Jest sobie taka wioska

W St. Piran, niewielkiej kornwalijskiej wiosce, do dzisiaj opowiadają, „jak pewnego dnia morze wyrzuciło na brzeg nagiego mężczyznę”. Tego dnia nie tylko nagi i nieprzytomny facet był anomalią w dość nudnym życiu kilkuset mieszkańców St. Piran. U wybrzeża pojawił się też wieloryb.

„Niektórzy w wiosce twierdzą, że pamiętają każdy szczegół, jakby to było w zeszłym tygodniu. Byli wtedy młodzi, a ich opowieści to część plątaniny legend, w których echami odbijają się czasy i dawny świat”.

Mężczyzna i wieloryb - trochę jak w biblijnej opowieści.

Mężczyznę wyłowiono, a wieloryb dryfował na mieliźnie, aż - gdy przyszedł odpływ - utknął na miejscowej plaży. Ale zanim do tego dojdzie, mieszkańcy wioski wyłowią mężczyznę. I choć po latach mogli wspominać o tym, jak skwapliwie ruszyli mu pomagać, to w ich pamięci najbardziej utkwił fakt, że nieprzytomny miał olbrzymią… Sami Państwo wiedzą, co.

Krok po kroku, bawiąc się trochę bajkową, nadrealną narracją, Ironmonger wprowadza nas w fascynujący świat mieszkańców St. Piran. „Wieloryb i koniec świata” to bowiem powieść dla wszystkich kochających klimat małych miasteczek zamieszkałych przez irytujących, acz zabawnych staruszków. Coś jak z powieści Agathy Christie, okraszone cierpkim i pełnym uroku brytyjskim humorem.

Jest jednak „Wieloryb i koniec świata” (tłum. Jowita Maksymowicz-Hamann) powieścią, która nie ogranicza się tylko do bycia miłą i przyjemną. Jest lekturą, która daje do myślenia.

 

Wieloryb i koniec świata
Wieloryb i koniec świata
4.6/5
34,99 zł

54,90 zł - cena sugerowana przez wydawcę

Wieloryb i koniec świata - ebook epub
Wieloryb i koniec świata - ebook epub
0/5
39,99 zł

49,90 zł - cena sugerowana przez wydawcę

   

O czym tu myśleć?

Odpowiem nie poganiany. O sztucznej inteligencji. Nasz rozbitek, co szybko wyjdzie na jaw, uciekł z Londynu, gdzie zajmował się budową programu komputerowego przewidującego wartość akcji. Dlaczego uciekł? Kto go może ścigać? I dlaczego w St. Piran nie ma zasięgu? Z rozmów z mieszkańcami wsi, którzy ochoczo pomagają Joemu Haakowi, możemy - powoli - zrekonstruować historię, która przywiodła mężczyznę z wielką…. do tej uroczej, ukrytej za wzgórzami i serpentynami, miejscowości.

Kto mieszka w St. Piran? Zbieranina mentalnych uciekinierów, ale też postaci wyciągnięte ze stereotypów, powieści brukowych, kryminałów i romansideł. Mamy zatem młodą żonę starego pastora (szkoda, że nie starą żoną młodego pastora), emerytowanego lekarza, który twierdzi, że nie jest lekarzem, jedynego czarnego mieszkańca wsi, jedynego biseksualistę, a także odpływających w poetyckie odmęty byłych rybaków. Menażeria aż za bardzo oczywista.

I choć mieszkańcy St. Piran nie mają wielkich oczekiwań wobec świat, no może poza tym, żeby zostawił ich w spokoju, nie znaczy to, że świat nie ma wpływu na ich życie. Los świata jest niepewny, zatem i los bohaterów „Wieloryba…” do pewnych nie należy. Jednak mając na pokładzie specjalistę od przewidywania przyszłości, być może przechytrzą fatum. Czy im się to uda? Jak wygląda apokalipsa w klimatycznej i zabawnej powieści, w której jednak pobrzmiewają poważniejsze echa słynnej książki Jareda Diamonda „Upadek”? O tym dowiecie się z lektury.

 

Wieloryb i koniec świata
Wieloryb i koniec świata
4.6/5
34,99 zł

54,90 zł - cena sugerowana przez wydawcę

Wieloryb i koniec świata - ebook epub
Wieloryb i koniec świata - ebook epub
0/5
39,99 zł

49,90 zł - cena sugerowana przez wydawcę

The Whale at the End of the World
The Whale at the End of the World
0/5
Gwarancja najniższej ceny
45,99 zł
  

Przepis na sukces

„Wieloryb…” to powieść skazana na czytelniczy sukces. Tajemniczy przybysz, odizolowana od świata wioska, ironiczna satyra obyczajowa, kryminalny wątek, rozważania o działaniu giełd, dość wyraziści bohaterowie i trochę za mało wyraziste bohaterki, a do tego wszystkiego jeszcze tytułowy „wieloryb”. Ironmonger gra na kontrastach - opowieść o buzującym życiu w londyńskim City przeciwstawia spokojowi St. Piran, „malusieńkiej krostce na samym koniuszku najmniejszego paluszka nogi”, jak mówi jedna z bohaterek powieści.

Można ponarzekać, że bohaterki kobiece są tu wątłe i - w przeciwieństwie do mężczyzn - mają niezbyt rozbudowane charakterystyki, a Ironmonger za bardzo uwierzył w to, że w każdej małej angielskiej miejscowości musi mieszkać jakaś kiczowata pisarka, ale - ponieważ cała książka składa się z historii, które już gdzieś słyszeliśmy - nie budziło to mojego zbytniego oporu.

„Wieloryb…” to niezwykle udany kolaż z wątków i motywów, które czytelnicy doskonale już znają. Książka, w którą się wsiąka. I choć przeważnie lubię, jak lektury stawiają mi większy opór, to gdy w mieszkaniu temperatura sprawia, że każdy nadmiarowy ruch kosztuje mnie litr potu, doceniam to, że mogę skryć się w stworzonym przez niego świecie. Świecie, który eksploatowany jest od ponad stu lat przez brytyjską literaturę. Od „Ani z Zielonych Szczytów”, przez Tolkienowskie Shire, po Coopers Chase z „Czwartkowego Klubu Zbrodni”.

„Wieloryb i koniec świata” to niepozbawiona poważniejszej refleksji opowieść podana lekko i przyjemnie. Książka raczej podnosząca na duchu, niż dołująca na długie godziny. Może - w świecie pełnym małych apokalips - to najlepszy sposób, by nakłonić nas do refleksji o naprawdę poważnych problemach?

Wiecej artykułów znajdziecie w pasji Czytam.