”Rewelacje Dana Browna są tym dla wrogów chrześcijaństwa, czym były "Protokoły mędrców Syjonu" dla antysemitów” pisze Piotr Semka w artykule Kod Chrystofobów, opublikowanym w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”. Czy bestseller Dana Browna jest katalogiem antychrześcijańskich uprzedzeń?

Z "Kodem Leonarda da Vinci" mamy problem. Wszyscy czują, że coś z tą książką, a teraz i filmem, jest nie tak, ale większości autorów brakuje intelektualnej odwagi, by trafnie zdefiniować problem. Rozważa się, czy słynny bestseller zastąpi na półkach Biblię. Publicyści katoliccy głowią się, dlaczego dla tak wielu ludzi na świecie książka Browna przestaje być tylko kolejną rozrywką, a staje się przewodnikiem po sferze duchowości. Próbuje się włączać fenomen "Kodu" między takie zjawiska, jak sukcesy scjentologów, powracające fale zainteresowania buddyzmem i recydywę pogańskich wierzeń. Owe soft religion to zupełnie inne zjawisko niż popularność książki Browna. Z "Kodu" nikt nie uczyni nowej religii. Jeśli książka będzie wpływała na umysły, to nie jako siła kreatywna. Raczej jej siła objawi się w zjawisku już występującym i niezwykle niepokojącym - w budowaniu uprzedzeń wobec chrześcijaństwa, z katolicyzmem na czele.”

A Judasz hihicze…

I.J.