„Kilka dni z życia Alice” Liane Moriarty

Poruszająca serducho, błyskotliwa, słodko-gorzka opowieść o niepamięci, odkrywaniu siebie i o kobiecie, która musi na nowo odbudować swój świat, od autorki bestsellerowych „Wielkich kłamstewek”.

Szukając siebie

Dobiegająca czterdziestki Alice całkiem przypadkiem traci pamięć – nie pamięta ostatniej dekady, nie ma żadnych wspomnień z tych lat. Wydaje jej się, że wciąż ma 29 lat, oczekuje pierwszego dziecka, a ukochany mąż czeka na nią w domu. Ze zdziwieniem dowiaduje się, że co prawda jest już matką (trójki dzieci nawet), jednak jej cudowne małżeństwo rozpadło się, a ukochana siostra już z nią nie rozmawia… Na dokładkę nikt nie chce powiedzieć kim jest kobieta, której imię wciąż rozbrzmiewa w głowie Alice. Alice musi na nowo odnaleźć siebie i spróbować odbudować swój zagubiony świat.

Pełna nadziei

Liane Moriarty zaskakuje czytelników nieoczywistymi rozwiązaniami i tajemnicami, które potrafią spędzić sen z powiek. W„Kilku dniach z życia Alice” niby wszystko jest oczywiste – prostu trik, utrata pamięci, pozwalają na cały ciąg perypetii. Do czasu. Do czasu, gdy pojawia się drążąca pustka, przestrzeń na coś – na kogoś – kogo w całej tej układance brakuje, a kogo Alice musi sobie przypomnieć. Dzięki temu zabiegowi powieść Moriarty nabiera głębi i znaczenia. To literatura obyczajowa z wyższej półki. Opowieść o nowych szansach i próbie odzyskania siebie. Także poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: jak to się stało, że jestem tym, kim jestem? Powieść błyskotliwa, słodko-gorzka, zabawna i melancholijna. Całość jest pełna uroku, pełna nadziei, pełna splątanych emocji, które po rozplątaniu wybuchają czytelnikowi z impetem w twarz. Chusteczki warto trzymać w pogotowiu!

Kilka dni z życia Alice

„Złoty dom” Jessie Burton

Długo wyczekiwana kontynuacja głośnej, bestsellerowej „Miniaturzystki”. Opowieść o wchodzeniu w dorosłość, rodzącej się kobiecości i sekretach rodzinnych, której akcja rozgrywa się w latach tzw. Złotego Wieku Amsterdamu, gdy to holenderskie miasto zwane Wenecją Północy uznane było za najbogatsze w Europie. Ale pod złotą fasadą ukrywał się brud.

Powrót do kamienicy

Rok 1705, Amsterdam. „Złoty dom” rozpoczyna się osiemnaście lat po zakończeniu fabuły „Miniaturzystki” – nieszczęśliwa Petronella Oortman zwana Nellą, wdowa po najbogatszym kupcu Amsterdamu, wciąż mieszka w tej samej kamienicy, otoczona tymi samymi ludźmi. Jej podopieczna, osiemnastoletnia Thea, owoc zakazanego i przeklętego związku sprzed lat, wchodzi w dorosłość. Nella pragnie szczęścia dziewczyny, planuje jej małżeństwo, pomimo tego, że życie ich rodziny stało się w ostatnim czasie bardzo wymagające. Ktoś jednak pamięta o przeszłości – tajemnicza miniaturzystka sprzed lat znów daje o sobie znać, a przyszłość Thei staje pod znakiem zapytania.

Kobiece klatki

„Złoty dom”, podobnie jak poprzedzająca ją „Miniaturzystka” to książka o złotych klatkach kobiecości, o rolach społecznych, które muszą odgrywać, o samotności i wyobcowaniu. Obie powieści łączy motyw wchodzenia w dorosłość, dojrzewania młodej dziewczyny, obie jednak idą w nieco odmiennych kierunkach. To postać Nelli, jej dojrzałość, jej doświadczenie prowadzą teraz młodziutką Theę, są jej drogowskazem w poszukiwaniu prawdziwego spełnienia, ścieżką ku prawdziwemu wyzwoleniu dla obu kobiet. I znów jest tu przemoc, okrucieństwo i walka z obłudą holenderskiego społeczeństwa, które nie może wybrać pomiędzy cnotą a bogactwem. Jest próba pokonania ustalonego porządku, wojna o wyzwolenie z narzuconych okowów tak płciowych, rasowych, jak seksualnych. Miejscami bardzo emocjonalna, surowa w opisach tak miejsc, jak i tego, co dzieje się wewnątrz każdego z bohaterów. W tle spowity fałszywą pozłotką Amsterdam, jego zakłamane elity i tajemnice, które sączą się między kanałami.

„Złoty dom” można czytać jako osobną powieść, ale lepiej sprawdzi się jako kontynuacja „Miniaturzystki”, tym bardziej, że wszystko jest tu spójne, a nawiązania diabelnie satysfakcjonujące.|
 

Złoty dom recenzja książki
 

„Małe przyjemności” Clare Chambers

Nieoczywista i zaskakująca opowieść o cudzie, o śledztwie, o zwykłym życiu, które może okazać się niezwykłe. I losie, który nikogo nie oszczędza. A wszystko podobno oparte o prawdziwe wydarzenia sprzed lat.

Podejrzenia cudu

Rok 1957 na przedmieściach Londynu. Jean Swinney wiedzie spokojne, niespieszne życie samotnej kobiety pod czterdziestkę. Opiekuje się gderliwą matką, ma swoje własne przyzwyczajenia, a jej codzienność to praca dziennikarki w lokalnej gazecie. Zajmują ją sprawy obyczajowe i kobiece, także sprawy okolicznej społeczności. Pewnego dnia do redakcji trafia list od niejakiej Gretchen Tilbury, która twierdzi, że jej córka to owoc… dzieworództwa. Czy to w ogóle możliwe? Z dnia na dzień życie Jean zostaje obrócone do góry nogami. Śledztwo w sprawie Gretchen, naukowe teorie, badania… Gdzie leży prawda?

Idąc za prawdą

Opowieść o zwykłych ludziach, którzy trwają w swoim zwykłym życiu, nie oczekując nic w zamian. O zwykłych ludziach uwikłanych w niezwykłe okoliczności. O zwykłych ludziach, którzy ukrywają swoje tajemnice i robią wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, lata lecą… Clare Chambers po mistrzowsku opisuje tę zwyczajność, normalność, te toczące się niespiesznie dni, każdy podobny do poprzedniego. Londyn lat 50. rozkwita pod jej piórem równie zwykłymi scenkami rodzajowymi. Niby nie dzieje się nic, a przecież dzieje się wszystko. Rozkwita bolesny sekret, który prowadzi do bardzo nieoczywistych konkluzji i finału, który potrafi zbić z tropu. Clare Chambers jest wnikliwa i czuła, nie prawi morałów, w zamian wciąga w swoją niespieszną historię o szczęściu ukrytym w tym co tak niepozorne i sekretach, które czasami jednak powinny pozostać nieodkryte.|
 

Małe przyjemności recenzja książki
 

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.