Od kilku dni na dużym ekranie możemy zobaczyć  „Kwiat Pustyni”, film nakręcony na podstawie głośnej powieści o tym samym tytule.

Jej historia poruszyła serca milionów. Autobiograficzna powieści Waris Dirie "Desert Flower" (polski tytuł "Kwiat Pustyni"), która jest zapisem niezwykłej przemiany autorki z afrykańskiej koczowniczki w międzynarodową top modelkę, sprzedała się na całym świecie w 19. milionach egzemplarzy.

Jest to inspirująca opowieść o wyjątkowej, dumnej i odważnej kobiecie. Mająca na swym koncie liczne sukcesy scenarzystka i reżyserka Sherry Hormann ("Father’s Day") oraz producent i laureat Oskara – Peter Herrmann ("Nigdzie w Afryce"), zaadoptowali książkę Dirie na potrzeby ekranu. Tak powstała współczesna baśń, której akcja rozgrywa się jednocześnie pośród oślepiającego blichtru i archaicznych rytuałów. Baśń pełna życia, uczuciowej głębi i niesłychanego współczucia. A jednocześnie poruszający apel o zaprzestanie okrutnej tradycji obrzezania kobiet.

W roli głównej występuje top modelka i aktorka Liya Kebede. Towarzyszą jej wyśmienici aktorzy charakterystyczni: zdobywczyni Srebrnego Niedźwiedzia i Złotego Globu – Sally Hawkins ("Happy-Go-Lucky"), Timothy Spall ("Harry Potter", "Sekrety i Kłamstwa"), Craig Parkinson ("Control"), Juliet Stevenson ("Podkręć jak Beckham"), Anthony Mackie ("8 mila") oraz Meera Syal ("Scoop. Gorący temat").

Waris o twórcach:

Jako dziecko miałam wiele marzeń, ale nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś zobaczę swoje życie na wielkim ekranie. Powrót na pustynię obudził wszystkie moje wspomnienia z taką intensywnością i siłą, że poczułam się nimi przytłoczona. Głównie z powodu somalijskich dzieci grających w filmie – Sorayi, która wcieliła się w małą Waris, małego aniołka – Saffy, która musiała zagrać tyle cierpienia, oraz młodego Idrisa, który tak cudownie i autentycznie zagrał mojego brata.

Gdy pierwszy raz, wiele lat temu, spotkałam producenta Petera Herrmanna, irytował mnie. Jednak teraz muszę przyznać, że dał z siebie wszystko.



Film okazał się piękny w każdym detalu, a zwłaszcza w zdjęciach afrykańskich krajobrazów. Nie mogę pominąć roli naszej reżyserki – Sherry Hormann, która wykazała się nie lada odwagą, decydując się na udział w tak trudnej wyprawie.Myślałam, że w końcu dojdzie między nami do konfliktu, ale intuicja podpowiadała mi, by jej zaufać i pozwolić robić swoje. Nie mogła zrobić tego lepiej. Liyo, moja siostro, tyle nas łączy. Stałaś się częścią mnie i Twoja praca jest wielkim osiągnięciem.

Gdy po raz pierwszy oglądałam ukończony film, nie było mi łatwo patrzeć na moje życie przeniesione na wielki ekran. Wychodząc z kina byłam głęboko poruszona, ale wiedziałam, że ten film niesie ważny przekaz, który zrozumieją wszyscy ludzie: żeby szanować ludzką godność.





 

.