Onkocelebryta - tak mówi o sobie, ale podkreśla, że nie ma parcia na szkło. Nie udaje. Żyje każdym dniem. Kocha Boga i ludzi. Ze swoją chorobą czuje się… szczęśliwy. Jaki jest naprawdę ks. Jan Kaczkowski? Co śpiewa w jego duszy? Na te pytania stara się odpowiedzieć czytelnikom. Wszystkim razem i każdemu z osobna.

Życie na pełnej petardzie. Czyli Wiara, Polędwica i Miłość” to książka po części autobiograficzna, w której poznajemy człowieka wyjątkowego. Przede wszystkim człowieka. A dopiero później księdza - szefa puckiego hospicjum i osobę chorą na raka w jednym. Z ogromnym dystansem, ale całkiem szczerze i prawdziwie opowiada o sobie. I w opowieści tej nie boi się żadnych tematów. Śmiało mówi o tym, co denerwuje go w Kościele, o tym, jak walczy z chorobą, że nie lubi, gdy ktoś próbuje go zaszufladkować. Mówi o swoich słabościach, pasjach, celu w życiu, wyborach, ludziach, dzięki którym staje się jeszcze lepszy. Opowiada o pracy i życiu prywatnym. O swoim zakochaniu w Eucharystii.

Ksiądz Jan Kaczkowski - znany i lubiany, także przez media, które szanują go za sposób bycia i sposób prowadzenia rozmowy. To on powiedział, że „chętnie pójdzie z Owsiakiem do piekła”. To on nie boi się prowadzić rzetelnych dyskusji z Tomaszem Lisem. Nie boi się ateistów i ludzi innych wyznań. I choć czasem „koledzy po fachu” odbierają to bardzo źle, widzi w wielu z nich inspirację. Bo, jak podkreśla, nie można nikomu odbierać prawa do czynienia dobra, do bycia moralnymi. I to właśnie o nim jest ta książka. O księdzu w nieco innym wydaniu. A ponieważ opowiedziana jest szczerze i z sercem, trafia do czytelnika.

To nie jest opowieść, która przenosi w świat fikcji literackiej. To rozmowa. Rozmowa, która daje czytelnikowi chwile wzruszeń, a także pozwala zatrzymać się i spojrzeć na własne życie z dystansem. Rozmowa, w której może sam nie wiele powie, ale z której wiele wyniesie.