"Jeszcze nie wieczór" Jacka Bławuta jest mądrą filmową opowieścią. O nieprzemijającej pasji życia, nawet w jego jesieni. O czułości i wyrozumiałości. O miłości i przemijaniu. Ale przede wszystkim jest to opowieść o aktorstwie - takim, jakie ono powinno być. To kino, do jakiego się tęskni. Proste, ciepłe i delikatne. Filmowane spokojnie i bez egzaltacji.

W kinach od 15 maja 2009.

 

Jerzy (Jan Nowicki) - wielki gwiazdor, ale i nieco wyleniały playboy po przejściach, trafia do Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Odnajduje tu swoją dawną miłość (Beata Tyszkiewicz) oraz starych kolegów ze sceny i planu filmowego (m.in. Irena Kwiatkowska, Danuta Szaflarska i Wieńczysław Gliński). Przybycie niepoprawnego i uroczo cynicznego ekscentryka, który pije, pali, rozrabia i flirtuje jak młodzieniaszek, zakłóca ustabilizowane życie mieszkańców. Tym bardziej, że Jerzy namawia ich do wspólnego wystawienia Fausta J. W. Goethego. Rozpoczynają się próby. Tyle fabuła.

Jednak "Jeszcze nie wieczór" poza samą fabułą ma o wiele więcej do zaoferowania. Fascynujący w tym filmie jest drugi plan i chwile, kiedy kamera niespiesznie podąża za pensjonariuszami Domu Aktora. Gdy śledzi ich spacery po parku i to, jak przysiadają na ławeczkach. Widzimy wtedy filmowe postaci, ale i aktorów, którzy tak naprawdę grają samych siebie. Wielu z nich, dawno zapomnianych, Jacek Bławut przywrócił swoim filmem naszej wspólnej pamięci. Składając tym samym hołd prawdziwemu aktorstwu. Wyrosłemu z solidnego rzemiosła i czasów kiedy aktor musiał umieć grać, a nie tylko nieudolnie imitować samego siebie.

Film jest też kolejnym wielkim triumfem Jana Nowickiego, który pokazuje widzowi, czym się różni prawdziwy, profesjonalny aktor od telenowelowego wyrobnika. Na ekranie dzielnie dotrzymuje mu kroku wielki czarny pudel. Dialog Nowickiego z tym ogromnym psem powinien stanowić materiał szkoleniowy dla przyszłych adeptów sztuki aktorskiej. Pudel odgrywa w filmie kluczową rolę, ale zdradzić teraz dalsze szczegóły byłoby okrucieństwem wobec widzów i odebraniem im szansy na dobrą zabawę.



Iza Jarska /www.pozytywy.com