KULT jest bezsprzecznie jednym z największych polskich zespołów, który w ciągu 27 lat, zyskał sobie nie tylko olbrzymie rzesze fanów, ale zarazem uznanie krytyków. Kazik Staszewski, niejednokrotnie zaskakuje niekonwencjonalnymi tekstami. Mimo to pozostaje autorytetem zarówno młodzieży jak i dorosłych.


"KULT. Biała księga. Czyli wszystko o wszystkich piosenkach"
Wiesława Weissa to nie tylko oficjalna książka opowiadająca historię każdej piosenki jednego z największych polskich zespołów, ale zarazem wysokiej klasy album, prezentujący niespełna tysiąc zdjęć, z których większość nie była nigdy dotąd publikowana. Wiesław Weiss przez bardzo długi czas zbierał materiały robiąc wnikliwe wywiady ze wszystkimi osobami, które kiedykolwiek były związane z zespołem.

Zawartość każdej płyty analizowana jest, więc, w różnych ujęciach, poprzez pryzmat osób z nią związanych. To pozwala uzyskać czytelnikowi niepowtarzalny, wielowymiarowy, obraz historii KULTU. Ogrom nowych informacji, przeplecionych faktami, ciekawymi anegdotami i mnóstwem zdjęć, niezwykle przybliżają postać charyzmatycznego Kazika, jak i innych, zarówno obecnych jak i byłych członków zespołu. Ciekawa szata graficzna, jak i wysoka jakość wydania sprawią natomiast, że pozycja ta oprócz swojej unikatowej zawartości będzie stanowiła wyjątkowy element każdej biblioteczki.

Premiera książki "KULT. Biała księga" już 12 listopada 2009.
Książce patronuje empik.com.



Przeczytaj fragment książki "KULT. Biała księga":


KREW BOGA

Chociaż większość materiału, który zespół chciał umieścić na płycie, nie przeszła przez sito cenzury, na „Kulcie” nie brak piosenek, które muzycy zaliczali wtedy i zaliczają do dziś do swoich sztandarowych dokonań. Należy do nich „Krew Boga”. Bardzo prosta, ale pełna mocy. Zakorzeniona w muzyce przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ujawniająca – zwłaszcza w partii gitary – wpływ wczesnych dokonań The Cure, a jednak oryginalna. Wykonywana od dnia zero, od debiutu scenicznego w lipcu 1982 roku, zawsze lub prawie zawsze. I od początku przyjmowanaz tym samym entuzjazmem. Co potwierdza chociażby Janek Grudziński: Byłem na pierwszych koncertach Kultu, w lipcu ’82 roku, gdy jeszcze beze mnie grali, i pamiętam, że ten numer najbardziejsię podobał ze wszystkich...

„Krew Boga” to bez wątpienia jedna z najważniejszych piosenek zespołu. Także dlatego, że w pewnym sensie to ona była impulsem do jego utworzenia. Znacie? To posłuchajcie. Spotkaliśmy się w lutym, na początku lutego ‘82 roku – opowiada Piotrek Wieteska. Kazik mieszkał po jednej stronie Parku Krasińskich,ja po drugiej i spotkaliśmy się gdzieś w tej okolicy. On myślał o założeniu nowej kapeli po Novelty Poland, coś mu tam nie pasowało. Ja też chciałem założyć zespół. I jakoś się zgadaliśmy. Mówię: „Wiesz, mam taki kawałek, chodź do mnie, to ci zagram...”. Przyszliśmy do mnie, mieszkałem wówczas na Świętojerskiej, i zagrałem mu bas i gitarę do „Krwi Boga”. I solówkę. A on mówi, że fajne, spodobało mu się. Pamiętam, że wyszliśmy razem,do tramwaju go chyba odprowadziłem. Był już wieczór. I umówiliśmy się na niedzielę, bo mówił, że ma miejsce na próby w Radości.I że ma pomysł na gitarzystę, czyli Tadka Bagana, którego wówczas nie znałem. Znałem natomiast Miśka, czyli Darka Gierszewskiego, który miał być na perkusji. Tak powstał Kult.

Kazik kontynuuje: Na pierwszej próbie podłączyliśmy gitarę i bas do jedynego wzmacniacza, jaki mieliśmy, Eltrona o mocy trzydziestu watt. Ja śpiewałem bez mikrofonu, a gdy nagrywaliśmy, klęczałem i na „jamnika” to nagrywałem. Przyszliśmy, Piotrek zagrał ten bas i tę gitarę, i po pierwszej próbie wyszliśmy z gotową piosenką.

Tadek Bagan potwierdza: Piotrek przyniósł ten utwór. Przyniósłbas, przyniósł gitarę. Niestety, nie ja wymyśliłem partię gitary. Miałbym udział w najsłynniejszym riffie Kultu, niemal jak „Satisfaction” (śmiech). On przyniósł cały kawałek, włącznie z solówką. Kazik tylko dodał wokal i saksofon. (Kazik: To był pierwszyriff saksofonowy, jaki wymyśliłem po tym, jak się dowiedziałem od Janka Grudzińskiego, że nie muszę takich samych dźwięków grać, co zespół...) I to od razu poszło. Utwór powstał tak z buta. To był pierwszy kawałek, który razem zagraliśmy. Przyniesiony przez Piotrka na dzień dobry. Można powiedzieć – przyznaje Wieteska – że „Krew Boga” to Cure’owa piosenka. W klimacie ich pierwszej płyty. Uwielbiałem tę płytę, do dziś ją lubię. Zwłaszcza gitara jest Cure’owa.
A Bagan potwierdza: Wieteska miał takie swoje fascynacje. Głównie Cure. Cure z pierwszej płyty, powiedzmy, nie z tych późniejszych, bardziej smętnych. Tak samo perkusista Darek Gierszewski. Ten z kolei albo Cure, albo reggae.

Właśnie, reggae. Pierwotna wersja „Krwi Boga”, ta z 1982 roku,w warstwie rytmicznej nosiła piętno reggae. Gierszewski mówi: To było takie niby reggae, niby punk. Wieteska co prawda protestuje:Reggae? Nie, nie. Może ktoś tak to czuł, ale nie. Zachowały się jednak amatorskie nagrania z prób Kultu i zarówno w czasach Darka Gierszewskiego, jak i późniejszych, w początkowym okresie Tadka Kisielińskiego, „Krew Boga” miała wyraźnie reggae’owy puls. Co być może było wpływem pierwszego z nich. Dopiero z czasem utraciła cechy reggae – na płycie ma zdecydowanie punkowe uderzenie. Zresztą wersja z „Kultu” różni się od granej wcześniej na koncertach także innymi elementami.

Janek Grudziński wspomina: Na płycie wzbogaciłem gitarę. Przede mną utwór był grany z taką gitarą na dwa, ucza ucza ucza, a ja zacząłem grać taką na fuzzie, lejącą się, płynącą... Tak więc dodałem do tego kawałka inną gitarę. Bardziej moją. Tamta wydawała mi się zbyt prosta. I moja jest zdaje się na pierwszym śladzie, a tamtą starą – też graną przeze mnie – słychać w tle.

Poza tym w nagraniu pomysłowo zdublowana została partia wokalna Kazika. Wyższy głos – wyjaśnia on – to ten, który był zawsze. Ale ktoś w studiumoże Wojtek Przybylski, ale chyba nie, bo z nim była wojna i jego propozycje traktowaliśmy jako dywersję – rzucił pomysł zaśpiewania tego niższym głosem. I pamiętam, że nie mogliśmy się zdecydować, którą partię zostawić. Prawdopodobnie przypadek zdecydował, że obie zostały puszczone i obie poszły.

Tekst „Krwi Boga” powstał wiele miesięcy przed spotkaniem Kazika i Piotrka, które dało początek Kultowi. Kazik wyjaśnia: Tekst miałem już wcześniej. Powstał do innej muzyki. Kiedy? W schyłkowym okresie Polandu, w maju lub czerwcu 1981 roku, kiedy basistą i wokalistą zespołu został Markus, czyli Marek Iwańczuk z Kryzysu.

Kazik wspomina: Mieliśmy parę prób w klubie Na Skarpie i właśnie wtedy powstała pierwsza „Krew Boga”. Dosyć prosty bas, chyba ja go zrobiłem. I takie figurki gitarzystów, które zapamiętałem do dziś. Jedna prosta – dwa dźwięki, które grało się na czterech strunach od góry do dołu i od dołu do góry. Ta ta ta tam, ta ta ta tam. A druga toczka w toczkę z „Ants Invasion” Adam And The Ants. Ale pewnie koleś sam ją wymyślił, bo nie wierzę, żeby to znał. Śpiewał Marek Iwańczuk, ja tylko grałem na saksofonie. On miał parcie na bycie liderem. Zresztą bardzo zdolny kompozytor, dużo pomysłów przynosił. I sporo fajnych numerów zrobiliśmy. Znaczy, sporo, ze cztery pewnie. Nie wiem, jak bym je dziś ocenił, ale wtedy wydawały mi się fajne.

Sam Markus wypowiada się na temat współpracy z Kazikiem w tym czasie bardzo skromnie: On miał jakąś koncepcję całej tej muzyki, więc ja bym się tu ustawił w roli faceta, który wykonywał jego pomysły. Chociaż mam nadzieję, że też miałem jakiś wkład. I dodaje: Pamiętam, że podczas tych prób pojawiła się „Krew Boga”. To był tekst, który Kazik przyniósł i robiliśmy muzę do niego. Tekst szalenie interesujący. Może byłem za młody, żeby go w pełni docenić, ale wydał mi się ogromnie inspirujący. Duży skok do przodu w porównaniu z tym, co się wcześniej śpiewało. Lot w wszechświat.

Poland wystąpił w tym okresie tylko raz, w dodatku bez Markusa, i akurat tego utworu nie wykonał. Kazik podkreśla: „Krew Boga” była grana tylko na próbach. A jak się skład rozpadł, ten tekst mi został. I niezmieniony został później zaadaptowany do nowej muzyki. Mówi o podłości rasy ludzkiej, która ukrzyżowała swojego Boga (Obejrzyjcie swe dłonie i twarze/Są czerwone od Boga krwi/Zastanówcie się, co zrobiliście/Czy naprawdę Go zabiliście?). Co ciekawe, napisałem go przed tym okresem moich spotkań ze Świadkami Jehowy. U Świadków Jehowy Jezus Chrystus nie jest bowiem jedną z postaci Trójcy, tylko Synem Bożym, najważniejszym prorokiem, najważniejszym głosicielem Jego prawd, ale jednak człowiekiem. W piosence „Krew Boga” jest Bogiem – jeszcze pewnych rzeczy nie wiedziałem (śmiech).

Warto uświadomić sobie, że Kazik napisał słowa „Krwi Boga” w wieku osiemnastu lat, jako uczeń ostatniej klasy liceum. On sam twierdzi dziś, że nie traktował jeszcze wtedy swojej twórczości literackiej zbyt serio. Rolę tekstu w piosence, to, że można coś konkretnego powiedzieć i że ma to siłę rażenia dużo większą niż słowo mówione czy słowo pisane – mówi – zacząłem dostrzegać gdzieś w ’83 roku, kiedy powstały piosenki „Hej, czy nie wiecie” i „Wódka”. Natomiast, szczerze mówiąc, w momencie, kiedy pisałem tekst do „Krwi Boga”, zdawałem sobie oczywiście sprawę z tego, że piosenka powinna o czymś mówić, a nie powinna być o dupie Maryni, ale nie przywiązywałem do jej treści większej wagi. Nie docierało do mnie, że jest to dosyć istotny element całości. Nie przypuszczam więc, by coś konkretnego mnie wtedy zainspirowało poza samym faktem ukrzyżowania, tym, co zrobiono z Jezusem...

„Krew Boga” – o czym była już mowa – weszła na stałe do programu koncertów Kultu.

Kazik wspomina: Zagraliśmy ją od razu na pierwszym koncercie w Remoncie 7 lipca ’82 roku. I od tamtej pory była grana zawsze, niezależnie od zmian składu i stylistyki. Może raz czy drugi nie została wykonana, ale nigdy nie wypadła z programu na jakiś dłuższy czas. Graliśmy ją nawet w czasach Rafała Kwaśniewskiego, chociaż odeszliśmy wtedy zupełnie od tego, co robiliśmy wcześniej. Tak więc jest to pierwsza nasza piosenka wykonywana praktycznie zawsze i od pewnego momentu zawsze na końcu.
I dodaje: Co ciekawe, jest to taki numer, który Morawcowi nie leży. On przez ćwierć wieku nie nauczył się go prawidłowo wykonywać i ma zasadnicze problemy z tym początkowym wejściem na jednej strunie na gitarze. I pamiętam, że jak jakiś czas temu miał wypadek i w jego zastępstwie kilka koncertów zagrał z nami Wojtek Jabłoński, to kiedy zaczął „Krew Boga”, powiedziałem: „No, kurwa, wreszcie ten numer brzmi, jak powinien”.

Janek Grudziński broni jednak kolegę: Zawsze to nie, ale trudność w sytuacji koncertowej. Ale wiesz, jeśli chodzi o rozpoczynanie samemu, to ja też miewam problemy. Bo wtedy wszystko słychać. Kiedy gra iluś tam muzyków, jeśli któremuś palec się omsknie z czarnego na biały albo odwrotnie, generalnie tego nie słychać. Natomiast te początki grane samemu... Poza tym jest większy stres, żeby dobrze zacząć. Jak już idzie, to idzie. No, ale to są raczej incydentalne sytuacje, choć zdarzają się. Tak, że my się czasami śmiejemy, że ludzie tak tłumnie przychodzą na Kult, żeby zobaczyć, gdzie się tym razem ktoś pomyli...

Warto dodać, że „Krew Boga” była jeszcze przed ukazaniem się płyty „Kult”, w styczniu 1987 roku, wielkim radiowym przebojem.
To był pierwszy utwór z tej płyty, który stał się numerem jeden u Niedźwieckiego – zapamiętał Kazik. I jeszcze pytanie, czy dla Piotrka Wieteski fakt, że skomponował jeden z najbardziej znaczących i najpopularniejszych utworów zespołu, jest dziś źródłem satysfakcji? Myślę, że tak – odpowiada. Ale tyle czasu minęło, że nie myśli się już o tym. Po prostu jest to kawałek Kultu, który chłopcy grają na bisy, jakoś nie ma takich refleksji...


Kosmos Kosmos/ InRock /F.N.