Ta książka uśmiecha się szeroko do wszystkich tych czytelników, którzy mają za sobą doświadczenia pracy zagranicą, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w pracach, które nazwalibyśmy menial jobs – na kasie, na zmywaku, obierając ziemniaki w restauracyjnej kuchni, sprzątając pokoje, nalewając piwo w pubie. Czyli zajęcia najłatwiej dostępne dla studentów, młodych ludzi, którzy dwadzieścia – trzydzieści lat temu chcieli dorobić w angielskim mieście.
Taką pracę wykonuje bohaterka książki Ani Bas, polskiej pisarki, która od dwudziestu lat stacjonuje w Wielkiej Brytanii. I tam wydała swój literacki debiut, „Odd Hours”, przetłumaczony właśnie jako „Nocna zmiana”.
Gosia Golab, trzydziestoletnia kasjerka w jednym z londyńskich całodobowych supermarketów, „znanym z nieetycznych praktyk”, czuje, że powoli rozpada się jej świat, a wraz z nim jej zdrowie psychiczne. W ciągu ostatnich dwóch lat rzucił ją narzeczony (dla innej), najlepsza przyjaciółka zerwała z nią kontakty, współlokatorka podejrzewa ją o współudział w zamordowaniu sąsiada (Gosia wie to z lektury jej pamiętnika), a matka właśnie oznajmiła, że rozwodzi się z ojcem. W dodatku Gosia dopiero skończyła spłacać grzywnę za swój emocjonalny występek w akcie zemsty na chłopaku, nie ma bliskich znajomych ani perspektyw na zmianę swojej sytuacji mieszkaniowej i zawodowej. Jednocześnie wyrzucony z domu ojciec co chwila pożycza od niej pieniądze, a tych, jak się domyślamy, pracująca na kasie w sklepie Gosia nie ma specjalnie dużo.
Jak przetrwać w Londynie?
Niezbyt wesoła to perspektywa, prawda? Ania Bas wrzuca nas w świat kiepsko płatnych prac, wynajmowanych obskurnych mieszkań, równie obskurnych barów, podmiejskich pociągów i niewesołych myśli o przyszłości, która nie jawi się kolorowo. Nie ma tu klasy średniej, wykształconych, posługujących się wyszukanym językiem osób z wyższym wykształceniem. Są zwykli ludzie czytający plotkarskie magazynu i z braku hobby siedzący na Facebooku.
Nic dziwnego, że o książce Bas mówi się, że jest to skrzyżowanie „Dziennika Bridget Jones” (komedii o trzydziestolatce o ciętym poczuciu humoru, kochającej się w swoim toksycznym szefie i poszukującej prawdziwej miłości niczym z powieści Jane Austen) i książek Doroty Masłowskiej, bo Bas łączy z nią wyczulenie na język i absurd sytuacyjny. No i ambiwalentny stosunek do swoich bohaterów. Bo Gosia wcale nie jest miłą osobą, niespecjalnie jej jako czytelnicy współczujemy. Potrafi być wredna, niewspierająca, daje się zaślepić swoim fantazjom i wyobraźni, która zaprowadzi ją do stalkingu. Ma też na koncie kłopoty z prawem i niezbyt ciepło myśli o swoich bliskich.
Na zdjęciu Ania Bas.
Auto foto: Ahley Carr/mat. wydawcy
W poszukiwaniu korzeni i rodzinnych tajemnic
Ale Gosia się stara. Zarówno wydobyć z bagna pracowego (idzie na kurs dla trenerów fitness), związkowego (próbuje zrozumieć swoje potrzeby i relację z własnym ciałem, także poprzez przygodne znajomości seksualne) oraz rodzinnego. Te ostatnie starania okażą się przełomowe. Bo Gosia jest dzieckiem Irlandki i Polaka, a polskiej rodziny właściwie nigdy nie poznała. Decyduje się więc na podróż w rodzinne strony ojca, która pozwoli jej lepiej zrozumieć zarówno jego zachowanie i przeszłość, jak i swoje miejsce w skomplikowanej rodzinnej układance.
Trudno się od „Nocnej zmiany” oderwać. To kapitalna lektura na czas letnich kanikuł, kiedy mamy czas dla siebie i możemy sobie pozwolić na zarwaną noc, bo ta książka to prawdziwy page turner. Oprócz perypetii samej Gosi Golab, mamy zarówno wątek kryminalny, jak i ciekawą satyrę społeczną. W świecie Gosi każdy swobodnie wyraża opinie: w temacie dalszych i bliskich krewnych, imigrantów (żarty z Polaków także się pojawiają), znajomych, kobiet, gejów, proszę bardzo. Jest też postać stereotypowej irlandzkiej matki, która od wersji polskiej właściwie niewiele się różni. I choć problemy, z jakimi boryka się Gosia zdają się trudne, a ona sama chwilami przypomina bohaterkę pamiętnej powieści Meg Mason „Smutek i rozkosz” (która żyje z trudną dla niej do przyjęcia diagnozą psychiatryczną), to w „Nocnej zmianie” znajdziemy sporo humoru sytuacyjnego i zabawnych dialogów.
Ale to przede wszystkim opowieść o poznawaniu siebie, odkrywaniu, czego chcemy, co lubimy, kim jesteśmy w danej relacji, czego potrzebujemy. I choć to nauka na całe życie, to lepiej zacząć po trzydziestce niż nigdy.
Dawno nie czytałam tak lekkiej i mądrej, jednocześnie dobrze napisanej książki o współczesnej, zwykłej bohaterce.
Więcej artykułów o książkach znajdziecie w pasji Czytam.
Autor foto: Ahley Carr/mat. wydawcy
Komentarze (0)