Chociaż wspólna historia Mateusza Gudla oraz Mateusza Holaka nie ma jeszcze dekady, Małe Miasta zapisały się na hip-hopowej scenie dzięki oryginalnym brzmieniom. Teraz sięgnęli po znany od lat motyw wesela, jednak ich dzieło znacznie różni się chociażby od wizji Wyspiańskiego.
Koledzy ze studiów
Początki zespołu Małe Miasta nie nadaje się raczej na hollywoodzki scenariusz. Ot, dwóch studentów (jeden grafiki, drugi animacji), spotkali się przypadkowo na imprezie. Nie zamienili wówczas ze sobą ani słowa, jednak niedługo potem nawiązali pierwszą nić porozumienia, poznając wzajemnie swoją twórczość.
Przez długi czas funkcjonowali przede wszystkim jako duet artystów, połączonych wspólną wizją i poglądami dotyczącymi muzyki. Efektem tego były różnorodne i oryginalne projekty, które finalnie złożyły się na album „MM”. Dzięki wsparciu Alkopoligamii wydali krążek, na którym gościnnie pojawili się m.in. Ten Typ Mes oraz W.E.N.A..
Udany początek zmotywował Jordaha i Holaka do pracy nad nowym materiałem, który ukazał się niecałe dwanaście miesięcy później. Album „Koń” przyniósł kilka ciekawych kawałków, z chyba najgłośniejszym singlem „Już prawie tańczę”. Twórcy pokazali niezwykle świeże podejście do hip-hopu, łącząc nowoczesne trendy i niemal klubowe rytmy z momentami oldschoolową nawijką. Za popularnością „Konia” ponownie stała plejada świetnie dobranych gości. Na płycie ponownie zagościł W.E.N.A., ale ponadto mogliśmy usłyszeć m.in. Taco Hemingwaya czy donGURALesko.
Wesele na Podlasiu
W 2018 roku mogliśmy posłuchać kolejnego ciekawego projektu, jakim była płyta „Plecy pomników”. Krążek okazał się nieco bardziej refleksyjny, chociaż nie zabrakło na nim kawałków, które świetnie sprawdzają się podczas imprez. Wielowymiarowość i ciekawe brzmienie wokali chłopaków przykuwały coraz większą liczbę słuchaczy, jednak po wspomnianym albumie, na blisko cztery lata Małe Miasta ucichły.
Nie oznaczało to jednak zawieszenia działalności. W rozmowie z Karolem Paciorkiem na kanale Imponderabilia Jordah i Holak podkreślali, że przez ten czas bardzo często współpracowali, np. produkując teledyski dla takich twórców jak Jan Rapowanie czy Abradab. Zresztą we wspomnianym wywiadzie przyznali również, że początki prac nad „Weselem” sięgają 2019 roku, a więc niedługo po premierze ostatniego albumu.
Co ciekawe nad motywem weselnym muzycy rozmyslali jeszcze zanim którykolwiek z nich stanął na ślubnym kobiercu. Temat przewodni najnowszego albumu pojawił się na długo zanim Jordah zmienił stan cywilny. Dziś jednak głównym motyw krążka idealnie wiąże się z weselem, jakie muzyk zorganizował tego lata na rodzinnym Podlasiu.
Z motywem „Wesela” znakomicie wiążą się również goście, których można posłuchać na krążku. Jak przyznał Holak, przykładowo obecność Tymona Tymańskiego wśród artystów zaproszonych na płytę ma związek z filmem „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego.
Co słychać na weselu?
Stereotypowe polskie wesele to zbiór nie zawsze pozytywnych wzorców. Większość z nich wykorzystali muzycy Małych Miast, tworząc swój najnowszy album. Nie brakuje motywu używek, przekraczania granic, przesadzania ze wszystkim
Jak przyznają sami twórcy, chcieli na płycie pokazać dwie twarze polskich wesel: tę radosną, związaną z celebracją wspólnej przyszłości, a także tę dziką, która na jeden wieczór wielu z nas zmienia nie do poznania.
Trzeba jednak podkreślić, że chłopakom udało się uniknąć elementu przaśności, z którym często wiążą się huczne wesela. Piosenki jak zwykle brzmią świeżo i nietuzinkowo, a samo podejście do tematu przewodniego również potrafi zaskoczyć, mimo że motyw wykorzystywany jest w kulturze od wieków.
Wreszcie warto wspomnieć o ciekawej akcji promocyjnej związanej z nową płytą. Otóż duet Małe Miasta uruchomił specjalną stronę internetową, na której muzycy oferują swój występ na weselu. Propozycja nadal jest aktualna, dlatego jeśli planujecie grudniowe wesele i nadal nie macie zespołu…
Wszystkie twarze weselnych zabaw poznacie na albumie „Wesele” duetu Małe Miasta, a po więcej muzycznych nowości zapraszamy do sekcji Słucham.
Komentarze (0)