Czy bycie jednym z trzech największych wokalistów rockowych wszechczasów ułatwia życie? Do chwili, kiedy jest się częścią zespołu legendy tak, ale kiedy masz ochotę zrobić coś „na boku”, to sprawa nieco się komplikuje. Ian Gillan wie to najlepiej, kiedy nagrywa solowe albumy i spotyka się z dziennikarzami to i tak wciąż słyszy pytania o Deep Purple. A szkoda, bo jego solowa twórczość jest naprawdę warta polecenia. Aby przybliżyć słuchaczom najnowszy album brytyjskiego wokalisty, poprosiliśmy go o krótką historię najważniejszych kompozycji z "One Eye To Morocco"...

 

One Eye to Morocco

Kiedy pisaliśmy materiał na ten album, powstało prawie czterdzieści kompozycji. Jednak ten utwór od samego początku wydawał się być klamrą która spinała całość. Tekst i tytuł to wynik moich ostatnich zimowych wakacji w... Polsce. Byłem z rodziną w waszych górach i na zaproszenie przyjaciela udałem się do Krakowa. Siedzieliśmy w małej knajpce i on opowiadał mi bardzo poważną historię, o działalności Oskara Schindlera i wojnie, kiedy nagle tuż obok przeszła absolutnie piękna dziewczyna. Próbowałem słuchać uważnie co mówi, ale oko mi uciekło (śmiech). W Anglii takiego zeza nazywamy „wandernig eye”, w Polsce jak się wtedy dowiedziałem nazywacie to „jedno oko na Maroko”. Wasza wersja wydała mi się dalece bardziej interesująca i dlatego album nazywa się właśnie tak. Tym bardziej, że to powiedzenie „jedno oko na Maroko, drugie na Kaukaz”, ma jakieś odzwierciedlanie w moim muzycznym życiu, Kaukaz to Deep Purple, a Maroko to wszystko co robię sam. To perfekcyjna metafora, chociaż niektórych może wprowadzić w błąd, bo to wszystko nie ma żądnego związku z Maroko (śmiech).

 

No Lotion For That

Ten utwór powstał dość dawno temu. Opowiada o dziewczynie, która działa na ciebie tak, że czujesz się chory. Z miłości oczywiście, w pozytywnym sensie. Jednak kiedy chcesz się od tego uwolnić, okazuje się, że nie umiesz, nie możesz. Kiedy coś cię boli, albo się oparzysz i piecze cię skóra, możesz posmarować to miejsce maścią i ból minie. Na dziewczynę nie ma takie sposobu, „nie ma na to lekarstwa”.

 

Don’t Stop

To piosenka którą napisał nasz basista Rodney Appleby. Bardzo mi zależało, żeby muzyka na tym albumie nadawała się w jakimś sensie do tańca. Jeżeli nie możesz się ruszać przy muzyce, to nie trafiłeś na dobrą płytę (śmiech). Poza tym ten numer jest bardzo sexy. Opowiada o miłości, w której idziesz na całość, czyli tak jak lubię... (śmiech)

 

Change My Ways

Wszystko oparte na jednym akordzie! Kiedyś rozmawiałem o tym numerze z chłopakami z Deep Purple, ale oni spojrzeli na mnie i spytali „jeden akord?”. I było po wszystkim! (śmiech). Nie poznali się na geniuszu. Ravel oparł „Bolero” na jednym motywie i jakoś nikomu to nie przeszkadza...

 

Better Days

To piosenka mojego gitarzysty Michaela Lee Jacksona. Grał mi ją w domu i pamiętam że spodobała mi się od samego początku. Tekst opowiada o tym, że kiedy przekraczasz pewien wiek, zaczynasz się zastanawiać co dalej, o czym pisać piosenki kiedy masz pięćdziesiąt lat na karku? O dziewczynach i szybkich samochodach? I takie myślenie, że coś się skończyło, że przed tobą już tylko pustka, to ogromny błąd! Moja mam ma osiemdziesiąt lat i wciąż się ekscytuje nowymi kwiatami, które sadzi w ogródku. Czeka na wiosnę, żeby cieszyć się tym co wyrośnie z nasion. W życiu jest mnóstwo wspaniałych zajęć, bez względu na wiek.

 

Deal With It

Prawdziwa historia! Steve Morris, mój gitarzysta i współkompozytor wybrał się jak to zwykle robi z całą rodziną na niedzielny spacer wzdłuż rzeki. Szli spokojnie obserwując licznych wędkarzy, którzy pod pozorem łowienia ryb, suszyli kolejne flaszki. Mijali ich inni spacerowicze, ogólnie było tam sporo zrelaksowanych ludzi. Nagle, niczym spod ziemi pojawił się jakiś młody koleś na motorowerze! Pędził na oślep, strącając wszystkich z drogi i denerwując wędkujących. Steve zdążył w ostatnim momencie zaciągnąć dzieciaki i żonę z chodnika i otwartą dłonią rąbnął typka w podbródek! Motorower się wywrócił, a jego właściciel zaatakował Steve z wrzaskiem. Jednak nie wiedział z kim zadziera, po chwili pływał w rzece! Chwilę za nim, do wody wpadł także jego motorower! Wszyscy ludzie bili brawo! Kilka dni później, do Steve’a zadzwonił lokalny szef policji i powiedział, że jakiś młody koleś złożył doniesienie o napadzie i pobiciu. „Widziałaś coś Steve?” zapytał, „Nie! Zupełnie nic!”, „Tak myślałem, dzwoniłem już do wszystkich, którzy byli tam tego ranka i nikt nic nie widział...” (śmiech)

 

It Would Be Nice

Ta piosenka to kontrast dla reszty materiału. Pozornie bardzo dosłowna, ale w rzeczywistości kryje sekret, trochę jak „Woman From Tokyo” Deep Purple. Piosenka która wcale nie opowiada o kobiecie, ale o naszej pierwszej podróży do Japonii. Czasami słowami maluje się obrazy pełne metafor i przenośni. Tekst opowiada o tym jak różni ludzie wmawiają nam co mamy robić, żeby było dobrze. Menagerowie, wytwórnia płytowa, każdy wie lepiej, każdy ma dla nas radę. A przecież do wszystkiego doszliśmy sami, pytam więc, „dlaczego mam cię słuchać?”. Dzisiaj sukces muzyka zależy od tak wielu ludzi, wielu sytuacji, czasami żenujących, czasami głupich, że to jest wręcz smutne. I zbiera smutne żniwo, spójrz tylko na Amy Winehouse, biedne dziecko, ma niezwykły, rzadko spotykany talent a trafiła w takie środowisko, które popycha ją do samounicestwienia. W imię czego? Kolejnych newsów dla brukowej prasy?

 

Always The Traveller

Piosenka biograficzna. Nie tylko o mnie, ale o ludziach mojego pokroju, o muzykach, którzy całe życie spędzają w nieustającej podróży. Moja córka mówi czasami „Tato, ciebie nigdy nie ma w domu. Inne dzieciaki mają ojców na miejscu, a ty wciąż jesteś daleko”. To prawda, ale też z drugiej strony, kiedy jestem w domu to spędzam z dziećmi sto procent czasu i robię dla nich wszystko! Per saldo, spędzam z nimi więcej czasu niż facet który wychodzi z domu rano a wraca wieczorem. Różnica jest tylko taka, że on wciąż siedzi na tyłku, a ja wciąż gdzieś latam (śmiech).

 

Rozmawiał Piotr Miecznikowski