Od dwóch lat podróżuje po Polsce ze składem Czesław Śpiewa, a w tym roku wydała pierwszą solową płytę - właśnie w Polsce. Uwaga! Oto ona - Mademoiselle Karen! Dunka śpiewająca po francusku, angielsku i... polsku wyruszyła właśnie w trasę koncertową, którą rozpoczęła występem w warszawskim salonie empiku.
Czy umiesz mówić po polsku?
Trochę (zaczyna po polsku i szybko przechodzi na angielski). Ale jeszcze niewystarczająco dobrze, żeby porozmawiać.
Za to śpiewasz po polsku, a na twojej pierwszej solowej płycie "Attention" znalazły się dwie piosenki zaśpiewane w tym języku. Kto pisze dla ciebie polskie teksty?
Autorem słów do "Kochany kochany" jest Michał Zabłocki, a tekst "To ja kobieta" napisała moja przyjaciółka Elżbieta Jaszczuk.
Dlaczego śpiewasz po polsku?
Bardzo lubię śpiewać po francusku, sprawia mi to ogromną przyjemność, a polski to kolejny język, który poznaję. Używam go na poziomie bardzo podstawowym, ale coraz więcej rozumiem. Od dwóch lat podróżuję po Polsce ze składem Czesław Śpiewa i pomaleńku zaczynam ten język wyczuwać. Bardzo polubiłam to brzmienie sziubiziubiziub (śmiech). Śpiewanie piosenek to fajny sposób na uczenie się języka.
Jak sądzisz, czy muzyka zależy od słów?
To zależy od rodzaju muzyki. Część moich piosenek to opowieści i słowa są w nich bardzo ważne. Może nawet najważniejsze. Ale generalnie te dwie rzeczy - muzyka i słowa - muszą być ze sobą splecione i nawzajem na siebie wpływają. Razem tworzą całość.
A czy gatunek muzyki może zależeć od rodzaju języka?
O tak, oczywiście, język to brzmienie. Przed napisaniem piosenki zastanawiam się, czy będzie śpiewana po francusku, po polsku czy po duńsku. To podstawowa sprawa, ponieważ każdy język ma inną melodię, polski też ma bardzo specyficzną. Kiedy śpiewam po polsku, moja muzyka jest bardziej słowiańska, gdy śpiewam po francusku - francuska, gdy po duńsku - duńska. Wokal jest kolejnym instrumentem, a gdy zmienia się język, instrument zyskuje nieco inne właściwości. Zmiana języka to jednocześnie zabawa brzmieniem. Swoje pierwsze piosenki pisałam po duńsku, czyli w moim narodowym języku. A później odkryłam francuski, polubiłam śpiewanie właśnie w tym języku i zaczęłam pisać piosenki po francusku.
A dlaczego śpiewasz tak mało piosenek po angielsku? Nie lubisz angielszczyzny?
Lubię, na płycie "Attention" znalazły się dwie piosenki napisane po angielsku - „Lonely Lea” i „You’n’Me”, ale śpiewanie po angielsku nie daje mi tego, co uzyskuję wykonując piosenki w języku francuskim. Francuski jest bardziej otwarty na coś nowego, świeżego i lepiej pasuje do mojego temperamentu, podobnie jak polski. Kojarzy się z pewną tradycją folkową i stylem kabaretowym. Wydaje mi się, że ma tyle kolorów... A po angielsku śpiewa bardzo wielu wykonawców, dlatego nie pociąga mnie to tak bardzo. No i pisząc po angielsku czuję, że ten język trochę mnie ogranicza.
Lubisz malarstwo Toulouse-Lautreca? Przychodzi mi na myśl, kiedy słucham twoich piosenek.
Poważnie? To miłe, dziękuję. Bardzo go lubię, podoba mi się atmosfera, którą wyczuwa się na jego obrazach.
Na swojej stronie napisałaś, że inspiracje czerpiesz z muzyki z różnych stron świata oraz od ludzi, którzy są wokół ciebie. Co jest ważniejsze: muzyka czy ludzie?
Uważam, że te dwie sprawy muszą istnieć jednocześnie. Potrzebuję zarówno ludzi jak i muzyki, żeby grać. Nie robiłabym z tego opozycji. Kiedy uczyłam się grać na saksofonie, a zaczynałam od klasyki, ćwiczyłam przez bardzo wiele godzin. Byłam wtedy sama. I nie znosiłam tego (śmiech). Ale teraz mam to już za sobą, dziś chcę grać z ludźmi i dla ludzi. Interakcja na scenie między muzykami i publicznością jest dla mnie najważniejsza.
Kolejnym świetnym doświadczeniem była praca nad moim albumem. Do udziału w nagraniach zaprosiłam wielu ludzi, ponieważ spotykanie się z innymi jest dla mnie bardzo ważne, to kolejny proces, który pozwala iść do przodu.
Kto zagrał na twojej płycie?
Niektórych muzyków publiczność może pamiętać z koncertów z zespołem Czesław Śpiewa. To na przykład Martin Bennebox, który gra na akordeonie i fortepianie czy perkusistka Linda Edsjo, która występowała również w Tesco Value. Jest jeszcze Jakob Munck, który gra na waltorni i innych instrumentach dętych oraz Hans „Find” Møller na kontrabasie i gitarze. To podstawowy skład, ale w nagraniach wzięło udział także mnóstwo gości, na przykład skrzypaczka Hanna Wiklund ze Sztokholmu, wiolonczelistka Hanna Englund. I jeszcze Tine Vitkov na klarnecie... W piosence „To ja kobieta” zaśpiewał kilkunastoosobowy chór mojej mamy składający się z kobiet w wieku od 60 do 80. lat. Wyjątkowa sprawa. Można też usłyszeć głosy basów operowych w tle utworu „Kochany, kochany”. W tej piosence wystąpił także Czesław Mozil.
Mnóstwo ludzi!
Tak, prawdziwe szaleństwo, a przecież to jeszcze nie wszyscy. "Attention" to olbrzymi projekt i pracowaliśmy nad nim bardzo długo. Zaczęliśmy nagrania w kwietniu ubiegłego roku, sama rejestracja trwała do sierpnia, a miksowanie całości zakończyło się w grudniu.
Czy potrafisz przyrządzać crème brûlée?
Nie, chociaż tyle o nim śpiewam. Nigdy nie udało mi się go przyrządzić (śmiech). To strasznie trudne, ale może kiedyś... (śmiech)
Lubisz crème brûlée z dodatkami, na przykład z owocami albo czekoladą?
Nie, nigdy nie próbowałam. Jest smaczny?
Też nie próbowałam, ale pomyślałam, że skoro tak lubisz eksperymenty w muzyce, to może pociągają cię także w dziedzinie kulinariów.
Faktycznie, lubię eksperymenty, chociaż niekoniecznie kulinarne. W tej dziedzinie znacznie lepszy jest ode mnie mój facet, który więcej gotuje. Uwielbiam makarony i to w przeróżnej postaci. Bierzesz makaron, dodajesz cokolwiek i jest smaczne (śmiech).
Czy traktujesz swoje życie jak sztukę?
Czasami... Muzyk przez cały czas eksperymentuje. Uwielbiam przekraczać granice, żeby sprawdzić, co się wydarzy, kiedy znajdę się po drugiej stronie. Lubię pewien rodzaj balansowania na krawędzi. Kiedy jest za słodko, zaczynam potrzebować jakiegoś dysonansu, a gdy jest już zbyt ostro, szukam czegoś słodkiego. Lubię kontrasty.
Rozmawiała Magdalena Walusiak

Wywiady
Każdy język ma swoją melodię - wywiad z Mademoiselle Karen
Mademoiselle Karen opowiada o swoich upodobaniach językowych, zamiłowaniu do eksperymentów i pierwszej solowej płycie "Attention"
Komentarze (0)