26 lutego na ekrany polskich kin trafi "Kocham Kino" film, który powstał na 60 urodziny jednego z  najbardziej opiniotwórczych festiwali filmowych na świecie - Festiwalu w Cannes.

"Kocham Kino" (Chacun son cinema) to hołd złożony magii kina. Obraz składa się z 33 etiud, zrealizowanych przez światowych reżyserów. Motywem łączącym je wszystkie jest nieśmiertelny temat kina. Pomysłodawcą obrazu jest pan Gilles Jacob szef Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes.



Nie ulega wątpliwość, że każdy, kto szuka w kinie nie tylko rozrywki, ale również sztuki, znajdzie tutaj przynajmniej jednego ze swoich ulubieńców. W tej wielokulturowej mieszance, cenieni autorzy, zdobywcy Złotej Palmy składają hołd kinu, a każdy z nich robi to w swoisty dla siebie sposób. Skromny budżet miał zmusić reżyserów nie tylko do bycia szczególnie kreatywnymi, nieprzewidywalnymi, zabawnymi, czułymi, cynicznymi, kontemplacyjnymi, poruszającymi lub prowokującymi, ale również do bycia bardziej przystępnymi i śmiałymi - tłumaczył Giless Jacob.


Akcja każdej z nowel jest w jakiś sposób związana z kinem. Nie tylko jako budynkiem, ale także z emocjami, których kino dostarcza. Zadaniem każdego z filmowców było ukazanie swoich odczuć związanych z chodzeniem do kina. Rezultat był zadziwiający: Wenders filmował w Kongo, Tsai Ming Liang w Kuala Lumpur, a Cronenberg... sami muszą państwo zobaczyć gdzie.


Powstała rzecz niezwykła, można by rzec, że dla każdego widza. Każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie, czy to intymne zwierzenia, czy wspomnienie czarno-białych filmów widzianych w dzieciństwie, wiele z tych fabuł rozbawi nas surrealistycznymi wizjami, wiele wzruszy do łez. Obok arcydzieł pojawią się filmy komercyjne. Bo kino to miejsce dla każdego, dla wszystkich bez względu na opinie krytyków każdy przecież ma swoje kino.


Twórcy o kinie:



„Moje pierwsze doświadczenie z kinem nieco przypominało koszmar. To było w roku 1946 albo 1947. Pierwsze lata po wojnie. Do kin ściągały tłumy, a my dzieciaki korzystaliśmy z przepychanki przy wejściu, żeby się wślizgnąć do środka i ukryć w magicznym mroku sali kinowej. Obejrzałem wtedy mnóstwo filmów, ale pierwszym był obraz Michaela Curtiza, zatytułowany "Aniołowie o brudnych twarzach".

W tym filmie jest scena, gdzie głównego bohatera dwóch strażników więziennych prowadzi na krzesło elektryczne. Ich cienie, padające na ściany coraz bardziej się wydłużają. Nagle rozlega się krzyk: „Nie chcę umierać”. Nie chcę umierać. Ten krzyk prześladował mnie przez wiele nocy. Budziłem się zlany potem. Kino wdarło się do mojego życia jak cień, rzucony na ścianę, jak krzyk. Od mojego pierwszego filmu minęło prawie czterdzieści lat.

Parafrazując T.S. Eliota, mógłbym powiedzieć:

„W połowie życiowej wędrówki
w większości strawionej gniewem historii
z trudem uczę się jak używać słów i obrazów.
A każda próba to nowy początek,
atak na to, co niewysłowione
by odnaleźć na nowo to, co zostało stracone
by odnaleźć na nowo...
w moim końcu kryje się mój początek”.


Theo Angelopoulos
Trois minutes/ Three Minutes/ Trzy minuty





„Doświadczenie kinowe, które wywarło na nas największe wrażenie, zdarzyło się poza kinem – a właściwie tuż przed – kiedy próbowaliśmy siłą otworzyć drzwi, żeby wślizgnąć się do Orpheum Theater w Minneapolis, gdzie wyświetlano Invitation to a Gunfighter. Joel miał 10 lat, a Ethan 7. Byliśmy ubrani w garnitury. W decydującym momencie zza rogu wyłonił się pracownik kina. Złapał każdego z nas za ucho i poprowadził do gabinetu kierownika kina. Ten, smutno kiwając głową wyjaśnił, że próbując obejrzeć film za darmo, kradliśmy – tak samo, jak gdybyśmy ukradkiem wzięli owoc ze straganu – okradaliśmy jego samego, każdego kto pracował w kinie, każdego, kto pracował nad tym wspaniałym filmem. Czuliśmy palący wstyd. Kierownik przyjrzał się dokładnie naszym garniturom i zapytał, dlaczego nie jesteśmy w szkole, ponieważ był środek tygodnia. „Jest Rosh Hashanah” wyjaśnił Joel. „Właśnie wyszliśmy z synagogi”. Kierownik utkwił w nas osłupiały wzrok. Ten nowy stopień zdeprawowania odebrał mu mowę. Od tej chwili poświęciliśmy się bez reszty filmom”.

Joel & Ethan Coen
World Cinema






„Od czasu Dwóch mężczyzn z szafą nie tknąłem filmu krótkometrażowego. Straciłem wyczucie!”.

Roman Polański
Cinéma érotique/ Kino erotyczne





Jesienią 2006 roku spędziłem kilka tygodni w miasteczku Kabalo w Demokratycznej Republice Konga. Kabalo podobno jest miejscem powieści Josepha Conrada, „Jądro ciemności”. Tutaj właśnie Marlow poznaje groźnego pana Kurtza. Pojechałem tam, żeby nakręcić film dokumentalny dla „Lekarzy bez granic”, poświęcony przemocy wobec kobiet. (Film zatytułowany „Invisibles” składa się z pięciu części, nakręconych przez pięciu reżyserów i wyprodukowanych przez Javiera Bardema). Nigdy nie byłem w miejscu tak całkowicie odciętym od świata: żadne drogi nie prowadzą już do Kabalo. Wszystkie statki na potężnej rzece zostały zniszczone i gdzieniegdzie widać ich zardzewiałe kadłuby. W Kabalo wciąż istnieje rozpadająca się stacja kolejowa, wspomnienie wspaniałej przeszłości, kiedy codziennie odjeżdżało stąd wiele pociągów na wschód, zachód, południe i północ prowincji. Dzisiaj w mieście nie ma prądu. Wzdłuż głównej ulicy Kabalo ciągnie się rząd eleganckich latarni, ale od dziesięcioleci się nie świecą. Nie ma też bieżącej wody, jeśli nie liczyć rzecznej, którą ludzie piją wprost z jej bagnistych brzegów. Większość budynków z cegły zostało zniszczonych i zapadło się. Szpital utrzymuje się dzięki „Lekarzom bez granic”. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że chociaż było tak wiele do zrobienia, wyglądało na to, że pracują tylko kobiety. A one pracowały naprawdę ciężko od wczesnego ranka do późnego wieczora. Chodziły wiele mil po wodę. Zbierały drewno na ognisko. Pracowały na polach, żeby zbierać marne plony. Chodziły na odległy targ. Zajmowały się dziećmi. Gdzie byli mężczyźni? Widziałem ich leżących w hamakach. Widziałem, jak późnym popołudniem grają w piłkę nożną. Widziałem, jak stoją bez celu na rogach ulic, jeżdżą rowerami, a kilku najbardziej uprzywilejowanych popisuje się, jeżdżąc na motorach. Żaden z nich nie wydawał się zajęty pracą.

Pewnego dnia natrafiłem na „Cine Video”. Był to zrujnowany budynek kolonialny. W podwórzu przeraźliwie buczał maleńki generator. Przed budynkiem kilku mężczyzn grało w karty. Wewnątrz, w ciemnościach siedzieli wszyscy mężczyźni, których szukałem. Oglądali filmy, wyświetlane na nędznym telewizorze z odtwarzacza DVD, i napędzanych generatorem. Jakie filmy oglądali? Na zewnątrz znalazłem program na najbliższy tydzień, napisany ręcznie na tablicy. Większość stanowiły obrazy wojenne. Były tam też filmy karate, kilka mocnych filmów akcji, ale mężczyźni ci oglądali przede wszystkim wojnę! Większość z nich nie znała praktycznie nic innego, dzieci w pierwszych rzędach urodziły się w czasie wojny, a teraz w czasie pokoju, wreszcie mogli tam usiąść i zahipnotyzowani oglądać obrazy wojenne ze swego rodzaju stoicką obsesją.

Nigdy wcześniej nie miałem okazji tak doskonale zrozumieć i zobaczyć na własne oczy tego, jak filmy potrafią zaspokajać potrzeby. A raczej: jak potrafią karmić uzależnienie i dostarczać osobliwego substytutu życia. W tym przypadku jednak kino nie afirmowało życia, lecz niepokojący pociąg do śmierci i zniszczenia, trzymających tych mężczyzn w żelaznym uścisku, nie pozwalając im dostrzec prawdziwych potrzeb ich prawdziwego życia. Nakręciliśmy seans Helikoptera w ogniu w całkowitych ciemnościach „Ciné Vidéo” z wykorzystaniem podczerwieni. Nikt nas nie zauważył z naszymi kamerami. Zarówno dorośli mężczyźni jak i dzieci tkwili w żelaznych objęciach niekończącej się wojny”.


Wim Wenders
Guerre en temps de paix/ War in Peace/ Wojna w czasie pokoju




Terminy oraz kina, w których będzie można obejrzeć "Kocham Kino":

26 lutego – 11 marca – Warszawa, kino Kultura/Rejs
12 marca – 18 marca – Łódź, kino Polonia
19 marca – 25 marca – Olsztyn, kino Awangarda
05 marca– 11 marca – Gdańsk, kino Neptun
12 marca – 18 marca – Katowice, kino Światowid