzielnie wytyczoną ścieżką pop-rocka wyraźnie inspirowaną stylistyką lat 70., która przywodzi na myśl produkcje Fleetwood Mac, Rolling Stonesów, Beatlesów oraz, bardziej współcześnie… Shanii Twain. 25-letni artysta wyznał w jednym z wywiadów, iż amerykańska gwiazda country inspiruje go zarówno muzycznie, jak i modowo. I przyznać trzeba, iż styl bycia Stylesa wyraźnie podkreśla fascynację złotą erą brytyjskiej muzyki rozrywkowej, z dzwonami i koszulami o szerokich kołnierzach na czele. Oczywiście wydawać by się mogło, że dawne fanki boysbandowej poetyki nie kupią nowego stylu swojego idola, jednak jego komercyjny, międzynarodowy sukces przeczy tej tezie w całej rozciągłości. Jego debiutancki solowy album, zatytułowany po prostu „Harry Styles”, był numerem jeden w 17 krajach, rozchodząc się na całym świecie w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. „Fine Line”, która właśnie trafiła do sprzedaży, promowana jest przebojowym singlem „Lights Up”, zaś na 2020 planowana jest trasa Love On Tour, w ramach której Styles wystąpi w Krakowie.

 

Sting, „My Songs” (edycja winylowa)

My Songs (Special Edition) - Sting

Stinga ani jego twórczości nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - jeden z najpopularniejszych muzyków wszechczasów, w czasie swojej kariery sprzedał łącznie ponad 100 milionów płyt (wliczając w to zarówno albumy solowe, jak i te nagrane z The Police). Na swoim koncie ma 17 (!) nagród Grammy, Złoty Glob, Nagrodę Emmy oraz cztery nominacje do Oscara. Skomponowana przez niego ballada „Every Breath You Take” była wielokrotnie przerabiana i samplowana, zaś w 2019 została oficjalni certyfikowaną przez wytwornię BMI jako „najczęściej grany utwór radiowy w historii”. Teraz Gordon Sumner, bo tak naprawdę nazywa się Sting, przygotował specjalne wydanie swojej świetnej kompilacji „My Songs”. Ucieszy ono zarówno zagorzałych fanów muzyka, którzy śledzą jego karierę od czasów The Police, jak i tych, którzy po prostu lubią zrelaksować się w towarzystwie jego czarującego, nieco ochrypniętego głosu. Poszerzona edycja, obok składanki przebojów Stinga, zawiera dodatkową płytę CD z koncertowymi nagraniami z trasy „My Songs World Tour”. Jej pierwsza część zakończyła się w tym roku, start drugiej zaplanowano na maj 2020. Dokładnie 25 lipca Sting pojawi się na jedynym w naszym kraju występie, który będzie miał miejsce na Stadionie Narodowym w Warszawie.

 

Liam Payne, „LP 1

Liam Payne, również były członek kochanego przez fanki na całym świecie zespołu One Direction, poszedł w nieco innym, bardziej popowym i mainstreamowym niż jego kolega Harry Styles kierunku. W 2017 wydał singiel „Strip That Down”, który promował jego debiutancki, solowy album, jednak mimo ogromnego międzynarodowego sukcesu piosenki (status platynowej zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej Brytanii), na długogrającą, pełnowymiarową  płytę jego fani musieli czekać ponad dwa lata. Nie można jednak powiedzieć, że w tym czasie Payne próżnował: miał swój udział w hitach takich jak „Polaroid” wraz z Jonas Blue i Lennon Stellą, „Familiar” z J Balvinem czy „For You”, nagranym wraz z Ritą Orą na potrzeby soundtracku do „Nowego oblicza Greya”. „LP1”, zawiera wszystkie powyższe kompozycje, trafiła do sprzedaży kilka dni temu i składa się łącznie z 17 utworów, w tym specjalnego, świątecznego „All I Want (For Christmas)”, w którym partneruje mu amerykańska formacja elektroniczna Cheap Codes. I to właśnie współczesna muzyka elektroniczna, wzbogacona o elementy popu i R’n’B, stanowi dziś rdzeń stylu Payne’a, czyniąc go jednym z najczęściej granych obecnie w stacjach radiowych artystów. Niestety, nie wiadomo, kiedy miłośnicy jego twórczości będą mogli zobaczyć go na żywo w ramach trasy koncertowej.

 

Camila Cabello, „Romance

Swoją karierę zaczynała w wieku zaledwie 15 lat, kiedy to po przejściu wstępnych eliminacji do amerykańskiej edycji „X Factora” zaproponowano jej dołączenie do sformowanej w ramach programu dziewczęcej grupy Fifth Harmony. Zespół wydał dwie płyty, a single „Worth it” i „Work From Home” stały się międzynarodowymi hitami. Cabello opuściła formację w 2016 roku i skupiła się na karierze solowej, niemalże natychmiast trafiając na szczyty list przebojów po obydwu stronach oceanu. A to oczywiście za sprawą utworu „Havana”, który dwa lata temu słychać było dosłownie wszędzie. Młoda gwiazda supportowała też Taylor Swift podczas jej Reputation Tour, zdobywając nowe rzesze fanów. Jej debiutancka płyta, „Camila”, w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprzedała się w nakładzie prawie miliona egzemplarzy. Romance, drugi album Cabello, który właśnie trafił do sprzedaży, ma dużą szansę powtórzyć ten sukces, albo nawet go przebić - krążek zadebiutował bowiem na pierwszym miejscu Billboardu. Znalazły się na nim przeboje takie jak „Liar”, „Easy” oraz, przede wszystkim, duet z Shawnem Mendesem (prywatnie partnerem wokalistki), „Seniorita”. Zapowiedziała również światową trasę koncertową, The Romance Tour. Obejmie ona prawie 50 występów w Europie i Ameryce Północnej. Niestety, Cabello nie pojawi się w jej ramach w Polsce.
 

Coldplay, „Everyday Life

Płyta wyjątkowa pod wieloma względami: to pierwszy długogrający album zespołu od czterech lat, na dodatek wyraźnie świadczący o powrocie do brzmienia z początków kariery. I chociaż Chris Martin i jego koledzy są w świetnej scenicznej formie - co udowodnili chociażby fantastycznym występem w „Saturday Night Live” w październiku - to jednak „Everyday Life” nie będzie towarzyszyć trasa koncertowa. Muzycy Coldplay zdecydowali bowiem, iż wyruszenie w wielomiesięczną podróż po całym świecie, wraz z ogromną ekipą i wielką ilością sprzętu, przyczyni się do znacznego zwiększenia śladu węglowego i odbije się negatywnie na i tak już alarmującym stanie naszej planety. Album wciąż pozostaje jednak imponującym i dopieszczonym dziełem: składa się z dwóch części, „Sunrise” i „Sunset”, zaś za kanwę dla jego okładki posłużyło zdjęcie z 1919 roku, na którym znalazł się pradziadek gitarzysty, Jonny'ego Bucklanda. Muzycznie Coldplay brzmi zaś bliżej jak na „Parachutes” i „A Rush of Blood to The Head”; krążek hipnotyzuje dojrzałością, również w warstwie tekstowej. Na „Everyday Life” nie brakuje też eksperymentów - usłyszymy tam bowiem i elementy jazzu, funku, gospel, bluesa oraz muzyki klasycznej. Wydawnictwo to można z czystym sumieniem polecić nie tylko fanom zespołu.