Akcja powieści Caroliny de Robertis, autorki tłumaczonej już na język polski i znanej między innymi z redakcji tomu esejów „Radykalna nadzieja”, rozgrywa się w Urugwaju. Jej początek to rok 1977, szczyt dyktatury wojskowej. Pięć kobiet jedzie razem na dziką, atlantycką plażę. Śpią pod gołym niebem, kąpią się w oceanie, jedzą to, co uda im się kupić od lokalnych rybaków. Sielska sceneria wydaje im się rajem, umieszczonym poza nieakceptowalną na różnych poziomach rzeczywistością.

Każda z bohaterek przed czymś ucieka, wszystkie razem mają dość życia w świecie łapanek, tortur, więzień, znikających bez śladu ludzi. Łączy je jeszcze jedno - są cantores. To słowo oznacza śpiewaczkę, a w slangu - lesbijkę. W konserwatywnym, rządzonym przez wojskowych Urugwaju ich orientacja nie jest czymś, o czym mówi się głośno. Tylko nad oceanem mogą być sobą, zakochanymi w sobie, pełnymi pożądania kobietami, które nie muszą udawać kuzynek.

Cantoras (okładka  twarda) Autor:	 De Robertis Carolina

Carolina de Robertis tworzy pięć bohaterek o wyrazistych charakterach - każda z nich może funkcjonować jako autentyczna postać, ale także jako pewien typ postawy, przybieranej w starciu z opresyjną codziennością.

Flaca, inicjatorka wyjazdu, to lesbijka typu butch. Umięśniona, krótkowłosa, pracuje w sklepie mięsnym ojca, ćwiartując zwierzęce tusze. Nikomu nie schodzi z drogi, a odważne wkraczanie w przestrzenie zajmowane tradycyjnie przez mężczyzn ściąga na nią często kłopoty.

Anita, ochrzczona przez przyjaciółki La Venus, jest piękna, długowłosa i olśniewająco kobieca. Próbuje zjeść ciastko i mieć ciastko. Korzysta ze wsparcia przyjaciółek, romansuje z Flacą, ale potem wraca do wzbudzającego w niej niechęć męża, ponieważ jest on gwarantem mieszczańskich wygód i stylu życia, do którego La Venus przywykła.

Romina jest zaangażowana politycznie, jej brat odsiaduje bezterminowy wyrok w więzieniu. To sprawia, że młoda kobieta czuje się rozdarta pomiędzy pragnieniem podążania swoją drogą, a zadowoleniem rodziców, przelewających na nią wszystkie nadzieje, między innymi te związane z posiadaniem wnuków.

Najmłodsza ze wszystkich Paz jest jeszcze dziecinnie naiwna, mieszka z matką, która urodziła ją młodo i sama wychowała. To jej entuzjazm i determinacja powodują, że pięć cantores kupuje za zaoszczędzone pieniądze zrujnowaną chatę rybacką na plaży La Polacca, w dalekiej przyszłości zamieniającej się w kultowe miejsce kultury queer.

Jest jeszcze Malena, niechętnie mówiąca o sobie, zapięta pod szyję, z włosami związanymi w ciasny kok. Skrywa w sobie tajemnicę, o którą pozostałe kobiety boją się pytać.

„Cantoras” to powieść wciągająca, chciałoby się powiedzieć - wakacyjna, przesycona erotyzmem, rozgrywająca się na rajskiej plaży, nazywanej przez cantoras Itaką, przystanią dla szukających swojego miejsca wędrowczyń. Jest w niej jednak wiele ciemnych tonów - okres dyktatury, nieustający lęk przed aresztowaniem, gwałtem, torturami, ale także strach przed ujawnieniem swojej prawdziwej natury.

„My nie tworzymy nic trwałego”

- mówi z goryczą jedna z bohaterek, zapytana o przyszłość swojego związku. Przestrzenie wolności są niewielkie - plaża, zrujnowana chata - i w każdej chwili narażone na wtargnięcie rzeczywistości, druzgocącej marzenia o zwykłym, spokojnym życiu. A jednak cantoras stopniowo poszerzają swoją autonomię, pokonując kolejne bariery, tak jak społeczeństwo Urugawaju konsekwentnie działające w kierunku obalenia dyktatury.

„Złamana łyżka też może krzyczeć”

- a cantoras znaleźć miejsce dla swojej pieśni.

Przekład: Izabela Matuszewska.

Więcej artykułów o książkach znajdziesz w pasji Czytam.

A jeśli chcesz poznać inne recenzje z cyklu Książka Tygodnia to zajrzyj do: