Sprawdź też pomysł na pojemniki w kształcie jabłek. To inna propozycja, jak działać z korzyścią dla naszej planety i powtórnie wykorzystywać plastik.

 

Do ozdobienia swoich siatek na zakupy wybrałam:

- bawełniane torby do samodzielnego zdobienia

- markery TOMA do t-shirtów

- markery do tkanin ARTLINE

 

Bawełnianej bazy nie trzeba specjalnie przygotowywać pod kolorowanie, można ją ewentualnie przeprasować, żeby pozbyć się fałdek. Dobrze jest zacząć od szkicu wykonanego ołówkiem, albo czarnym markerem. Szkic nie pojawia się od tak, na początku zawsze ma miejsce penetracja wyobraźni pod kątem odpowiedniego motywu. Mnie inspirują kubiści, mam słabość do kantów i totalnej abstrakcji. Swoją drogą uważam, że geometryczne wzory po prostu łatwiej się koloruje.

Do kolorowania można wybrać farby, pisaki, markery. Wybór jest ogromny, jednak postawiłam na markery do t-shirtów marki TOMA. Przetestowałam je wcześniej na koszulce syna więc byłam pewna, że tym razem też nie zawiodą. Te niewielkie pisaki są genialne, pigment wnika w tkaninę, a jednocześnie nie "przebija" na drugą stronę. Kolor na bluzce mojej latorośli przetrwał już kilka prań i nadal nie stracił na intensywności. Spodziewam się, że to oderwane od rzeczywistości oblicze będzie na mnie "krzywo" patrzeć przez długi czas ;)

Do kolejnego projektu z Meduzą dołączyłam kilka markerów marki ARTLINE. Mają 2mm końcówkę i są bardzo precyzyjne, dlatego użyłam ich do podkreślenia konturów. Co ciekawe, podczas kolorowania wężowatych pukli włosów brudziłam sobie brzeg dłoni, ale nie rozmazywałam farbki na tkaninie. Super! Konsystencja pigmentu jest nieco lepka i to sprawia, że dobrze przywiera do tkaniny.

Frajdę sprawiło mi cieniowanie twarzy mitycznej Meduzy. Podobno była ona jednym z najstraszniejszych, mitycznych stworów. Moja wersja będzie przekornie rumiana i udobruchana  snem. Karnację namalowałam trzema kolorami, używając naprzemiennie cielistego, pomarańczowego i beżowego. Choć efekt idealnego stopienia barw trudno było uzyskać, to mieszanie kolorów wyszło całkiem nieźle i jestem zadowolona.

Na koniec zostawiłam sobie niewielki woreczek - przyda się na kosmetyki do twarzy. Lubię przyglądać się ludzkim twarzom, wszyscy tak pięknie się różnimy więc postanowiłam to wykorzystać. Najpierw buźki narysowałam, nie zapominając o kilku gadżetach w formie okularów, kapeluszy czy koków.

Kiedy na worku zaległy tłumy znów w roli makijażystów pojawiły się markery. W rezultacie, jeśli bacznie sie przyjrzeć, mamy kumpla Azjatę, ziomalkę z Afryki, a nawet babcię Krysię :)

Jak Ci się podoba mój "twarzowy" przekrój? Mam niezachwiane przeczucie, że te oblicza na długo zostaną niezatarte i stawią czoła niejednym zakupom. Liczę, że Cie zainspirowałam i też sobie coś zmalujesz!