Morderstwo w sielankowej scenerii

 

 

Zacznijmy od klasyki, czyli – od filmu ponadczasowego mistrza kina grozy Alfreda Hitchcocka. Jednak reżyser, przez wielu fanów zwany pieszczotliwie Hitchem, tworzył nie tylko świetne horrory czy kultowe mroczne kryminały. Jego „Kłopoty z Harrym” to czarna komedia. Reżyser nawiązuje do ukochanego przez siebie gatunku kryminału, ale inteligentnie i dowcipnie go parodiuje. Kluczową rolę w tym koncepcie odgrywa złote jesienne słońce i barwny krajobraz. Hitchcock postanowił umiejscowić morderstwo właśnie w takiej sielankowej, jesiennej scenerii angielskiej wioski, zamiast – jakbyśmy się tego spodziewali – wśród mroku, cieni i wichury. Ciało martwego mężczyzny, tytułowego Harry’ego leży na skraju lasu wśród sielankowej panoramy. Kolejni mieszkańcy wioski, bardzo sympatyczni, chociaż nieszczególnie rozgarnięci, są przekonani, że niechcący zabili mężczyznę bądź przyczynili się do jego śmierci. Próbują pozbyć się ciała, ale okazuje się, że to wcale nie jest takie proste.

 

Kłopoty z Harrym

 

Z powstaniem filmu wiąże się bardzo ciekawa historia. Hitchock był znany z zamiłowania do szczegółów. Niestety pogoda w Anglii bywa zmienna i nie zawsze tak sielankowa. Zanim skończono zdjęcia, krajobraz zmienił się na znacznie mniej sprzyjający. Zdjęcia przeniesiono więc do Kalifornii. By jednak zachować „angielski” klimat, reżyser kazał sprowadzić z Anglii wielkie worki pełne kolorowych liści, a następnie przykleić je do drzew w studio filmowym. Być może jednak film na tym skorzystał – jesień w kadrach jest wręcz nienaturalnie urokliwa.

 

Rodzinna posiadłość i jej sekrety

 

Kadr z filmu Knives out

Kadr z filmu „Na noże”

 

Jesienny klimat i na pozór sielskie krajobrazy możemy też znaleźć w innym filmie parodystycznie odnoszącym się do tradycji kryminału i thrillera, czyli w nominowanym do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny „Na noże”. W filmie roi się od metatekstowych nawiązań – pisarz kryminałów ginie we własnej posiadłości w trakcie swoich urodzin. Każdy z obecnych na przyjęciu członków rodziny miał motyw, by zabić – zupełnie jak w powieściach Agathy Christie.

 

Knives out

 

Imponująca posiadłość zmarłego mężczyzny w promieniach jesiennego słońca prezentuje się naprawdę okazale. Pora roku tylko pozornie sprzyja śledztwu – na dywanie zostały ślady błota, jednak trop prowadzi donikąd. Na rozmiękłych ścieżkach wyraźnie odcisnęły się ślady butów, ale jedna z postaci zręcznie je zaciera. Drzew pełne kolorowych liści ograniczyły widok kamery. I tak dalej. Tropy bada przenikliwy detektyw – w tej roli reżyser Rian Johnson obsadził Davida Craiga. Zaskakujące rozwiązanie zagadki niesie w sobie refleksję klasową i komentarz na temat współczesnej asymilacji kulturowej.

 

Jesień pełna kwiatów i muzyki Chopina

 

Autumn sonata, kadr

Kadr z filmu „Jesienna sonata”

 

Absolutnym klasykiem z jesienią w tytule jest „Jesienna sonata” Ingmara Bergmana. Znana pianistka odwiedza swoją zaniedbywaną córkę. Ta sprowadza do domu swoją siostrę, którą matka umieściła w zakładzie psychiatrycznym, doprowadzając do pogłębienia choroby.

Bergman odszedł od czarno-białej estetyki i wykorzystał w filmie kolorową taśmę. Wiele kadrów ma właśnie jesienne barwy. Paleta kolorów użytych w filmie jest jak gdyby wyblakła, większość scen rozgrywa się przy sztucznym oświetleniu, co koresponduje z tytułem filmu. Jesień staje się czasem rozliczeń, wyrzutów, żalu, licznych retrospekcji. Co ciekawe, w wielu kadrach pojawiają się wiosenne kwiaty, które mogą być interpretowane jako nadzieja na odbudowanie relacji miedzy matką a córkami.

Ważną rolą w dziele odgrywa muzyka, a zwłaszcza „Preludium no. 2 a-moll” Chopina, które, grane najpierw przez córkę, a potem przez matkę, ujawnia różnice charakterologiczne między bohaterkami. Film wywarł ogromne wrażenie na Woodym Allenie, który jako odpowiedź na dzieło Bergmana nakręcił film „Wrzesień”.

 

Autumn sonata, film

 

Słodko-gorzka jesień Woody’ego Allena

Akcja 17. filmu Woody’ego Allena toczy się, jak sam tytuł wskazuje, we wrześniu, a konkretnie w ciągu kilkunastu godzin pewnego wrześniowego dnia. Sposób nakręcenia kadrów, kolorystyka nawiązują do dzieła Bergmana. Także sama fabuła nosi w sobie liczne znamiona podobieństwa. Córki w obu filmach są skrzywdzone przez chłodną, skupioną na karierze matkę-artystkę i żywią do niej o to żal. Co więcej – w pierwszej scenie córka aktorki (grana przez Mię Farrow) jest ubrana dokładnie tak samo jak córka pianistki u Bergmana.

W tym filmie Allena, tak samo jak w dziele Bergmana, nie zobaczymy zbyt wielu kadrów natury. W obu produkcjach jesień jest obecna raczej w klimacie i w wydźwięku fabuły niż w konkretnych zdjęciach. Zupełnie inaczej ma się rzecz w komediodramacie „Hannah i jej siostry”, nawiązującym z kolei do „Anny Kareniny”. Ten film, również z Mią Farrow w jednej z głównych ról, odniósł znacznie większy sukces niż przeznaczony raczej dla niszowego grona odbiorców „Wrzesień”.

 

hannah and her sisters

Kadr z filmu „Hannah i jej siostry”

 

Akcja tej nagrodzonej Oscarem fabuły rozgrywa się podczas ulubionego amerykańskiego święta, czyli Dnia Dziękczynienia (w Stanach Zjednoczonych przypadającego na 26 listopada). Trzy siostry o odmiennych usposobieniach spotykają się i konfrontują się ze sobą na tle jesiennej scenerii Nowego Yorku. Chociaż klimat filmu jest raczej jesienno-melancholijny, śledząc losy bohaterów, nie sposób się nie uśmiechać. Woody Allen daje tu bowiem popis swojego charakterystycznego, nieco gorzkiego humoru.

Czy to jedyna przygoda z jesienią tego znanego amerykańskiego reżysera, który lubi występować w kręconych przez siebie filmach? Wręcz przeciwnie. Jesienną atmosferę znajdziemy także w wielu innych filmach Allena, na przykład w czarno-białym „Manhattanie”, w którym na każdym kroku nostalgia towarzyszy dowcipowi i ironii (reżyser nie był zbyt łaskawy, portretując granego przez siebie artystę-egocentryka).

 

Central Park w złocie i purpurze

Co ciekawe, Allen w wielu filmach – tak jak na przykład w „Hannah i jej siostry” – pokazuje też Central Park jesienią. Zresztą – nie on jeden. Central Park to jedna ulubionych lokalizacji reżyserów i kamerzystów, a w jesiennej oprawie wygląda on po prostu przepięknie, co możemy zaobserwować między innymi w filmie „Kiedy Harry poznał Sally”. To kultowa komedia romantyczna, aktualna do dziś i atrakcyjna zarówno dla mniej, jak i bardziej wytrawnych widzów. Po premierze w 1989 roku na reżysera Roba Reinera i scenarzystkę Norę Ephron posypał się deszcz nagród. Zresztą – jak najbardziej słusznie. Główni bohaterowie, Harry i Sally, poznali się w szkole. Jednak dopiero ich przypadkowe spotkanie po latach owocuje przyjaźnią. A może nie tylko nią? Piękne kadry, ujęcia Nowego Jorku, Central Park w złocie i purpurze to obok humoru oraz ciepła główne zalety filmu.  Po latach doceniają to widzowie-turyści, którzy do miejsc, w których film był kręcony pielgrzymują. Można ich spotkać np. w Katz’s Delicatessen, gdzie sfilmowano jedną z najsłynniejszych scen.

 

 

Fenomenalnie spisali się także aktorzy – Meg Ryan i Billy Crystal. Co ciekawe, postać Harry’ego jest wzorowana właśnie na historii reżysera, starszego, samotnego mężczyzny. Fabuła zyskała szczęśliwe zakończenie tylko dzięki temu, że w trakcie kręcenia filmu Rob Reiner poznał swoją przyszłą żonę.

W jakim jeszcze filmie Central Park pełen kolorowych opadających z drzew liści prezentuje się wyjątkowo malowniczo? Między innymi w słynnym musicalu „Hair” Milosa Formana. Nie jest to autorski scenariusz, ponieważ ten musical już wcześniej zyskał sławę na Broadwayu. Jednak to Forman pogłębił go, przesuwając akcenty fabularne. Reżyser „Lotu nad kukułczym gniazdem” nie wyidealizował środowiska hippisów. Wręcz przeciwnie – pokazał problemy jego członków oraz dopisał całej historii gorzkie, przejmujące zakończenie. Mimo tego film, zanim „zrobi się naprawdę poważnie”, iskrzy humorem i witalnością. Jedną z ulubionych miejscówek hippisów jest właśnie Central Park. W jesiennym krajobrazie aktorzy wykonują kultowe piosenki takie jak „Aquarius” czy „Donna”.

 

Filmy o latach szkolnych

 

 

Jacy jeszcze bohaterowie przeżywają swoje rozterki na tle jesiennej scenerii? W filmie, którego nie wypada nie znać, a jednocześnie większość widzów oglądała go tak dawno, że – poza silnymi emocjami – niewiele z niego pamięta. Mowa o „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów” Petera Weira. Z początkiem roku szkolnego uczniowie męskiej prestiżowej szkoły średniej poznają swojego nowego nauczyciela literatury – Johna Keatinga (w tej roli Robert Williams). Wkrótce staje się on ich mentorem i daje im inspirację do tego, by realizować własne pasje i marzenia, sprzeciwiając się twardemu szkolnemu rygorowi, a także – ambicjom rodziców. Mimo że film rok temu święcił swoją 70. rocznicę, wciąż porusza kolejne pokolenia zarówno młodszych, jak i starszych widzów.

 

Stowarzyszenie umarłych poetów

 

Dzieło wywarło też ogromny wpływ na późniejsze fabuły pokazujące relacje nauczyciel-mistrz a studenci. Na uwagę zasługuje zwłaszcza piękny film „Uśmiech Mona Lisy” Mike’a Newella. Zawiera on komentarz feministyczny – akcja rozgrywa się w szkole żeńskiej, a mentorką młodych kobiet jest nauczycielka historii grana przez Julię Roberts.

 

Symetrycznie, przekornie, „andersonowsko”

Pozostając przy temacie szkoły, warto również wspomnieć o filmie Wesa Andersona „Rushmore”. Główny bohater tej fabuły jest wzorowany na postaci samego reżysera, a tytułowego szkoła – na jego liceum.  W „Rushmore” cały świat staje na głowie. Nastoletni chłopak zachowuje się jak dorosły i zakochuje się w nauczycielce. Jego dorosły przyjaciel, zamożny mężczyzna w średnim wieku, wydaje się przy nim chłopcem. Lecz zakochuje się w tej samej kobiecie. Z kolei w dojrzałym, zakochanym w nauczycielce uczniu podkochuje się pewna Azjatka. Anderson skłania do refleksji nie tylko o dorastaniu, ale także o sztuczności podziału na świat dorosłych i świat młodych. Poza tym przemyca on filmie refleksję klasową i kulturową.

 

Kolekcja filmów Wesa Andersona

 

Kadry filmu, co stało się już znakiem rozpoznawalnym tego artysty, są bardzo plastyczne, pełno w nich ciepłych barw, sztucznego oświetlenia, symetrycznych kompozycji. „Rushmore” jest dowcipny, poruszający, a także – na „andersonowski” sposób piękny. Jeszcze bardziej estetyczna i plastyczna jest późniejsza animacja Andersona, której akcja rozgrywa się jesienią. „Fantastyczny Pan Lis” dostał dwie nominacje do Oscara – za najlepszy film animowany i za najlepszą ścieżkę dźwiękową. Oglądając tę produkcję, w której tytułowy Pan Lis walczy o przetrwanie swojej rodziny i lokalnej zwierzęcej mikrospołeczności, nie sposób nie docenić uroku kadrów, ciepłych, ziemistych barw, pięknego przesłania o poświęceniu, odwadze, więzi z bliskimi.


 

Różne oblicza jesieni

Tytuły filmów z jesienią w tle można by wymieniać bez końca, tak samo jak nazwiska reżyserów, którzy wykorzystali motyw tej pory roku w swoich fabułach. „Nostalgia” Andrieja Tarkowskiego, „Intruz” Orsona Wellsa, „Prosta historia” Davida Lyncha, „Papusza” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego to tylko jedne z nielicznych przykładów. Z lżejszych tytułów warto sięgnąć po „Miłość w Nowym Jorku”, komedię romantyczną, której oryginalny tytuł brzmi „Autumn in New York”, a także poruszający dramat z wątkiem romantycznym „Daleko od nieba”.

Scenografia to często decydujący czynnik wpływający na atmosferę filmu i wiarygodność oraz atrakcyjność przedstawianej historii. Jesień może być przyjazna i piękna bądź groźna, przerażająca czy smutna i nostalgiczna, dlatego to idealna scenografia zarówno do wyważonych kameralnych dramatów, komedii romantycznych bądź obyczajowych czy thrillerów. Które filmy z jesienną scenerią lubicie najbardziej?

 

Przeczytajcie także, jakie horrory warto obejrzeć w Halloween.