Z jednej strony zatargi z władzą, skłonność do nadmiernego imprezowania, trudny charakter i setki mniejszych lub większych problemów a z drugiej niespotykana ekspresja, ogromny talent, charyzma i uwielbienie fanów. Ten krótki opis zaskakująco dobrze pasuje do… obu naszych bohaterów. Wysocki i Maleńczuk. Obaj trudni i obaj intrygujący. Obaj bardzo konkretnie wyrażający swoje zdanie tam, gdzie inni boją się nawet otworzyć usta. Ich spotkanie to rzecz, która musiała nastąpić. Nawet jeżeli tylko na płycie „Wysocki Maleńczuka” to i tak bardzo dobrze do siebie pasują…
Jak w twojej muzycznej świadomości pojawił się Wysocki?
To wcale nie było takie oczywiste na początku, bo ja wychodziłem z innych źródeł. Moje korzenie to blues, jazz i rock. Jednak tu spotkałem się z bardzo dobrym tekstem, z prawdziwym poetą, bo muzykiem bym Wysokiego nazywał z pewnym wysiłkiem (śmiech). Co do tekstów nie ma natomiast dyskusji, Wołodia nie mógł narzekać na ich brak. Myślę, że gdyby było trzeba mógłby na scenie zaimprowizować „z czapki” i też byłby genialny. Był ewidentnie utalentowany…
Znalazłeś coś konkretnego dla siebie w jego tekstach?
On się wpisywał w literaturę rosyjską, na której jestem wychowany. Wiesz, oni to mają… rosyjski dziennikarz jest nadal lepszy od polskiego literata. Taka prawda. Nie ma żadnej literatury, ani niemieckiej, ani angielskiej, amerykańskiej czy czeskiej, która mogłaby się równać z rosyjską. Wszyscy są za Rosjanami daleko w tyle. Osobiście kiedy mam do wyboru Tomasza Manna czy Hermana Hesse to wolę Bułhakowa i Dostojewskiego. To się iskrzy, w tym jest dowcip. Nie wyobrażam sobie polskiego teatru bez Gogola, Czechowa. Czym byłby cały nasz socjalizm gdyby nie „Rewizor”? (śmiech).
W latach siedemdziesiątych kultura rosyjska była z pewnością dobrze „wypromowana”. Jednak zwykły chłopak, fan rocka, nie czuł jakiegoś obciachu słuchając piosenek „Ruska”?
Nasza świadomość odnośnie Rosji była wtedy i jest do dziś bardzo mała. Pamiętam jak wtedy przyjechał do Polski zespół z Litwy, to mówiliśmy o nich „sowieci”. Dziś pomimo tego, że mamy takie kraje jak Litwa, Łotwa, Białoruś czy Ukraina to przeciętny Polak dalej nie widzi różnicy. I wrzucamy Wysockiego do jednego worka z Leninem. Ruski to Ruski, Arab to Arab. Takiej postawy nas uczą niektórzy politycy (śmiech).
I rozumiem, że chcesz zaprotestować?
Na boga, jest XXI wiek! Trzeba w końcu zrozumieć, że Rosjanie to też ludzie, że Wysocki to Rosjanin, który miał wpływ i na nas i na całą prawie Europę. Tę oczywistą prawdę próbowali nam przekazać już wcześniej i Wojciech Młynarski i wielu innych. Pierwsze piosenki Wołodii, które usłyszałem to właśnie te przełożone przez Młynarskiego. Wykonywała je plejada polskich aktorów, były podzielone na bloki tematyczne, piosenki sportowe, piosenki wojskowe, całe mnóstwo świetnych, dowcipnych, znakomicie napisanych tekstów.
Twoje tłumaczenia są jednak inne od tych Młynarskiego. Sporo jest Maleńczuka w Wysockim…
To prawda, Maleńczuka jest tu dużo. Jest też wiele odniesień do wszystkiego, co się działo u nas wtedy kiedy Wysocki pisał swoje teksty. Fragmenty, w których pisze o nożu, dla mnie w oczywisty sposób połączyły się z piosenką Breakout „Oni zaraz przyjdą tu”, którą też nagrałem z Homo Twist. Dlatego pojawił się tekst „ten nóż nie będzie już do chleba” i wszystko się zgadza, w końcu Tadek Nalepa był z Rzeszowa, a to już blisko Rosji.
W sferze duchowej Wysockiego też się dobrze odnalazłeś…
On reprezentował postawę outsidera. Żołnierza, który odmawia wykonania rozkazu. Albo człowieka, którego potrąciła ciężarówka, leży cały w gipsie i dobrze mu z tym, bo w końcu ktoś się nim zainteresował! To jest cały czas historia małego człowieka, którego gniecie moloch, którego dotyka „chamstwo w państwie”. I to też jestem ja. Może dziś już mniej niż kiedyś, ale jednak wciąż to jest o mnie.
Jak było ze znajomością języka? Radziłeś sobie sam czy korzystałeś z pomocy fachowców?
Mogę śmiało powiedzieć, że teraz już znam język rosyjski.Uczyłem się go w podstawówce, w liceum i zawsze miałem dość dobre oceny. Pomocy mimo wszystko potrzebowałem, fakt, że potrafię czytać bukwy i rozumiem słowa nie znaczy wcale, że rozumiem ich ukryty sens, aluzję, paralelę. Przykład? Facet opisując rozkład domostwa, co jest oczywiście alegorią rozkładu państwa, wspomina o tym, że obrazy krzywo wiszą. Dla nas to nic nie znaczy, Polak nie czuje takiego imperatywu. Jednak u Rosjan mogą chodzić robaki, może być syf i smród, jednak ikony muszą prosto wisieć! Nie miałem o takich rzeczach pojęcia. Tak samo nie mogłem wiedzieć co znaczy słowo „ambrazura”, niby skąd miało się w moim słowniku pojawić? A to jest otwór strzelniczy, na który rosyjscy żołnierze rzucali się w czasie wojny. Takie ruskie kamikadze. Wiesz, chłopaki mieli tak dosyć tej wojny, głodu, nędzy, że woleli rzucić się na ambrazurę i mieć pewność, że rodzina będzie miała z tego jakąś korzyść, bo jak przyjdzie medal za „sowieckiego gieroja” to im się sytuacja poprawi. W Rosji skakanie na ambrazurę było dość popularne, w Polsce to nic nie znaczy.
Kto pomógł to wszystko rozwikłać?
Pani Marlena Zimna z Muzeum Włodzimierza Wysockiego w Koszalinie. Dostałem od niej całe mnóstwo zdjęć i ogromną pomoc merytoryczną w czasie tłumaczenia tekstów. Teraz mogę spokojnie zabierać się za resztę, chociaż i tak zawsze będę się pytać.
Ilu piosenek Wysockiego wysłuchałeś zanim wybrałeś te dla siebie?
Około czterystu pięćdziesięciu. Z rzępolącą, nienastrojoną gitarą, z niezrozumiałym często rosyjskim, ale za to z potężną energią. Jego tembr głosu, styl śpiewania, to jest punk rock! To jest śmieszne, bo każda ta piosenka to ballada, a on to krzyczał, chrypiał, tłukł w gitarę, tupał nogami. Ten facet był nie do zatrzymania.
Aranżacje chwilami zaskakują. Na bogato to zrobiliście…
Aranżacje są dopasowane do czasów w których powstawały teksty. Piosenki z lat sześćdziesiątych są zagrane w takim stylu jaki wtedy był obowiązujący, trochę rockandrollowo z elementami bluegrassu nawet. „Gips”, napisany w latach siedemdziesiątych brzmi ostrzej, bardziej jak Led Zeppelin. Późniejsze numery nawiązują nawet do dansingu. To, co cały czas mówiłem muzykom to, żeby nie grali „po rusku”. Wystarczy, że ja tak śpiewam (śmiech).
Będziesz dalej tłumaczył?
Tak! Następna płyta to będzie klimat typu Johnny Cash i ogólnie country. Proste piosenki, proste teksty opowiadające jakieś historie. Nie wiem, czy wiesz, ale ja jestem wielkim fanem festiwalu w Mrągowie i nie wyobrażam sobie, żeby tam nie pojechać jak co roku.
Rozmawiał Piotr Miecznikowski

Wywiady
Maciej Maleńczuk: "Wysocki to punk rock!"
Z jednej strony zatargi z władzą, skłonność do nadmiernego imprezowania, trudny charakter i setki mniejszych lub większych problemów a z drugiej niespotykana ekspresja, ogromny talent, charyzma i uwielbienie fanów.
Komentarze (0)