Jak Harry wyczarował marzenie? Magia w życiu Agaty

Pottera zaczęła czytać, kiedy miała 10 lat. Najpierw wieczorami, po odrobieniu lekcji, potem również rano, przed pójściem do szkoły. Skończyło się tym, że noce spędzała pod kołdrą narzuconą na głowę i z latarką w ręku, bo rodzice gasili światło i prosili o pójście spać. Jednak ciekawość była silniejsza. Kolejne kartki coraz grubszych książek pochłaniała z wypiekami na twarzy. Cztery pierwsze części były już w sprzedaży, na piątą musiała poczekać. Kiedy w 2004 roku ukazał się „Harry Potter i Zakon Feniksa”, nie spała przez dwie noce. Najpierw dlatego, że czekała na wizytę w księgarni i kupno nowej części, potem dlatego, że chciała przeczytać ją od razu, natychmiast.

Dzisiaj na lodówce w jej mieszkaniu wisi list z Hogwartu. Każdy, w kim drzemie dusza czarodzieja, ciągle na niego czeka. Dostała go od przyjaciółki, z którą dzieli magiczną pasję. Na szyi nosi wisiorek w kształcie złotego znicza – rozpozna go każdy fan czarodziejskiej dyscypliny sportu, czyli Quidditcha. Do książek wraca często i nie potrafi policzyć, ile razy je czytała.

Ale Harry miał na jej życie jeszcze większy wpływ – obudził marzenie. Czytając o przygodach młodego czarodzieja, Agata zamarzyła o… pisaniu. Historia J.K. Rowling, która dążyła do celu, walcząc z wieloma przeciwnościami losu i stworzyła niezwykły, alternatywny świat, zainspirowała Agatę. Pisanie stało się więc pracą i sposobem na życie, choć marzenie o stworzeniu świata tak wspaniałego, jak u Pottera, wciąż trwa.

Agata ma 29 lat, dwoje dzieci i poważną pracę. Ale w duchu nigdy nie przestała być czarownicą. W gorszych chwilach  pozwala sobie na łyk kremowego piwa i kilka stron baśni barda Beedle’a – zawsze pomaga. Agata ma również nadzieję, że za kilka lat magiczny świat Rowling odkryją także jej dzieci. Z radością ich do niego wprowadzi.

 

Miłość nie od pierwszego wejrzenia. Kasia i wielka podróż dookoła Hogwartu

Przygoda z Hogwartem i światem czarodziejów zaczęła się w życiu Kasi zupełnie przypadkowo. Była w księgarni z wujkiem, który obiecał kupić jej książkę. To on wspomniał o Harrym Potterze, bo słyszał, że pojawiła się nowa powieść, za którą młodzi szaleją. Zresztą, nie sposób było się nie zorientować, ponieważ podejrzanie duży tłum gromadził się wokół jednego regału. To właśnie tam kupiła pierwszego Pottera. Jednak okazało się, że wybrana książka to „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, czyli druga część opowieści. Żeby zacząć od początku, pożyczyła od kuzyna „Kamień Filozoficzny” i… początkowo wcale jej się nie spodobał. Bohaterów i ich życie opisywane na pierwszych kilkudziesięciu stronach uznała za irytujące. Jednak coś zaskoczyło, kiedy Harry poszedł do Hogwartu. Magia, która wówczas pojawiła się w życiu Harry’ego, ujęła Kasię tak mocno, że wróciła potem do tej części jeszcze wiele, wiele razy.

O tym, że Kasia jest ogromną fanką serii o młodym czarodzieju, wie cała jej rodzina. To dlatego urodzinowe czy świąteczne prezenty, jakie otrzymuje, związane są z Harrym. Ma już mnóstwo ubrań z godłem Hogwartu, półki pełne są gadżetów.

Pasja Kasi okazała się tak wielka, że zaprowadziła ją do Londynu, gdzie poleciała głównie po to, by zwiedzić jak najwięcej miejsc związanych z książkami i filmami. Wcześniej przez wiele tygodni, wspólnie z mężem, bezskutecznie próbowała zarezerwować bilety do Warner Bros. Studio, by odbyć magiczną podróż przez plan filmowy. Nagle, tuż przed odlotem okazało się, że jest to możliwe! Pomimo astronomicznej ceny biletów zdecydowała się na zwiedzanie miejsc, w których kręcono filmy. Na własne oczy widziała Wielką Salę, trzymała w ręku najprawdziwszego Nimbusa 2000 (Ba! Latająca miotła słuchała Kasi tak, jakby była najwytrawniejszym graczem Quidditcha)!, spacerowała Ulicą Pokątną i widziała smoka uciekającego z Banku Gringotta – miejsca, gdzie czarodzieje trzymają swoje pieniądze. Odwiedziła również sklep, w którym mogła kupić różdżkę i inne magiczne przedmioty. Jak sama twierdzi – mogłaby w nim wydać miliony.

Kasia jest po 30., ma męża – również fana Pottera – a także córeczkę, która jeszcze jest zbyt malutka, żeby o tym wiedzieć, ale w przyszłości również zostanie czarownicą. Już teraz Kasia czyta jej kolejne części książki i to nie tylko po polsku, ale również w oryginale. Mała Madzia paraduje po domu w uroczym koszulce, na której jest napisane: „Przyszły uczeń Hogwartu”. Kasia sama przyznaje, że kiedy tylko ma gorszy dzień, sięga po książkę. Otwiera powieść o Harrym na którejkolwiek stronie i czyta, by przenieść się do jego fantastycznego świata. Do książek standardowo wraca co rok, a sam tylko „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” został przez nią przeczytany dwadzieścia cztery razy!

 

Codzienność trochę zaczarowana, Agata, która z magią się nie rozstaje

Magiczny w życiu drugiej Agaty okazał się moment, w którym przyniosła do domu wysłużony egzemplarz „Kamienia Filozoficznego”. Znalazła go na półce w szkolnej bibliotece. Po kilku pierwszych stronach lektury wiedziała, że wciąga się w niesamowitą historię. Miała 9 lat, a rodzice dbali o to, by odrabiała lekcje i wysypiała się przed pójściem do szkoły. Żeby móc czytać w nocy, podchodziła na paluszkach pod drzwi do swojego pokoju i kładła tam koc, by przez szparę w drzwiach nie przebijało światło. I uciekała do Hogwartu, gdzie przeżywała z Harrym kolejne przygody. Z każdą stroną kolejnych książek zakochiwała się w świecie magii coraz bardziej. Z niecierpliwością czekała na swoje jedenaste urodziny w nadziei, że rano na swoim parapecie zobaczy sowę, do której nóżki będzie przywiązany list…

Minęło 21 lat i choć spore części tekstu zna na pamięć – wraca do książek często. Magiczny świat pomógł jej znaleźć przyjaciółkę, która serię o Potterze darzy równie wielką miłością.

- Alohomora – słychać w słuchawce domofonu, gdy Agata wpada w odwiedziny. Zaklęcie otwierające zamknięte drzwi.

Mieszkanie Agaty pełne jest magii. Na półce stoi obok siebie siedem opasłych tomów, które – mimo że czytane wielokrotnie – wciąż wyglądają jak nowe. Wieczorami popija herbatę z kubka w kształcie cynowego kociołka, w którym bohaterowie powieści warzyli magiczne eliksiry. Na stopach ma wówczas skarpetki, na których jest napis: „Zgredek dostał skarpetę. Zgredek jest… wolny”! Nawiązuje on do drugiej części przygód Harry’ego – „Komnaty Tajemnic”.

Agata o serii książek i filmów wie właściwie wszystko i zawsze rozpozna, kiedy ktoś tylko podaje się za czarodzieja, a tak naprawdę jest mugolem. To dlatego wybucha śmiechem, kiedy mówi koledze z pracy: „Zamawiam sobie Czarną Różdżkę” (nazwa najpotężniejszej różdżki na świecie) i słyszy wówczas:

- To mi też zamów, brązową.

 

Marcin i Harry – dwaj przyjaciele z boiska

W przypadku Marcina fascynacja czarodziejskim światem wcale nie zaczęła się od książek, ale od gier. Był zagorzałym fanem komputerowych przygodówek i pewnego dnia dostał w prezencie pierwszą część przygód Harry’ego Pottera. Można w niej było spacerować wirtualną postacią po całym zamku Hogwart, uczyć się zaklęć i próbować swoich sił w grze w Quidditcha. To było to! Okazało się, że jako zawodnik poruszający się na latającej miotle, Marcin radzi sobie co najmniej tak samo dobrze, jak sam Harry Potter. Złapanie złotego znicza nie było dla niego niczym trudnym, a w kolejnych częściach przygodowej gry tylko poszerzał swoje umiejętności. To właśnie Quidditch był powodem, dla którego Marcin sięgnął po książki.


Quidditch przez wieki 

 

Miał 12 lat i wcześniej nie przepadał za czytaniem. Gry komputerowe były główną formą spędzania przez niego wolnego czasu. Nic więc dziwnego, że mama Marcina niepokoiła się, kiedy widziała syna przed książką, pochłoniętego lekturą. Po tym, jak przeczytał wszystkie książki o Harrym, wrócił do gier. Miał w swojej kolekcji wszystkie części i przechodził je bez większego problemu. Oczywiście jego ulubione fragmenty to te, podczas których latał na miotle.

W przyszłym roku bierze ślub. Jego narzeczona nie jest fanką Pottera, ale Marcin śmieje się, że przecież jeszcze nic straconego. Razem oglądali wszystkie filmy. Marcin jest też przekonany, że jeśli kiedyś w ich życiu pojawią się dzieci – również zarazi je pasją do magicznego świata. Twierdzi, że Quidditch można pokochać tak samo, jak piłkę nożną. Tym bardziej że w Quidditcha „nasi” wygrywają.

Kadr z gry komputerowej

 

Różdżką była latarka. Pierwsza książka w życiu Karoliny

Miłość do czytania i książki o Harrym pojawiły się w życiu Karoliny dzięki temu, że partnerka jej taty przyniosła Karolinie w prezencie „Kamień Filozoficzny”. To właśnie dzięki kobiecie, którą Karolina bez wahania nazywa swoją mamą, w domu pojawiła się magia.

„Harry Potter i Kamień Filozoficzny” był pierwszą książką, jaką przeczytała samodzielnie. Miała wówczas 9 lat. Jednak ważniejsze jest to, że zrobiła to w jedną noc! Śmieje się, że każda część Harry’ego Pottera powodowała u niej zarwane noce i półprzytomne dni. Podobnie jak Harry pod kocem studiował Mapę Huncwotów, oświetlając ją różdżką, Karolina czytała kolejne części powieści z latarką w dłoni. Twierdzi, że to właśnie była jej różdżka. Przenosiła ją przecież w świat pełen magii. Kiedy podczas czytania kolejnych części oczy same zamykały się ze zmęczenia, prosiła siostrę, by na głos czytała dalej. Obie bardzo chciały wiedzieć, co się za chwilę wydarzy.

Harry Potter, kolekcjonerskie Różdżki Czarodziejów

 

Po lekturze i ekranizacji drugiej części powieści, tj. „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, Karolinę poniosła wyobraźnia i poczucie humoru. Na lekcji w gimnazjum weszła pod ławkę i stamtąd, złowrogim, syczącym głosem zaczęła udawać bazyliszka. Żart jednak nie spotkał się z entuzjazmem nauczycielki, która chciała wezwać psychologa.

Odwiedziła w Londynie Peron 9 ¾, z którego bohaterowie powieści wyruszali pociągiem do Hogwartu. Miała tam okazję zrozumieć dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa – Albusa Dumbledore’a i jego niechęć do czarodziejskiego specjału – fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta. Wielki czarodziej nie lubił ich, bo miał wątpliwą przyjemność trafienia na smak wymiocin, Karolina ma podobne odczucia po tym, jak trafiła na smak woszczyny. Na własnym podniebieniu odczuła, że to fasolki naprawdę WSZYSTKICH smaków.

Dzisiaj twierdzi, że dusza czarownicy wciąż w niej drzemie. Czeka, aż będzie mogła pokazać swojej córeczce Gosi magiczny świat Hogwartu. Już teraz powiesiła w jej pokoju oprawiony cytat z trzeciej części książki: „Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego”. Sama Karolina też coś knuje. W głowie ma ciągle pomysł na własny biznes – otwarcie knajpy, która będzie dokładnie taka sama, jak w powieści. Z kremowym piwem, Ognistą Whisky i sokiem z dyni. Będzie się w niej unosić para z kociołków, a zmęczeni czarodzieje znajdą tam chwilę odpoczynku. Twierdzi, że kiedyś otworzy ją na pewno.

 

W świecie alternatywnym

Prawdziwi fani przygód Harry’ego Pottera i jego przyjaciół nigdy nie zapomnieli o wspaniałym, magicznym świecie. Mija dwadzieścia lat od momentu wydania polskiej wersji powieści, a im magia wciąż towarzyszy w codziennym życiu. Wracają do książek, ekranizacji, przekazują pasję następnym pokoleniom. To pokazuje, że fantastyczny świat stworzony przez Rowling to nie tylko siedem świetnych książek, które dobrze się czyta. To także odpowiedź na nasze codzienne tęsknoty za światem, w którym wygrywa dobro, prawdziwa przyjaźń jest nierozerwalna, a zwykli ludzie są zdolni do niezwykłych poświęceń. Spędzamy z Harrym w Hogwarcie siedem wspaniałych lat, z których możemy wynieść piękne wartości oraz otrzymać solidną dawkę poczucia humoru. Nic więc dziwnego, że czasem świat Harry’ego Pottera jest doskonałą alternatywą dla naszego codziennego życia.