Zapraszamy do przeczytania fragmentu książki "HHhH. Zamach na Kata Pragi", która otrzymała nagrodę Goncourtów 2010, jest kolejną po "Łaskawych" i "Janie Karskim" powieścią, która wywołała burzliwą dyskusję we Francji.

HHhH – "Himmlers Hirn heisst Heydrich", mózg Hitlera nazywa się Heydrich. Reinhard Heydrich – "blond bestia", "człowiek o sercu z żelaza" jak nazywał go Hitler – uchodził za "najniebezpieczniejszego człowieka w III Rzeszy", "Archanioła Zła". Był jednym z czołowych nazistów, prawą ręką Himmlera, współtwórcą koncepcji Ostatecznego Rozwiązania. Od 1941 roku jako gestapowski namiestnik z zamku na Hradczanach rządził okupowaną Czechosłowacją, zyskując kolejny krwawy przydomek: "rzeźnik z Pragi". 27 maja 1942 dwóch czeskich spadochroniarzy zrzuconych z Londynu, Josef Gabcik i Jan Kubis przeprowadziło zamach na Heydricha, w wyniku którego poniósł śmierć. Operacja Anthropoid zakończyła się sukcesem, jednakże jej uczestnicy nie zdołali umknąć zemsty Hitlera.

"HHhH" jest wierną historycznym źródłom powieściową rekonstrukcją tamtych wydarzeń. Wszystkie postaci w niej opisane są autentyczne, niektóre żyją do dziś. Wszystkie fakty, o których mowa, zostały drobiazgowo zweryfikowane. Efektem jest absorbująca bez reszty powieść, którą czyta się jak sensacyjne książki Roberta Ludluma.

Przeczytaj fragment

O dziewiątej niemieccy żołnierze wjeżdżają do czeskiej stolicy. Witają ich miejscowi Niemcy, którzy traktują wojsko jak wyzwolicieli, co sprawia, że opada nieco nerwowe napięcie, towarzyszące im od kilku dni, oraz Czesi wymachujący pięściami — wykrzykują nieprzyjazne slogany, śpiewają hymn narodowy — a to z kolei wzmaga niepokój Niemców.
Gęsty tłum zebrał się na placu Wacława, czeskim odpowiedniku Pól Elizejskich, a zbite grupy manifestantów w większych arteriach blokują przejazd ciężarówkom Wehrmachtu. W tamtej chwili Niemcy nie wiedzą, co o tym myśleć.
Trudno nazwać to ruchem powstańczym. W sumie ludowa rewolta i manifestacje oporu ograniczą się do... obrzucania najeźdźcy śnieżkami.
Najważniejsze cele strategiczne zostały osiągnięte bez użycia ognia: przejęcie kontroli nad lotniskiem, ministerstwem wojny i, przede wszystkim, nad Hradczanami, wzniesionym na wzgórzu zamkiem, sercem władzy. Przed dziesiątą na murze obronnym stają działa artyleryjskie, wycelowane w miasto.
Jedyne kłopoty, jakie napotykają żołnierze Hitlera, są natury logistycznej: zamieć ciężko doświadczyła niemieckie pojazdy i gdzieniegdzie widać zepsute ciężarówki, czołgi, unieruchomione z powodu uszkodzonych mechanizmów. Niemcy mają też trudności z odnalezieniem się w labiryncie praskich ulic: niektórzy pytają o drogę czeskich policjantów, którzy, jak się wydaje, odpowiadają im uprzejmie — to prawdopodobnie odruch Pawłowa na widok munduru... Piękną, prowadzącą do zamku i ozdobioną ezoterycznymi herbami ulicę Nerudovą zablokował zbłąkany pojazd opancerzony. Podczas gdy szofer pyta o drogę we włoskim poselstwie, żołnierz, który został sam w wieżyczce, trzyma palec na spuście karabinu maszynowego i obserwuje milczący tłum czeskich gapiów. Ale nic się nie dzieje. Generał dowodzący niemiecką strażą przednią poskarży się chociaż na drobne akty sabotażu: kilka przebitych opon.
Hitler może spokojnie szykować się do wizyty. Przed wieczorem miasto jest „zabezpieczone”. Oddziały konne defilują spokojnie nad brzegami Wełtawy. Wprowadzono godzinę policyjną, Czesi mają zakaz przebywania na ulicach po dwudziestej. Drzwi hoteli i oficjalnych gmachów obstawiają niemieccy wartownicy, uzbrojeni w długie karabiny z bagnetami. Praga poddała się bez walki. Bruk jest uwalany brudnym śniegiem. Trwa bardzo długa zima.
Mijając niekończącą się kolumnę żołnierzy, sunącą po zmarzniętej drodze niczym długi wąż, orszak mercedesów pracowicie podąża ku Pradze. To jadą najdostojniejsi członkowie hitlerowskiej kliki: Göring, Ribbentrop, Bormann. A w prywatnym samochodzie Hitlera, obok Himmlera — Heydrich.
O czym myśli, gdy po długiej podróży docierają wreszcie do celu? Czy zachwyca się zawiłą urodą miasta stu wież? Czy całkowicie skupia się na smakowaniu swej uprzywilejowanej pozycji? Czy irytuje się, gdy orszak błądzi i z trudem odnajduje drogę w mieście, w którym tego ranka Führer ma objąć władzę? A może w jego głowie już kiełkuje wyrachowany plan kariery związany z czeską stolicą?
Przyszły „kat Pragi”, ten, którego Czechosłowacy nazwą również „rzeźnikiem”, odkrywa siedzibę królów Bohemii: ulice są opustoszałe, wymiecione przez godzinę policyjną, przejazd pojazdów niemieckiej armii pozostawił na szosach widoczne ślady w błocie i śniegu. Niesamowity spokój panuje w podbitym tego samego dnia mieście. Wystawy sklepików aż kipią od kryształowych naczyń albo wędlin; opera wznosi się w sercu Starego Miasta, tam gdzie Mozart skomponował Don Giovanniego. Samochody jeżdżą lewą stroną ulicy, jak w Anglii. Do zamku wiedzie kręta droga, przepięknie zarysowana na wzgórzu, wspaniałe i niepokojące statuy zdobią bramę główną, strzeżoną przez esesmanów.
Orszak wjeżdża na dziedziniec budowli, która do wczoraj była pałacem prezydenckim. Dziś jest inaczej: nad zamkiem powiewa sztandar ze swastyką, zwiastując obecność nowych panów. Gdy Hácha wróci z Berlina — bo jego pociąg jeszcze nie przyjechał, został celowo opóźniony w Niemczech — każą mu wejść drzwiami dla służby. Domyślam się, że wyczuje całą ironię tego poniżenia, on, który dzień wcześniej rozkoszował się przyjęciem, jakie zgotował mu w Berlinie szef rządu. Prezydent jest marionetką i będzie się mu o tym przypominać.

„HHhH. Zamach na kata Pragi” Laurenta Bineta w przekładzie Magdaleny Kamińskiej-Maurugeon.

Wydawnictwo Literackie, 2011