Aleksandra Woźniak-Tomaszewska: Książka „S.O.S. Pies” wygląda na instrukcję obsługi. Jest bardzo graficzna i to, jak ułożone są w niej poszczególne rozdziały, ewidentnie zachęca do interakcji rodziców z dziećmi. Z jednej strony pokazujesz dane zagadnienie i pytasz, jak czytelnik powinien się zachować, a z drugiej podajesz możliwe odpowiedzi. Czy masz jakieś wyobrażenie na temat tego, jak należy czytać twoją książkę?

  • Kasia Antczak: Zależało mi na tym, żeby to była instrukcja, która będzie pobudzała inwencję twórczą dziecka. Stąd taka, a nie inna budowa. Obrazek ilustrujący wybraną sytuację jest po jednej stronie, a moje propozycje rozwiązania oraz notatka edukacyjna, po drugiej. Zanim przejdziemy od zagadnienia do wyjaśnienia, młody czytelnik będzie miał szansę samodzielnie coś wymyślić, a potem sprawdzić, czy jego pomysły były podobne do moich propozycji. Zdarza mi się dostawać feedback od osób, które czytały książkę ze swoimi dziećmi i wiem, że dokładnie tak postępują – wspólnie z maluchami najpierw zastanawiają się, co można zrobić w opisywanym momencie, a dopiero później analizują to, co według mnie jest najodpowiedniejsze. Wyzwanie dla trzylatka, ale starsze dzieci radzą sobie z tym bez problemu.

 

„S.O.S. Pies” Kasia Antczak

 

Czy to oznacza, że twoja książka może być dobrym punktem wyjścia dla rodzica do rozmowy o opiece nad zwierzęciem domowym – obowiązkami, przyjemnościami, odpowiedzialnością itd.?

  • Tak. Okazuje się, że rodzice sami nie zawsze mają ugruntowaną wiedzę na temat zwierząt. Często powtarzają mity, które mogą okazać się szkodliwe. Chciałam napisać coś w rodzaju podręcznika pełnego podstawowej, rzetelnej wiedzy dla dzieci, ale który zmotywuje również rodziców do nauki.

Żeby nauczyć ich, jak uczyć? Pokazać, jak pokazywać?

  • Dokładnie. Rodzice też przed adopcją czy zakupem zwierzęcia powinni pogłębić swoją wiedzę, bo dziecko będzie o wiele rzeczy pytać i oni sami będą chcieli wiedzieć: dlaczego nasz pies warczy? Dlaczego nasz kot tak długo śpi? Ja w książce nie zawarłam bardzo szczegółowej wiedzy, ale chciałam zachęcić do jej zdobywania.
    Warto, żeby przyszli opiekunowie (mali i duzi) mieli świadomość, że są miejsca, które pomogą im pewne zachowania zwierzęcia zrozumieć. To są przede wszystkim behawioryści i trenerzy, ale również niektórzy lekarze weterynarii. Można też szukać wiedzy w książkach i na blogach.

Przytaczasz przykład warczenia, ale w książce pojawia się wiele aspektów, które mogą być stresujące dla psiego opiekuna. Mam na myśli sprawy związane z chorobą lub „psią emeryturą”. Który z tych elementów jest najtrudniejszy dla rodzica do przepracowania z dzieckiem, a który tobie zdawał się najbardziej wymagający podczas planowania publikacji?

  • Zacznę trochę na odwrót (śmiech). Wydawało mi się, że najprostsze będą wszystkie sprawy związane z fizjologią. Tymczasem okazało się, że sporo osób nie wie, że pies powinien na przykład mieć własne posłanie, dużo odpoczywać i mieć spokój w czasie snu. Zdarza mi się słyszeć o tym, jak ktoś pozwala dziecku budzić psa na zabawę, ponieważ się ono bardzo nudzi. To jest niewłaściwe zachowanie i warto o tym mówić. Najtrudniej było natomiast pokazać i wytłumaczyć kwestie związane z lękiem oraz agresją w sposób przystępny dla małych dzieci. Nie każdy zdaje sobie sprawę, ile rzeczy może wzbudzać w psie strach, czy wywołać zachowania agresywne.

Jak w takim razie poruszać z dzieckiem tego typu tematy? Jak najlepiej przekazywać wiedzę dotyczącą tych trudnych, ale przecież bardzo życiowych sytuacji? Lepiej zacząć właśnie od aspektów, które będą wyzwaniem: zdrowia, problemów behawioralnych, obowiązków?

  • Stawiam na otwartość i szczerość – oczywiście adekwatnie do wieku. Chciałabym, żeby rodzice mówili swoim dzieciom o tym, że pies może zachorować lub umrzeć, albo że może się bać czy denerwować, bo po prostu jest żywą istotą. Słyszałam kilka razy historię o chomiku czy króliku, który był latami podmieniany – po to, żeby maluch nie zorientował się, że jego pupil nie żyje. Taki brak szczerości do niczego dobrego nie prowadzi. Jeśli wytłumaczymy dziecku, że zwierzęta chorują i umierają, być może będzie mu łatwiej zrozumieć chorowanie i odchodzenie bliskich mu osób. Z resztą tu nie chodzi tylko o takie skrajne przykłady. Można zacząć od tego, że pies ma gorszy dzień, źle się czuje albo czegoś się przestraszył, dlatego zareagował tak, a nie inaczej. W końcu nam, ludziom tak też się zdarza. Najważniejsze, żeby nasz komunikat był przekazany dziecku wprost, naturalnie.

 

książka „S.O.S. Pies”

 

Ja dorastałam otoczona psami i kotami. Z czasów dzieciństwa pamiętam, że o zwierzętach mówiło się to wszystko, o czym wspomniałaś, ale brak było w tych komunikatach empatii. „Nie dokuczaj kotu, bo cię podrapie”, a nie „Nie dokuczaj kotu, bo jego to boli”. Masz wrażenie, że to się zmieniło albo chociaż jest na dobrej drodze do zmiany?

  • Sporo się zmieniło, ale też nie całkiem (śmiech). Jeśli nasze dziecko ma taki charakter, że po raz setny spróbuje dokuczyć temu biednemu kotu z twojego przykładu, to pewnie mu w końcu powiemy, że Mruczek go podrapie, zamiast próbować odwołać się do empatii.. Ważne, żeby te pierwsze komunikaty były jasne: kot czy pies mają uczucia, tak samo jak ludzie i robienie im nieprzyjemnych dla nich rzeczy może je przestraszyć, zdenerwować albo wyrządzić fizyczną krzywdę. Dzieci chłoną taką wiedzę – myślę, że młode pokolenia rodziców potrafią to wykorzystać. Jeśli nie, to zachęcam do edukacji z moją książką (śmiech).

Mam wrażenie, że dla dziecka opieka nad psem czy kotem może być bardzo cenną lekcją. Z jednej strony to nauka odpowiedzialności, a z drugiej empatii. Jak jeszcze maluchy mogą „skorzystać”, dorastając w towarzystwie czworonoga?

  • Wrażliwości, opiekuńczości i cierpliwości. Samodzielna opieka nad psem lub kotem i obserwowanie rodziców to coś, co może zaowocować na przyszłość: ułatwiać kontakty międzyludzkie, uwrażliwiać na potrzeby innych istot.

Co jeśli to my jako rodzice chcemy w domu psa, a nasze dziecko nie? Jaka sytuacja może nas zaalarmować i powinniśmy zrezygnować z adopcji lub zakupu pupila? Oczywiście nie biorę tu pod uwagę okoliczności, w których maluch ma alergię, tylko po prostu wyraża obawy co do mieszkania ze zwierzęciem.

  • Trzeba się wstrzymać przede wszystkim wtedy, kiedy nasze dziecko się boi lub otwarcie mówi, że nie chce. Powody lęku w stosunku do psów czy kotów mogą być rozmaite. Zacznijmy więc od ich poznania.

Jak pomóc dziecku zwalczyć strach przed psem?

  • Proponuję spotkanie z miłym, dobrze zsocjalizowanym, lubiącym ludzi psem. Takim, który nie będzie nachalny i delikatnie podejdzie do kontaktów z dzieckiem. Jakiś wspólny spacer, odwiedziny u znajomych. Może jeśli dziecko poczuje się swobodnie, zechce wziąć go na smycz lub pogłaskać bez obaw o gwałtowną reakcję. Dobrym pomysłem będą też odwiedziny w szkole dla psów. Maluch z odległości poobserwuje, jak psy wykonują ćwiczenia i współpracują ze swoimi opiekunami. Lepiej powstrzymać się od wizyty w schronisku, czy innym miejscu, w którym zwierzęta są zamknięte, a więc również mocno zestresowane. Taki widok nikomu nie przysporzy dobrych skojarzeń, zwłaszcza jeśli mówimy tu o kimś, kto zmaga się z lękiem.
    Jednocześnie trzeba pamiętać o jasnym komunikowaniu, z czego wynikają zachowania psa – pozytywne i negatywne. Oswajanie strachu, to tak naprawdę poznawanie jego obiektu.

 

„S.O.S. Pies” książka Kasi Antczak

 

Czyli trzeba w dziecku umocnić świadomość dotyczącą psich emocji i pokazać, jak to wygląda w praktyce.

  • Tak, świadomość na temat psich zachowań jest ważna. I pomaga też szczerość ze strony osoby, od której psa bierzemy. Zarówno, jeśli chodzi o zachowania zwierzęcia, jak i o historię konkretnego psa. To szczególnie ważne, gdy decydujemy się na adopcję ze schroniska, a jesteśmy rodzicem małego dziecka. Mamy prawo poznać jego losy, ale często nie uda się to do końca. Nawet w przypadku szczeniaka bardzo często jego historia nie jest znana. A u psów, tak jak u ludzi już samo życie płodowe ma wpływ na osobowość. Bardzo ważne dla rozwoju psychiki są też pierwsze tygodnie życia psa. Dlatego decyzja o adopcji musi być podjęta odpowiedzialnie.
    Warto wybrać psa, który charakterem przypasuje do naszej rodziny. Być może lepiej zrezygnować z energicznego psiaka na rzecz spokojnego wielbiciela kanapowych drzemek.

Skąd czerpać wiedzę o charakterze danego psa?

  • Odpowiedzialność leży po stronie schroniska lub hodowcy. Wolontariusze, pracownicy fundacji czy hodowcy powinni wprost mówić o psie wszystko, co może determinować decyzję potencjalnych opiekunów. Ci mają prawo poznać historię psa, a w przypadku hodowli również poznać rodziców swojego przyszłego pupila. Róbmy wszystko, by upewnić się, że ten psiak będzie pasował do rodziny, która ma przecież sprostać potrzebom psa, dzięki czemu będą stanowić fajną drużynę.
    Kupując psa pamiętajmy o wybraniu sprawdzonej, legalnej hodowli.

A co, jeśli ktoś nie przygotował się i po prostu adoptował bądź kupił psa, który okazał się zbyt wymagający, ale nie chce oddawać go do schroniska?

  • Zalecałabym zgłosić się do behawiorysty czy trenera psów. Taka osoba pozna psa i jego rodzinę i pomoże znaleźć źródło problemów. Kolejnym krokiem będzie opracowanie planu działania, który zawsze musi być dostosowany do konkretnego psa. Być może w naszym domu nasz pupil nie ma odpowiedniego miejsca do odpoczynku lub jest nadpobudliwy, bo dociera do niego zbyt dużo bodźców? Może boi się zostawać sam, bo nie został tego nigdy nauczony? Nie bójmy się prosić o pomoc.
    Ale zachęcam do uprzedniego sprawdzania metod działania wybranego specjalisty. Niestety nadal zdarzają się osoby, które bazują np. na teorii dominacji, która została już dawno obalona. Metody siłowe prowadzą do zerwania więzi z psem i po prostu wyrządzania psu krzywdy fizycznej.

Mam wrażenie, że spora część tematów, o których mówimy nie pojawiła się w książce. I nic dziwnego – jest ona adresowana do dzieci, a to aspekty do przepracowania przez rodziców. Gdybyś miała wydać kolejną publikację, może nawet skierowaną do starszych czytelników, to o czym chciałabyś im opowiedzieć?

  • Ja pracuję głównie z psami lękowymi, dlatego marzy mi się możliwość przybliżenia zagadnień związanych z zachowaniami lękowymi u psów. Nie mam tu na myśli analizowania wyłącznie trudnych sytuacji, które prowadzą do zachowań agresywnych, tylko całe spektrum przykładów codziennych wydarzeń, będących dla czworonogów wyzwaniem. Istnienie bowiem możliwość, że pies stresuje się, a my nie umiemy tego rozpoznać.
    Z drugiej strony wielką wartością byłaby książka o „drabinie agresji”, czyli licznych sygnałach stresowych, jakie wysyła pies. Nie każdy wie, co oznacza odwracanie głowy przez psa, kulenie ogona, podnoszenie łapy, oblizywanie się. Gdyby dzieci miały szansę poznać te zagadnienia, mogłyby je obserwować u swojego psa i lepiej odnaleźć się w roli młodego opiekuna.

 

SOS Pies wydawnictwo kropka

 

A jak rozpoznać pozytywne sygnały? Zainteresowania zabawką lub chęci do wspólnego biegania czy czułości?

  • Kluczem jest poznanie własnego pupila. Machanie ogonem, które jest uznawane za oczywistą oznakę chęci do kontaktu ze strony psa, nie zawsze jest właśnie takim sygnałem. Jeśli ogon jest uniesiony wysoko, sztywny i jego końcówka porusza się wolno to pies jest pobudzony, a ty lepiej nie podchodź. Jeśli pies macha ogonem, który jednocześnie chowa pod brzuchem to bardzo się boi. Pies chętny do kontaktu powinien mieć rozluźnione ciało i pysk, uszy powinny być w naturalnej pozycji, a ogon na normalnej wysokości, poruszający się w lewo i w prawo.
    Są przecież psy, które nie mają ogonów do merdania lub ich uszy są oklapnięte, stąd musimy patrzeć na całe ciało psa, ale szczególnie zwracać uwagę na jego pysk – uszy, oczy, wargi oraz ogon. Poznajmy teorię i obserwujmy.

Czas na pytanie, które przyszło mi na myśl, jak tylko twoja książka trafiła w moje ręce. Czy Bąbel ma swój nakrapiany pierwowzór, który da się pogłaskać?

  • (Śmiech) Obawiam się, że nie. Tytułowy bohater książki jest sumą psów, z którymi pracowałam, które znam i mogłam obserwować ich zachowania. Sama mam dwie suczki, które mają całkowicie różne charaktery, więc potrzebny był mi taki pozytywny archetyp – czytelny dla każdego dorosłego i dziecka. Kasia Fryza nadała mu kształt i wymalowała piękne kropki na sierści, jest więc zatem dalmatyńczykiem. Protagonista publikacji wydanej w wydawnictwie Kropka w sumie musi mieć kropki, prawda? (Śmiech)