Z Kubą Błaszczykowskim rozmawia Maciej Baranowski
Dla wielu kibiców jesteś obok Ireneusza Jelenia najlepszym polskim piłkarzem.
Proszę mi wierzyć, że w ogóle się tak nie czuję. Oczywiście to zawsze miłe i budujące słyszeć pochlebne opinie, ale gdybym się nimi wszystkimi przejmował... Skłamałbym gdybym powiedział, że to co się o mnie pisze i mówi nie interesuje mnie. Na przykład, gdy ktoś mnie krytykuje i jest to konstruktywna krytyka, staram się z tego wyciągnąć wnioski. Harować ciężej i być jeszcze lepszym piłkarzem.
Wielu widzi w Tobie lidera reprezentacji. A ostatnio kadra wypada dość blado...
Nie ma co ukrywać, że gra się nam nie klei. I chyba nie muszę tłumaczyć, że nie tylko kibicom się to nie podoba. Nie chcę się tłumaczyć, ale dajcie nam proszę trochę czasu. Budujemy nową kadrę, wielu kolegom brakuje międzynarodowego ogrania, zdobywają je w reprezentacji. To musi zaprocentować.
Wierzysz, że do Euro 2012 nasza reprezentacja „zaskoczy”?
Nie będę nic obiecywał, poza tym, że zrobimy wszystko, by wypaść dobrze.
Lider reprezentacji, ulubieniec kibiców Borussi Dortmund – sława, popularność. Jak sobie z tym radzisz?
W ogóle nie czuję się sławny i wątpię bym zmienił się jako człowiek od czasu, gdy grałem w Częstochowie. Na pewno więcej ludzi mnie poznaje, chce autograf itd. Ale to akurat jest miłe. I mocno mnie nakręca do tego, by przeciętny Kowalski był dumny ze swojego rodaka. Czy to w reprezentacji czy w Borussi.
Czy zaczynając trening w ogóle marzyłeś o takiej karierze? Że kiedyś znajdziesz się na okładce FIFA? Że ponad 80 tysięcy kibiców Borussi Dortmund będzie skandować twoje imię?
Każdy młody chłopak biegający za piłką ma marzenia o pełnym stadionie i wielkich meczach. Jednak to czego doświadczyłem, przerosło moje wyobrażenia. To trochę jak sen, ale z drugiej strony uważam, że stać mnie na więcej, na jeszcze lepszą grę i, przede wszystkim, na większe sukcesy.
Jesteś ulubieńcem kibiców z Dortmundu.
Skoro tak mówisz (śmiech). Uczucia, gdy cały stadion wita cię brawami, albo skanduje twoje imię, tego nie da się opisać. Życzyłbym każdemu takich emocji! Jednak z drugiej strony, podczas meczu często w ogóle nie słyszysz co się wokół ciebie dzieje. Widzisz tylko piłkę i zasuwasz.
Kto był twoim piłkarskim idolem. Tylko nie mów, że twój wujek Jerzy Brzęczek...
Ale tak było! Ciężko było nie być pod wrażeniem wujka, który zdobył medal w Barcelonie [srebro na igrzyskach w Barcelonie w 1992 r. –red.]. Poza tym wujek mi najzwyczajniej w świecie imponował: techniką, sukcesami czy tym, że zwiedził kawał świata. A kiedy zacząłem grać w seniorskiej piłce zawsze służył mi radą i pomocą. Myślę, że dzięki niemu uniknąłem wielu bolesnych wpadek.
Pewnie twoja małżonka ma jeszcze większy wpływ na Ciebie niż wujek. Jak się czujesz jako świeżo upieczony mąż?
Z Agatą jesteśmy parą tak długo i tak długo ze sobą żyjemy, że to była tylko formalność. Takie oficjalne potwierdzenie naszego uczucia. Czuję się więc tak samo dobrze. To najlepsza kobieta na świecie.
Nie jest zazdrosna o fanki?
Nie ma o co być zazdrosna, nie daję jej najmniejszego powodu do zazdrości. Dla mnie istnieje tylko żona.
Idylla!
Prawie. Agata nie może mi tylko darować jednego – grania na konsoli i komputerze. Śmieje się z tego, ale z drugiej strony wie, że to moja pasja.
Wiemy, że jesteś fanem serii EA Sports FIFA.
Wielu piłkarzy, większość, których znam, to FIFA maniacy. Najwyraźniej mało nam piłki na codzień (śmiech). Lubię też inne gry sportowe, no i rzecz jasna wyścigowe.
A propos samochodów: o twoim garażu krążą legendy. Uchylisz rąbka tajemnicy?
Powiem tak: kiedy przychodziłem do Wisły jeździłem Golfem III. Teraz mam ciut lepsze auto.
Jedno?
Więcej niż jedno (śmiech). Nie lubię się chwalić swoimi samochodami. To moje hobby. Niektórzy kupują drogie zegarki, ciuchy od projektantów, a ja mam swoje auta.
Źródło Electronics Arts

Wywiady
FIFAmaniacy są wśród nas - wywiad z Kubą Błaszczykowskim
Każdy młody chłopak biegający za piłką ma marzenia o pełnym stadionie i wielkich meczach. Jednak to czego doświadczyłem, przerosło moje wyobrażenia.
Komentarze (0)