Prezentujemy fragment książki "Listy do młodego pisarza" laureata literackiej nagrody Nobla.
Premiera książki przewidziana jest na 25 stycznia.
O książce:
Czy Llosa mógł zostać kimś innym niż pisarzem?
Dlaczego każdy pisarz „żywi w swoim ciele żarłocznego solitera”?
Jakim najkrótszym opowiadaniem świata autor się zachwyca?
Według laureata literackiej Nagrody Nobla pisanie powieści odpowiada temu, co robi striptizerka, kiedy rozbiera się przed publicznością i ukazuje swoje obnażone ciało. Powieściopisarz dokonuje tej operacji w przeciwnym kierunku.
W co zatem autor Szelmostw niegrzecznej dziewczynki „ubiera” swoje historie?
W Listach do młodego pisarza Llosa zdradza tajniki warsztatu. Szczerze mówi o obsesjach, z jakich wyrasta jego literatura. Nie boi się obnażać twórczych strategii. Przyznaje się do książkowych miłości i nienawiści. I konsekwentnie nas uwodzi, wprowadzając w mroczny świat swojej perwersyjnej wyobraźni.
Jest to (...) książka bardzo osobista i, w pewnym sensie, coś na kształt autobiografii.
(ze wstępu Maria Vargasa Llosy)
Przeczytaj fragment:
Drogi Przyjacielu,
Twój list mnie wzruszył, zobaczyłem w nim bowiem siebie samego, w wieku czternastu czy piętnastu lat, w ponurej Limie dyktatury generała Odrii. Oto przepełnia mnie nadzieja zostania kiedyś pisarzem, a zarazem frustracja, gdyż nie wiem, jakie podjąć kroki, jak zacząć realizować w dziełach powołanie odczuwane niczym kategoryczny nakaz: pisać historie, które olśnią czytelników, tak jak mnie olśniły historie opowiadane przez pisarzy z mojego prywatnego panteonu – Faulknera, Hemingwaya, Malraux, Dos Passosa, Camusa, Sartre’a. (...)
Jeśli do mnie napisałeś, to znaczy, że nie odczuwałeś tego paraliżu. To dobry początek dla przygody, której chciałbyś spróbować i po której – jestem pewien, nawet jeśli list o tym nie wspomina – spodziewasz się wielu wspaniałych wrażeń. Radziłbym Ci specjalnie na nie nie liczyć: nie rób sobie zbytnich nadziei, jeśli chodzi o sukces. Oczywiście nie ma żadnego powodu, żebyś nie miał go osiągnąć, jeśli jednak będziesz wytrwale pisał i publikował, rychło odkryjesz, że nagrody, publiczne uznanie, duża sprzedaż książek, prestiż społeczny pisarza to sprawy rządzące się szczególnymi, skrajnie arbitralnymi prawami: nieraz łaski te uparcie omijają autorów, którzy by na nie zasługiwali, spływają zaś obficie na najmniej godnych. Ten, kogo motywuje nadzieja na sukces, pewnie nigdy nie doczeka się ziszczenia marzeń i będzie mylił powołanie literackie z powołaniem do błyszczenia w świecie oraz osiągania zysków, jakie dla niektórych pisarzy (doprawdy nielicznych) chowa w zanadrzu literatura. Tymczasem są to kwestie zgoła odmienne.
Najważniejszą cechą powołania literackiego jest być może to, że kto je poczuł, samą jego realizację traktuje jak największą nagrodę, większą, o wiele większą, niż wszystkie, jakie dzięki swej działalności mógłby zyskać. Pośród rozlicznych rozterek związanych z powołaniem literackim jednego jestem pewien: pisarz ma głębokie przekonanie, że twórczość literacka to coś najwartościowszego, co go spotkało i może spotkać, najlepszy możliwy dlań sposób życia, niezależnie od ewentualnych konsekwencji społecznych, politycznych czy ekonomicznych.
Powołanie wydaje mi się koniecznym punktem wyjścia do rozmowy o tym, co Cię ożywia i zatrważa: o stawaniu się pisarzem. Owszem, jest pojęciem tajemniczym, trudnym do sprecyzowania i nacechowanym subiektywizmem. Co nie znaczy, że nie można próbować wyjaśnić go w sposób racjonalny, wolny od czczego mitologizowania, zabarwionego pierwiastkiem religijnym oraz pychą, z jaką traktowali je romantycy. Czynili oni pisarza pomazańcem bogów, istotą obdarzoną nadludzką, transcendentną mocą, kimś zdolnym tworzyć boskie słowa, które pozwalały duchowi ludzkiemu doznać sublimacji i pod tchnieniem Piękna (przez duże P ma się rozumieć) osiągnąć nieśmiertelność.
Dziś nikt nie mówi w ten sposób o powołaniu literackim czy artystycznym, jednak mimo stosowania mniej pompatycznej i mętnej definicji samo zjawisko pozostaje wciąż czymś nieuchwytnym: oto niektórzy ludzie, pod wpływem skłonności o niejasnym pochodzeniu, czują się wezwani, niemal zmuszeni podjąć pewne działanie i poświęcają mu się, świadomi, że tylko wówczas – na przykład gdy będą pisać – dostąpią spełnienia i osiągną zgodę z samymi sobą, dając z siebie to co najlepsze, wolni od przykrego wrażenia, że marnują życie.
Nie sądzę, aby ludzie, przychodząc na świat, mieli los zaprogramowany od poczęcia, na zasadzie przypadku albo według woli kapryśnego bóstwa rozdzielającego wśród nowych istot zdolności i niezdolności, chęci i niechęci. (...)
Uważam, że tylko ten, kto wchodzi w literaturę tak, jak się wchodzi w religię – gotów oddać powołaniu czas, energię, wysiłek – może naprawdę stać się pisarzem i stworzyć dzieło, które go przerośnie. Owa tajemnicza rzecz nazywana przez nas talentem, geniuszem, nie rodzi się – w każdym razie wśród powieściopisarzy, bo wśród poetów albo muzyków czasem tak – w sposób cudowny i nieoczekiwany (klasyczne przykłady to oczywiście Rimbaud i Mozart), lecz krzepnie poprzez długie lata pracy, dyscypliny i wytrwałości. Nie ma cudownych powieściopisarzy. Wszyscy wielcy, podziwiani prozaicy byli najpierw początkującymi czeladnikami, których talent dojrzewał w wytrwałości i poświęceniu. Przykład pisarzy, którzy – w odróżnieniu od takiego Rimbauda, będącego genialnym poetą w pierwszej młodości – powoli budowali swój talent, dodaje otuchy początkującemu literatowi, nieprawdaż? Jeśli interesuje Cię temat dojrzewania geniuszu talentu literackiego, polecam Ci obfitą korespondencję Flauberta, zwłaszcza listy adresowane do kochanki Louise Colet, w latach 1850-1854, kiedy powstawała Pani Bovary, pierwsze arcydzieło autora. Mnie bardzo pomogła lektura tej korespondencji, kiedy pisałem pierwsze książki. Chociaż Flaubert był pesymistą i w listach pełno jest złorzeczeń pod adresem ludzi, jego miłość do literatury nie miała granic. Dlatego przyjął swoje powołanie jak krucjatę, poświęcając mu się dniem i nocą, z fanatycznym oddaniem, i stawiając sobie nieludzkie wprost wymagania. Tym sposobem zdołał przezwyciężyć własne ograniczenia (bardzo wyraźne w pierwszych utworach, pełnych retoryki i zgodnych z obowiązującymi kanonami romantycznymi) i stworzyć dzieła takie jak Pani Bovary czy Szkoła uczuć, być może dwie pierwsze nowoczesne powieści.

Aktualności
Fragment najnowszej książki Mario Vargasa Llosy!
Prezentujemy fragment książki "Listy do młodego pisarza" laureata literackiej nagrody Nobla. Premiera książki przewidziana jest na 25 stycznia.
Komentarze (0)