- 14. listopada Pani pierwsza solowa płyta trafiła do tłoczni. Jakie emocje budzi w Pani takie doświadczenie? Czy można je porównać z emocjami przed debiutem DJ-skim?
- To dwa różne doświadczenia i trudno je porównywać. Przygotowywanie płyty to znacznie dłuższy proces i składa się na niego praca wielu osób. Każda z nich jest artystą i praca z kimś takim staje się odrębną przygodą.
Moja płyta powstawała przez sześć miesięcy i wiąże się z tym okresem wiele ciekawych przeżyć, od pomysłów na styl, aż po ostatnie szlify w studiu. Miałam sporo szczęścia, że trafiłam do My Music. Dostałam od wytwórni całkowitą swobodę w kwestii repertuaru, a jednocześnie pełne wsparcie o każdej porze dnia i nocy, a ostatnio zdarzało nam się pracować nawet do świtu.
Występ DJ-ski to krótsza przygoda, ale muszę przyznać, że ekscytująca. Naprawdę fajnie poczułam się dopiero na imprezie, kiedy zobaczyłam, jak ludzie bawią się przy mojej muzyce, jak reagują na każdy mix lub dowolny efekt. To taka namiastka koncertowania, gdy ludzie reagują na mój śpiew. Fajne przeżycie.
- Płyta, wedle zapowiedzi, ma być zapisem Pani przemyśleń, spostrzeżeń i wspomnień. Czy to znaczy, że znajdą się na krążku piosenki z Pani tekstami? W jakim sensie płyta jest odbiciem "Pani świata"?
- Płyta jest trochę jak książka. Są w niej różne rozdziały i różne opowieści. Myślę, że w całym procesie twórczym najtrudniej jest napisać muzykę i słowa. Niekiedy hity powstają w kilka godzin, a czasem trzeba je szlifować miesiącami. Całkowicie sama napisałam tekst tylko do jednego utworu. Ale w pisaniu pozostałych brałam udział sugerując treść lub wprowadzając zmiany. Bardzo mi imponują osoby potrafiące w paru zdaniach zawrzeć głębszą treść. Proszę mi wierzyć, spędziłam wiele dni myśląc nad swoim tekstem, a ostatecznie napisałam go o 4 rano w ciągu dziesięciu minut - ot taki przypływ talentu:-)
- Tekst do singla zapowiadającego płytę „Zawsze byłam” napisał Liber. Z jakimi autorami jeszcze Pani pracowała?
- Przede wszystkim chciałabym podziękować Liberowi za jego wybitny talent do opisania moich zawikłanych przemyśleń. Potrafił jak nikt inny znaleźć sedno sprawy i ułożyć wokół niego tekst. To poeta! Fajne jest to, że naprawdę utożsamiam się z tą płyta od początku do końca, miałam wpływ na każdy jej element i nic nie działo się poza mną. Każdemu artyście życzę takiego komfortu.
W filmie mam wpływ tylko na małą cząstkę calości, jaka została mi powierzona. Przy płycie jestem niczym reżyser. Oczywiście efektu końcowego nie udałoby się osiągnąć bez takich osób jak Robert Janson czy Leszek Kamiński. Wykazali oni anielską cierpliwość wysłuchując milionów moich uwag, nie zawsze trafnych. W Robercie wyczułam podobną do mojej wrażliwość, to daje fajną nić porozumienia, niejednokrotnie bez słów.
- Liber to nie jedyny hiphopowiec, który brał udział w przygotowaniu Pani płyty. Kompozycjami zajęli się m.in. Tabb i Tofson. Na swoim koncie ma Pani również współpracę z K.A.S.A. przy jego teledysku. To przypadek czy sympatia dla tego gatunku muzyki?
- Nie będę kłamać - lubię polski hip-hop. Jest w nim coś prawdziwego, nie ma za to typowego dla artystów zadęcia. Treść podawana jest w najprostszy możliwy sposób, a jednocześnie często jest to bardzo trafny i głęboki przekaz. Ludzie związani z hip-hopem są prawdziwi i naprawdę kochają to, co robią. Czasy mamy takie, że wszystko staje się produktem i mam wrażenie, że ta garstka ludzi jest ostatnia ostoją prawdziwego świata. Uważam, że pamiętają o tym, co jest „ważne” - i tu ukłon w stronę Meza.
- Zapewne nie tylko Elżbietę Zapendowską, jurorkę programu "Jak oni śpiewają", zaskoczyło to, że Pani ulubioną piosenką są "Małe tęsknoty" - spokojna ballada jazzowa. W jakim stopniu klimat Pani solowej płyty koresponduje z tym utworem?
Oj, koresponduje. Ta piosenka nawet znalazła się na mojej płycie w nowej aranżacji. To ukłon w stronę fanów klasycznych utworów. Kocham prawdziwe instrumenty, są wszechobecne w nagraniach z tamtych lat. Komputery zrewolucjonizowały muzykę, ale spowodowały też, że utwór żyje tylko do czasu odkrycia nowych dźwięków, bitów itp. Piosenki, w których mamy prawdziwe instrumeny są wieczne. Fajnie będzie usiąść za dziesięć lat i bez wstydu posłuchać tej płyty.
- Czy przygotowuje się Pani do trasy koncertowej promującej krążek?
- Tak i przyznam się, że to będzie moja pierwsza trasa. Nie jestem pewna, czy pogodzę ją z pracą na planie, ale postanowiłam skupić się na muzyce. Zawsze chciałam śpiewać i zamierzam dotrzeć w najdalsze zakątki Polski z moim repertuarem. To będzie prawdziwa przygoda. Już dziś odbywam próby z różnymi muzykami. To fajne zajęcie dla kogoś, kto kocha śpiewanie.
- Od musicalu "Metro" poprzez realizację filmów pełnometrażowych i seriali po solową płytę: czy nie ma Pani wrażenia, że Pani kariera w pewnym sensie zatoczyła koło - od muzyki do muzyki?
- Życie zawsze zatacza koło, zwłaszcza jeśli ktoś intensywnie szuka swojego miejsca. Los bardzo często podaje nam na talerzu najlepsze rozwiązanie, ale jeśli nie odbędziemy swojej drogi, zawsze będzie nas męczyło poczucie, że może jest gdzieś dla nas bardziej właściwe miejsce. Ja już wiem, gdzie jest moje.
Pytała Magdalena Walusiak

Aktualności
Już wiem, gdzie jest moje miejsce - wywiad z Agnieszką Włodarczyk
Wygrała pierwszą edycję programu "Jak oni śpiewają", nagrała swoją pierwszą płytę i po raz pierwszy wystąpiła w listopadzie na imprezie jako DJ-ka. Wkrótce przed Agnieszką Włodarczyk kolejne nowe doświadczenie: pierwsza trasa koncertowa. Aktorka i piosenkarka opowiada o swojej solowej płyc
Komentarze (0)