Charyzmatyczny głos drugiego planu

Kayah, a właściwie Katarzyna Rooijens z domu Szczot, jest rodowitą warszawianką i absolwentką szkoły muzycznej drugiego stopnia w klasie fortepianu. Karierę rozpoczynała w połowie lat 80. w zespołach Rastar i Zgoda; a w 1986 roku wystąpiła w nagraniu grupy Tilt, „Mówię ci, że…”, do dzisiaj największym hicie formacji i jednym z najpopularniejszych utworów schyłku PRL. Fonograficznie debiutowała w 1988 roku za sprawą piosenki „Córeczko” (skomponowanej przez Jacka „Perkoza” Perkowskiego z T. Love i Johna Portera), którą wykonała na Festiwalu w Opolu i za którą przyznano jej specjalną nagrodę na Festiwalu Krajów Nadbałtyckich w Karlshamn. Jej charakterystyczny, niski i nieco ochrypnięty głos słychać na płytach wielu artystów z pierwszej połowy lat 90. - DeMono, Stanisława Soyki, Martyny Jakubowskiej, Obywatela G.C. czy Atrakcyjnego Kazimierza.

 

Debiut, który nie do końca był debiutem

Problematyczną kwestią jest do dzisiaj określenie, kiedy faktycznie nastąpił oficjalny, płytowy debiut artystki. W 1988 roku do sprzedaży trafił bowiem do sprzedaży krążek zatytułowany „Kayah”, na którym znalazły się kompozycje Johna Portera i Neila Blacka (współpracownika Maanamu) z tekstami Macieja Zembatego. Pierwotnie wykonać miała je Brygida Czarnota, występująca wówczas pod pseudonimem Ravel, ostatecznie jednak, w wyniku nieporozumień pomiędzy Czarnotą a wydawcą, do współpracy nie doszło. Nie chcąc zmarnować powstałego już materiału, do nagrań zaproszono młodziutką Kayah. Album, firmowany przez Polskie Nagrania i w ogóle nie promowany, okazał się komercyjną klęską. „Związałam się z nieodpowiednimi ludźmi, którzy moim kosztem chcieli zarobić jak najwięcej pieniędzy” - wspominała wokalistka w 2002 roku w rozmowie z „Przeglądem”. „Byłam bardzo młoda i podpisałam nieopatrznie kontrakt, który mnie ubezwłasnowolnił. Z tego powodu miałam poważne kłopoty prawne. Reperkusje ciągnęły się 10 lat. Było mi bardzo ciężko. A wszystko dlatego, że nie posłuchałam dobrych rad i wpadłam w cynicznie zastawione sidła. Nieuczciwi ludzie, którzy zawarli ten kontrakt, chcieli mnie zniszczyć. Nie udało im się, choć byli tego bliscy”. Po latach przyznała zaś, iż „wykupiła cały nakład płyty i komisyjnie go zniszczyła”. W 1991 roku wydana została również anglojęzyczna wersja albumu, od której Kayah również się dystansuje.

 

Kamień, Zebra i Janusz Kamiński

Za swój oficjalny, wyczekiwany debiut uważa płytę „Kamień” z 1995 roku. Jest to krążek wyjątkowy z wielu powodów: po pierwsze, Kayah napisała go i wyprodukowała sama, zapraszając do współpracy między innymi Jose Torresa, Krzysztofa Herdzina i Michała Urbaniaka; po drugie, łącząc ze sobą soul, jazz i R&B stworzyła album, jakich wówczas się w Polsce nie wydawało. I chociaż „Kamień” pokrył się „tylko” złotem (czyli spełnił ówczesny wymóg sprzedaży 100 tysięcy egzemplarzy), singiel „Fleciki” zapewnił mu duży, komercyjny sukces. W tym miejscu warto wspomnieć, iż teledysk do tej piosenki kręcony był w Los Angeles, a reżyserował go… Janusz Kamiński, laureat dwóch Oscarów (za zdjęcia do „Listy Schindlera” i „Szeregowca Ryana”). Odkrywczym i odważnym było również kolejne wydawnictwo artystki - soulowa, funkowa i inspirowana afroamerykańskim disco lat 70. „Zebra”. Z perspektywy dwóch dekad docenić warto również warstwę liryczną: w „Na językach” Kayah wyśmiewa się z raczkującego w 1997 roku plotkarskiego segmentu mediów, zaś w „Supermence” wyśpiewuje prawdziwie feministyczne strofy. „Zebra” zdobyła aż cztery Fryderyki - w kategoriach kompozytor roku, autor roku, album roku pop i wokalistka roku - i pokryła się podwójną platyną (za sprzedaż ponad 300 tysięcy egzemplarzy). Jako ciekawostkę dodajmy, że w ramach promocji gwiazda odwiedziła warszawski ogród zoologiczny i objęła opieką zebrę Kaję.

 

Cała Polska kocha Kayah (i Bregovica)

I chociaż w 1999 roku Kayah była uznaną polską wokalistką, to prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się wraz z wydaniem płyty „Kayah i Bregovic”, największym sukcesem komercyjnym polskiej muzyki lat 90. Krążek wydany został także w kilkunastu innych krajach europejskich, gdzie również cieszył się dużą popularnością. W tym samym roku wokalistka i kompozytor wystąpili na słynnym koncercie na warszawskim Służewcu, podczas którego słuchało ich 50 tysięcy osób. Do dzisiaj trudno wyobrazić sobie wesele bez piosenki „Prawy do lewego”; utwór ten, wraz ze „Śpij, kochanie, śpij” (który znalazł się na soundtracku do filmu Władysława Pasikowskiego, „Operacja Samum”), nadal króluje w rodzimych stacjach radiowych. Co przyczyniło się do tak ogromnego sukcesu, wielkiej popularności albumu w Polsce i jego niemalże kultowego statusu? Oczywiście istotne jest tu nasze „narodowe” zamiłowanie do motywów tradycyjnych i ludowych, które, ujęte w chwytliwych aranżacjach, stają się ponadczasowe. Doszukać można się też tutaj sentymentu wobec kultury i muzyki bałkańskiej, popularnej w Polsce Ludowej za sprawą obecności jugosłowiańskich artystów na rodzimym rynku - wspomnieć tylko rockową Azrę i stworzony przez byłego jej perkusistę Film, Idoli (których „Maljčiki” w polskiej wersji nagrał w ramach projektu Yugoton Kazik Staszewski) oraz popularny na undegroundowej scenie lat 80. Električni orgazam. Kluczowym było jednak połączenie talentów i energii Kayah i Bregovica - obdarzonej niskim, charyzmatycznym głosem i tekściarskimi umiejętnościami wokalistki oraz temperamentnego, zadziornego muzyka i kompozytora. Płyta, która rozeszła się w prawie milionie (!) egzemplarzy, wciąż pełna jest świeżości, mocy i wigoru.

Od Kayah do Kayaxu

Po gigantycznym sukcesie projektu z Bregovicem Kayah zwróciła się ku spokojniejszym brzmieniom i elektronice, wydając album „JakaJaKayah”. W 2003 roku powróciła na szczyty list przebojów za sprawą płyty „Stereo Typ” i promującego ją singla „Testosteron”, który pozostaje jednym z największych hitów wokalistki. Na kolejną studyjną płytę fani Kayah czekać musieli aż sześć lat - „Skała” trafiła do sprzedaży w 2009 roku i stylistycznie bardzo odnosiła się do debiutanckiego „Kamienia” (co widać również w tytułach wydawnictw). Dominowały na niej utwory soulowe i akustyczne, a ostateczny kształt albumowi nadał Andrzej Smolik. Niedługo później Kayah podjęła współpracę z Royal String Quartet, z którego towarzyszeniem stworzyła nowe aranżacje swoich piosenek i zaprezentowała w ramach płyty „Kayah & Royal Quartet”. W sierpniu 2012 wystąpiła na IX Festiwalu Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera” - koncert okazał się sukcesem i zaowocował dziesiątym studyjnym wydawnictwem artystki, „Transoriental Orchestra”. W 2017 roku światło dzienne ujrzał singiel „Po co”, efekt współpracy wokalistki z izraelskim kompozytorem, Idanaem Raichelem - utwór pokrył się złotem i przez wiele tygodni nie schodził z polskich list przebojów.

 

Kayax

Ostatnie lata to jednak przede wszystkim działalność producencka i wspieranie nowych artystów. Wytwórnia płytowa Kayax, założona w 2001 roku wraz z Tomikiem Grewińskim, byłym członkiem grup Ahimsa i Houk, początkowo miała wydawać tylko albumy gwiazdy, jednak już dwa lata później Kayah zdecydowała, że chce działać szerzej. „Wytwórnia powstała, ponieważ nie czuliśmy się usatysfakcjonowani tym, co oferują rodzimi wydawcy. Był taki moment, kiedy wydawało się, że nic się nie dzieje na rynku w Polsce, że jest jakiś marazm” - tłumaczyła artystka. Pierwszymi dużymi sukcesami komercyjnymi były debiut Krzysztofa Kiljańskiego, „In the Room” (z którym Kayah nagrała przebój „Prócz ciebie, nic”) oraz „Miasto Mania” Marii Peszek. Wytwórnia skupiła się na wydawaniu artystów niemainstreamowych, ale osiągających duże sukcesy komercyjne - Natalię Przybysz, nieistniejący już projekt toruński SOFA (jego największym hitem był skomponowany przez Tomasza Organka utwór „Moje życie to…”), Kapelę ze Wsi Warszawa, Smolika czy Novikę. Nakładem Kayaxu ukazały się także dwa ostatnie albumy Hey, „Błysk” i kompilacyjny „CDN”; EP-ka Brodki „LAX” oraz płyta „Clashes”, a także „Wszystko gra” Urszuli Dudziak. I to właśnie Kayax, po dziewięciu latach showbinzesowej nieobecności, wydał krążek „Zelig” Krzysztofa Zalewskiego, następnie jego świetnie przyjęte, „Złoto” oraz „Zalewski śpiewa Niemena”.

 

W kwietniu, z okazji 20-lecia wydania albumu „Kayah i Bregovic”, premierę miał singiel „Dawaj w długą”, który skomponował Jan Smoczyński i do którego słowa, oczywiście, napisała sama piosenkarka. „Z wielkiej wdzięczności dla fanów, postanowiłam zrobić prezent na 20-lecie albumu Kayah i Bregovic. A jak świętować, to z przytupem! Dlatego stworzyliśmy singiel, który ma podrywać do tańca, wyzwalać pozytywne emocje, wspomnienia i mam nadzieję, że będzie Wam towarzyszył podczas wiosennych i letnich imprez” - napisała gwiazda w dniu premiery utworu. To jednak nie koniec obchodów - w październiku, w krakowskiej Tauron Arenie, odbył się specjalny, jubileuszowy koncert Kayah i Bregovica. „Tą płytą trafiłam, dosłownie i w przenośni, pod strzechy” - wspominała w materiale „Dzień Dobry TVN” artystka. „Trafiłam nawet do ludzi, do których bym nigdy swoją twórczością nie trafiła. Dzięki reakcji publiczności czuję się jak królowa. Wychodzę na scenę i tego się nie da opisać. To jest ogromny zaszczyt”.