Rozmowa z Ałbeną Grabowską

Katarzyna Żuławnik: Gdy czytałam Rzeki płyną, jak chcą, miałam nieodparte skojarzenia z Małymi kobietkami Louisy May Alcott. Dla mnie siostry Terechowiczówny, Róża, Amelka i Klara, to właśnie polskie małe kobietki. Czy Ty, jako autorka, się tym zgadzasz?

  • Ałbena Grabowska: Ja bym powiedziała, że Róża, Amelka i Klara bardziej przypominają siostry Bennet z powieści Jane Austen Duma i uprzedzenie niż bohaterki Louisy Alcott. Moim celem nie było jednak wprowadzanie na polski rynek odpowiednika tej czy innej książki. Moje bohaterki są zupełnie inne. Chciałam pokazać młode dziewczyny, które stanęły przed wielkimi dylematami w obliczu wojny. One szukają swojej tożsamości w kraju bezpańskim, który jest zniszczony zaborami i bratobójczą walką, gdzie budzi się w jego obywatelach nowa nadzieja. Siostry wydają się żyć daleko od patriotycznych zrywów. Starają się przetrwać, czekają na ojca, który poszedł na wojnę, zmagają się z codziennością. Wkrótce jednak ich świat odejdzie w zapomnienie. Wojna się kończy. Będą musiały dorosnąć i wybrać, jakie życie chcą wieść.

Anię i Manię Winne, bohaterki Twojej flagowej sagi Stulecie Winnych, poznaliśmy w chwili, gdy przychodzą na świat tuż przed wybuchem I wojny światowej. Bohaterki Rzek – Różę, Klarę i Amelkę – przedstawiasz, gdy są młodymi kobietami. Niemniej wojna sprawia, że w jakiś sposób rodzą się na nowo.

  • Wojna zupełnie je zmienia. Tracą status bogatych panienek, poczucie bezpieczeństwa, pieniądze. Grunt usuwa im się spod nóg. Z początku wydaje się, że ostatnie, czego chcą, to wyjść za mąż. Klara pracuje ramię w ramię ze służbą, Róża ciągle tkwi w starym świecie, Amelka dusi się w domu, gdzie jest bieda, a mimo to matka wciąż ma poczucie wyższości. Amelka jako pierwsza postanawia coś zmienić. Wyjeżdża z domu i zaczyna pracę w szpitalu. Jej powrót zburzy dotychczasowy porządek. Pojawienie się Amelki z mężem przerywa stagnację, w której tkwią pozostałe siostry i matka. Róża rozpaczliwie pragnie zostać żoną. Klara miota się między porywami serca a obowiązkiem wobec rodziny. Odkrywa ponadto, że poza Niebielowem jest świat, w którym kobiety mają coś do powiedzenia. 

Podczas wojny jedna z sióstr – Amelia zwana pieszczotliwie Amelką – postanawia zostać pielęgniarką. Zostaje przyjęta na szkolenie do Szpitala Ujazdowskiego. Ten prawdziwy – nieistniejący już szpital wojskowy – powstał w 1794 roku. Czy faktycznie w okresie wojny kształcono tam pielęgniarki? I czy wiele było wśród nich panien z tzw. dobrych domów?

  • Tak, Szpital Ujazdowski to kawał historii medycyny. Od początku jego istnienia kształcono tam pielęgniarki. Były też wolontariuszki, nawet takie z bardzo dobrych domów, które przychodziły do żołnierzy. Nie tylko opatrywały rany, ale też czytały, pisały listy do domów, gdy żołnierze nie mogli zrobić tego sami. Niejednokrotnie dochodziło do sercowych tragedii, ponieważ żołnierz, którego sobie upodobały czy uratowały, miał gdzieś w Polsce ukochaną, do której chciał wrócić. Bywało, że dziewczyna podążała za ukochanym, wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Amelia kończy szkolenie z wyróżnieniem i podejmuje pracę w szpitalu. Matka, która wręcz histerycznie sprzeciwiała się jej wyjazdowi, zmienia front i dumna jest z dzielnej córki. Po kilku miesiącach Amelia wraca do domu nie tylko z nowymi doświadczeniami, ale też z... mężem. Co dzieje się w domu Terechowiczów po pojawieniu się  obcego właściwie mężczyzny?

  • Amelka jako pierwsza z sióstr przerywa zaściankową egzystencję. Zdobywa zawód, pracuje z dala od domu, podejmuje dojrzałą jak się początkowo wydaje decyzję o zamążpójściu. Tej emancypacji zazdrości jej Róża. Pojawienie się w mężczyzny w domu pełnym kobiet musi obudzić demony. Tak jest w literaturze, przeważnie tak jest w życiu. Niepokój, który wprowadza Janek, pozornie zostaje zażegnany, ponieważ mąż Amelki jest uczciwym, ciężko pracującym chłopakiem i wszyscy, od matki począwszy na służbie skończywszy, go lubią. Wydaje się, że wszystko się ułoży. Zamiast stracić córkę i siostrę, Terechowicze zyskują syna. Okazuje się jednak, że to nie takie proste. Janek, chociaż uczciwy, sam jest pogubiony i niepewny. W dodatku los nie sprzyja ani jemu, ani Amelce. Klara, najstarsza z sióstr, z jednej strony walczy o swoją pozycję w domu, z drugiej poddaje się uczuciu, które zaczyna żywić do szwagra. Wtedy w domu Terechowiczów pojawia się kolejny mężczyzna…

Oprócz wojny, która determinuje życie bohaterek i bohaterów Rzek, pojawia się też zaraza. Sieje trwogę, ale początkowo niewiele o niej wiadomo, z czasem okazuje się, że to grypa hiszpanka. Czy pojawienie się w powieści tego historycznego wątku zainspirowała w jakiś sposób pandemia, z którą sami się teraz zmagamy?

  • Tak, tu inspiracja była bardzo wyraźna. Gdyby nie dzisiejsza pandemia, to, co się stało sto lat temu, zostałoby zapomniane, przykryte kurzem historii. Tymczasem hiszpanka zdziesiątkowała ludzkość. Źródła podają, że zmarło na nią co najmniej 55 milionów ludzi. To niewyobrażalna liczba, daleko przewyższająca liczbę tych, którzy zginęli na froncie. Na dodatek grypa atakowała młodych ludzi, tak że ich układ immunologiczny obracał się przeciwko własnemu organizmowi, niszcząc go. Nie było rodziny, która nie doznałaby z powodu hiszpanki straty. Dziś często bezsilnie obserwujemy, jak koronawirus mutuje, zabiera nam bliskich, paraliżuje służbę zdrowia. Należę do grupy zero i miałam to szczęście, że zostałam zaszczepiona. Cały czas przyjmuję pacjentów, jestem już spokojniejsza o swoją rodzinę. Chciałabym, aby było więcej firm produkujących szczepionkę, żeby można było w krótkim czasie zaszczepić ludzi. To teraz najważniejsze – masowe szczepienia, które zapewnią nam powrót do normalności.   

Ważną postacią w powieści jest gospodyni Ludwiżanka. Kobieta służy głównej bohaterce Klarze niejedną radą i wspiera ją w wielu sprawach. Jest w niej mnóstwo zwykłego ludzkiego ciepła i życiowej mądrości. Skąd pomysł na taką postać? Czy sądzisz, że taka bliskość między służącą a panienką z dworu była możliwa?

  • Sądzę, że była mało prawdopodobna. W tamtych czasach był duży rozdźwięk między służbą, chłopami a panami. Panowie pogardzali prostym, niepiśmiennym ludem. Tu jednak mówimy o bohaterach fikcyjnych, przekaz książki to pewne prawdy uniwersalne wprowadzane także jako mądrości prostej kobiety, którą uosabia Ludwiżanka. To obserwatorka i komentatorka życia we dworze. Patrzy na panienki i panią z kuchni. Niby nie wie, co się dzieje na pokojach, ale wyczuwa wszystko, ma swoje przemyślenia. Odzywa się, bo zna i kocha Klarę. Dlatego stara się ją ochraniać i służyć jej radą. 

 

Rzeki płyną, jak chcą

 

Bardzo lubię nie tylko książkę i jej bohaterki, ale również sam tytuł. Rzeki płyną, jak chcą. Zdradzisz jego tajemnicę?

  • Jedną z bohaterek książki jest Bora, zwana Rzeczuchą. Co jakiś czas zmienia ona koryto. Znika i pojawia się na nowo, w innym miejscu. To rzeka, która płynie, jak chce – ulubione miejsce Klary.

Sto razy zadawano Ci pytanie, jak to się stało, że zaczęłaś pisać. Ja zadam troszkę inne – jak tworzyłaś na początku, a jak teraz. Jako redaktor prowadzący zajmowałam się większością Twoich książek. Wiem, że jesteś niezwykle pracowitą, zdyscyplinowaną autorką. Czym teraz różni się Twój warsztat od tego sprzed lat, gdy rozpoczynałaś pisarską karierę?

  • Myślę, że jestem teraz bardziej świadoma swojego pisania. Przy pierwszych powieściach tworzyłam bardzo instynktownie. Wiedziałam, jaka będzie moja historia i jak chcę ją przedstawić. Teraz dłużej zastanawiam się nad narratorem, czy ma być wszechwiedzący, czy obiektywny, wybieram gatunek, który poniesie moją opowieść w najlepszy możliwy sposób. Można powiedzieć, że wcześniej pisałam książki, które sama chciałam przeczytać, a teraz piszę książki, które chcę napisać.    

Spośród Twoich książek po sadze o Winnych, którzy w jakiś sposób stali się częścią mojego życia, najbardziej jestem przywiązana do powieści Coraz mniej olśnień (po przeczytaniu tej powieści wiedziałam, że bardzo chcę wydawać Twoje książki i że będziesz gwiazdą polskiej literatury), a teraz pokochałam też Rzeki płyną, jak chcą. Niektórzy rodzice twierdzą, że każde dziecko kocha się inaczej. Jaki masz stosunek do swoich literackich dzieci?

  • Dziękuję. Rzeczywiście z książkami jest tak z moimi dziećmi. Kocham je wszystkie, ale z chwilą ich napisania oddaję światu. Niech inni mają z nich pociechę, niech je rozumieją na swój sposób, interpretują, jak uznają za stosowne. Nie polemizuję nigdy z recenzentami, nie dyskutuję z opiniami. Uważam, że każdy ma prawo do swojej „miłości”, hierarchii czy nawet niechęci. Wiele razy pytano mnie, co czułam, kiedy zmieniano wątki Stulecia na potrzeby serialu. Prawdą jest, że czułam jedynie radość, że mnóstwo ludzi przyjmuje tę historię jak swoją.  

W głębi serca mam nadzieję, że kiedyś powieść Rzeki płyną, jak chcą również zostanie sfilmowana. Kogo widzisz w głównych rolach?

  • Mam nadzieję, że wszystkie moje książki, w tym Rzeki płyną, jak chcą, zostaną zekranizowane. Myślę, że Klarę mogłaby zagrać Sonia Mietielica, aktorka, która wcieliła się w rolę Ewy w Stuleciu Winnych. Tak właśnie sobie wyobrażałam swoją Klarę. Myślałam także o Jakubie Sasaku, który zagrał Damiana Winnego. Bardzo pasowałby do roli Janka. Przy okazji castingu do wspomnianego już Stulecia Winnych „znalazło się” mnóstwo nieogranych, wspaniałych młodych aktorek i aktorów. Sądzę, że nie byłoby problemu z obsadzeniem ról.  

Twoją pasją jest pisarstwo. Wiem również, że kochasz kino, teatr i musicale. Z zapałem rozmawiasz o historii medycyny. Wiem, że ważne są dla Ciebie zwierzęta – masz trzy koty, a od niedawna również psa. Co jeszcze Cię pasjonuje?

  • Jestem teraz na etapie rozbudowywania domu. Kiedyś, zanim zaczęłam pisać, bardzo fascynowało mnie urządzanie wnętrz. Teraz mam okazję tworzyć nową przestrzeń wokół siebie. Ogromnie cieszy mnie patrzenie, jak rośnie nowe, jasne skrzydło mojego domu. Już myślę o tym, ile będzie światła, jak poszerzy się moja przestrzeń. W zeszłym roku całkowicie zmieniłam ogród. Stare krzaki, pamiętające jeszcze czasy mojego dziadka, zabierały dużo miejsca, a już nie rodziły owoców. Wycięłam je i posadziłam inne rośliny. Trawnik zajmuje teraz bardzo dużo miejsca. Nie mogę doczekać się lata, kiedy będę mogła wyjąć leżak i huśtawkę ogrodową.   

 

Książka Rzeki płyną, jak chcą będzie miała premierę 13 kwietnia. Więcej artykułów znajdziesz w pasji Czytam,