Zanim przeniesiemy się na pustynię Negew, gdzie toczy się akcja pierwszej części powieści palestyńskiej pisarki Adanii Shibli, przypomnijmy sobie mapę wiszącą w szkolnej sali. Takie mapy towarzyszą nam przecież od najmłodszych lat.

Mapa w szkole

Gdy dorastamy, do fantastycznych planów na wyklejkach książek i zjawiskowo kolorowych map w popularnej książce o tytule - a jakże - „Mapy”, dołączają globusy, mapy „fizyczne” i historyczne.

Uczymy się nanosić na nie nasz świat. Własne w nim miejsce - kraj, jego i naszą historię. Umiemy wskazać miasto w którym się urodziliśmy i miejsce w którym przyszło nam żyć. Ziemie, z których pochodzą nasi rodzice i te, które „odzyskaliśmy”, choć przecież nie planowaliśmy zakładać już nowych osiedli. A co, gdyby żadna mapa nie zbliżała się do naszego codziennego doświadczenia i rodzinnych opowieści? Gdyby na żadnej nie widać było naszej prawdziwej historii, bo mapy stworzyli ci, którzy nas wygnali? Znamy przecież takie opowieści. „Polska wróciła na mapę po 123 latach”, uczymy się w szkole.

Bohaterka powieści Adani Shibli, „Drobny szczegół” (tłum. Hanna Jankowska) będzie potrzebowała dwóch map, żeby odtworzyć historię i trafić do miejsca zbrodni. Bo żadna mapa nie opowiada tego, co wydarzyło się w 1949 roku na pustyni Negew.

Kropka na obrazie

Na obrazie widzi kropki po muchach, a nie sam obraz. Pył na biurku, zamiast sterty papierów na nim. Drobne szczegóły są dla narratorki powieści Adani Shibli „jedynym sposobem dotarcia do prawdy”. Czasem też jedynym dowodem na jej istnienie.

Świat zbudowany jest z drobnych szczegółów, ale nie każdy ma dar ich dostrzegania. A jeszcze nie każdy musi włożyć wysiłek, by z drobin poskładać całość. Z pewnością nie muszą tego robić często czytelnicy przyzwyczajani przez literaturę, że od razu wiedzą, o jakim świecie będą czytać. W powieści Shibli nie mamy takiej pewności. Zwykła historia przeradza się w okrutną tragedię, a szkatułkowa konstrukcja książki sprawia, że do niektórych scen będziemy wracać, by zobaczyć je w innym świetle.

Opowieść o szczegółach znamy - w wymiarze bardziej filozoficznym - ze „Szczelin istnienia” Jolanty Brach-Czainy. Polska filozofka pisała o tym, jak pozornie banalna codzienność, powtarzalność praktyk i przewidywalność rekwizytów może nabierać metafizycznego niemal znaczenia. Pisała, że fakt posiadania przez nas ciała, nasza „mięsna” fizjologia determinuje nasze postrzeganie rzeczywistości. Stajemy się, bo czujemy. Ze szczeliny wydostaliśmy się przy narodzinach i od tej pory, aż do śmierci towarzyszą nam pęknięcia. Codzienność - pisała filozofka - „ma wymiar drobny”. Drobinki rzeczywistości mogą opowiadać historie radosne, ale mogą też - i to najbardziej łączy Brach-Czainę z Shibli - być świadkami wydarzeń potwornych. „Splątany kłąb doznań” płynący z kabaczka przypomina o wojennej tragedii rodziny polskiej filozofki. Przypadkowa zbieżność dat łączy narratorkę z kobietą, która została zamordowana równo 25 lat przed jej urodzinami.

 „Można powiedzieć, że jedynym, co do pewnego stopnia odbiegało od rutyny w przypadku tego zabójstwa, które nastąpiło po zbiorowym gwałcie, było to, że wszystko zdarzyło się w dniu przypadającym dokładnie ćwierć wieku przed moimi narodzinami”.

Szczekanie na pustyni

Zanim jednak poznamy historię palestyńskiej kobiety, która postanawia odszukać więcej szczegółów zbrodni z 1949 roku, poznajemy jego. Stoi na pustyni Negew i podziwia nieruchomą, bladożółtą przestrzeń, której granice wyznaczają linie zboczy oraz „wątłe cienie suchych zarośli ciernistego krwiściągu i kamieni na wzgórzach”. „Przytłoczona sierpniowym skwarem” pustynia nie zdradzałaby żadnych oznak życia, gdyby nie szczekanie psa i odgłosy żołnierzy, którzy zakładają obóz. „Kiedy tu przybyli, zastali dwa baraki i resztki rozwalonej ściany trzeciego. Tylko tyle ocalało po zmasowanym ostrzale tego terenu na samym początku wojny”.

Podążamy za bohaterem, któremu towarzyszymy w obozie, czy podczas patroli, których zadaniem jest przeczesywanie okolicy i „oczyszczenie jej z Arabów, którzy tu jeszcze przebywają”. Jest to relacja rzeczowa, skupiona na detalach, beznamiętna. I tak będzie aż do końca, aż do momentu, gdy podczas jednego z patroli napotkają grupę mężczyzn z kobietą. Ich zabiją, ją - wielokrotnie zgwałcą i zamordują. Jest rok 1949.

I wtedy historię przejmie ona - kobieta, która patrzy na świat przez szczegóły.

Bezimienna bohaterka drugiej części książki Shibli podejmuje się ryzykownego zadania - udaje się w stronę miejsca, w którym została zamordowana dziewczyna, choć jej paszport na to nie pozwala (Palestyńczycy od lat nie mogą poruszać się po całym Izraelu). Shibli w kapitalny sposób pokazuje, jak bardzo zmieniła się przestrzeń przez te kilkadziesiąt lat. Mapy, które posiada bohaterka powieści są nieaktualne, żeby dotrzeć do miejsca zbrodni, musi ona posługiwać się mapą historyczną i współczesną. Żadna mapa nie opowiada prawdziwej historii. Opowieść o odkrywaniu przeszłości spotyka się tu z historią o codziennym doświadczeniu życia w kraju pełnym granic, a nawet murów.
 

Drobny szczegół książka recenzja
 

Pozorna beznamiętność

„Drobne szczegóły” poruszają opowiadaną przez Shibli historią, ale też niezwykle ciekawą, pełną literackich niespodzianek, wyrafinowaną narracją. W pierwszej części źródłem grozy jest beznamiętność języka, jego teatralność, w której nie ma miejsca na emocje, przestrach czy wzruszenie. Są za to zapachy. I faktury. Cielesność zdradza horror. „Zdjął dłoń z jej brzucha i całym sobą opadł na lewą stronę jej ciała. Następnie lewą rękę wepchnął jej pod koszulę, sięgając do prawej piersi, którą otoczył dłonią”, pisze narrator.

Ta pozorna beznamiętność jest mistrzowskim zabiegiem odwrócenia uwagi czytelnika od tego, co w większości znanych mu opowieści jest źródłem horroru. Weźmy inny przykład. Bohaterka i narratorka drugiej części powieści idzie do pracy. Wojsko zagradza jej drogę, musi szukać innego wejścia, a w tym czasie żołnierze wysadzają sąsiedni budynek, bo ponoć kryją się w nim ludzie podejrzani o terroryzm. Naszą uwagę, czytelników w przestrzeniach bezpieczniejszych niż Ramallah, przyciąga obraz znany z telewizji, sensacyjna opowieść, którą zaskakująco łatwo możemy sobie wyobrazić. A jednak Shibli pisze o tym, jakby to była codzienność, nic ważnego, jakby chciała nam powiedzieć - szukajcie drobnych szczegółów. Dla ofiar ważne było ich ciało, a nie dekrety i wielka polityka.

Przed nami nie ma niczego

Shibli gra z czytelnikiem symbolami, ale jednym z najczęściej stosowanych przez nią zabiegów jest powtórzenie. Żołnierz poświęca dużo czasu dokładnemu oczyszczaniu swojego ciała. Zamordowana kobieta zostaje poniżona publiczną „kąpielą” za pomocą szlaucha. Szczekanie psa drażni zarówno bohaterkę drugiej części, jak i oprawców w izraelskim obozie. Wiele drobnych szczegółów powtarza się, jakby przemieszczając się w czasie i przestrzeni.

Udaje się w tej niewielkich rozmiarów powieści opowiedzieć historię wcale nieoczywistą. Bohaterka drugiej części, choć zafascynowana historią zgwałconej dziewczyny, zastanawia się nad tym, czy naprawdę musi się przejmować jej historią. Mówi:

„fakt, że dziewczynę zamordowano w dniu, w którym dwadzieścia pięć lat później przyjdę na świat, wcale nie znaczy, że jej śmierć powinna mnie obchodzić i wpłynąć na moje życie ani że mam obowiązek opowiedzieć jej historię. Ja, która tak się jąkam i zacinam, jestem ostatnią zdolną do tego osobą. Jednym słowem, nie ma sensu, żebym się poczuwała do odpowiedzialności wobec niej. Ona jest i pozostanie nieznana, nikt nie usłyszy jej głosu”.

Czy to rezygnacja, a może trzeźwy osąd?

Adania Shibli w „Drobnych szczegółach” zastanawia się nad tym, czy - i jak - możemy oddać głos ofiarom. Jak upomnieć się o ich znaczenie? I jak wygląda opowiadanie historii z perspektywy ludzi z niej wykluczanych. Być może nie da się jej już opowiedzieć i - również być może - w przyszłości nie czeka nas żadne mityczne porozumienie. Jakby nie da się zapomnieć. Skazani na wieczny konflikt ludzie nigdy nie nakreślę wspólnych map.

Powieść jak skowyt

„Drobny szczegół” oparty jest na prawdziwej historii, która miała miejsce podczas tzw. Nakby - przymusowego przesiedlania Arabów i Beduinów w czasie „izraelskiej wojny o niepodległość”. Shibli upomina się o pamięć o latach prześladowań, z którymi spotyka się arabska ludność tamtej części świata. Burzenie palestyńskich wiosek, normalizacja sytuacji, w której życie Palestyńczyków zależne jest od Izraela, tragedia wielu pokoleń, uznanych za terrorystów tylko z powodu paszportu.

Przeszłość - zdaje się przypominać pisarka - jest zawsze z nami i towarzyszy naszym decyzjom. Jej bohaterka mówi: „Kiedy tylko zobaczę granicę, biegnę pędem, by ją przeskoczyć albo po kryjomu wykroczyć poza nią chociaż o krok”. Jednak wielu jej rodaków przyzwyczaiło się do życia w granicach, dają im one złudne bezpieczeństwo. To uczucie nie jest obce bohaterce „Drobnego szczegółu”. „Kiedy tylko naruszę jakąś granicę, ześlizguję się w głęboką otchłań niepokoju”, jednocześnie podkreśla, że nie umie dostrzegać granic między przedmiotami. I tak samo granic nie dostrzega Shibli, powtarzając rekwizyty w obydwu przestrzeniach swojej powieści. I niepokojąc czytelników szczekającym psem.

Doświadczenie lektury tej powieści będzie dla was z pewnością trudne do zapomnienia. Warto w tę podróż wyruszyć.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam

PS. Od kilku tygodni o powieści i autorce jest głośno z racji odwołania uroczystości wręczenia jej nagrody podczas Targów Książki we Frankfurcie. Uroczystość odwołano z powodu tematu, który podejmuje książka, jak - z pewnością - narodowości autorki. Czytanie często bywa gestem oporu także wobec tych, którzy pod płaszczem wolności i równości, chcą narzucać nam narracje. Książka, niby drobny szczegół naszych czasów, a jednak potrafi wywrócić stolik. Tym bardziej powinniśmy Shibli dzisiaj czytać. Na szczęście też jest to powieść tak dobra literacko, że powody polityczne i społeczne, nie są jedynymi.