Bez względu na to, czy jesteś singielką, mężatką, świeżo po rozstaniu, czy po prostu masz dość rodzinki, która radzi Ci złowić męża, bo „czas leci” – sięgnij po tę książkę! Ten zabawny poradnik pokaże ci, jak tryskać pewnością siebie, zdobyć jego serce i otrzymać miłość oraz szacunek, na jakie zasługujesz.
Sherry Argov wyjaśnia kobietom, jak z przygodnego związku stworzyć głęboki i trwały. Bez cackania się, ze szczerością i zadziornością wyjaśnia, dlaczego bycie miłą do bólu niekoniecznie sprawi, że facet będzie bardziej oddany. Albowiem kobietą, jakiej on pragnie, jest zołza.
Autorka przytacza autentyczne rozmowy z mężczyznami, którzy bez cienia skrępowania udzielają drobiazgowych odpowiedzi na takie oto pytania:
• W jaki sposób mężczyźni manipulują związkiem, chcąc go utrzymać na niezobowiązującej stopie?
• Czy mężczyźni świadomie sterują emocjami kobiet?
• Jak ona może go przekonać, że zaangażowanie w związek było jego pomysłem?
• W jaki sposób kobieta może sprowokować oświadczyny, nie mówiąc słowa o małżeństwie?
Bez względu na to, czy jesteś singielką, mężatką, świeżo po rozstaniu, czy po prostu masz dość rodzinki, która radzi ci złowić męża, „bo czas leci”, "Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" to nieodzowny poradnik, który pokaże ci, jak tryskać pewnością siebie, zdobyć jego serce i otrzymać miłość oraz szacunek, na jakie zasługujesz...
Przeczytaj fragment:
ZASADA DZIAŁANIA ZWIĄZKU NR 70
Zołza nie pozwoli sobie na związek z mężczyzną, który czeka tylko, aż trafi się coś lepszego.
To bezpośrednio wiąże się z pytaniem, dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy. Zołza ma siłę przekonania. Choćby to nie wiem jak bolało, choćby nie wiem jak się bała – odejdzie, jeżeli nie dostanie tego, na czym jej zależy. I wiesz co? Właśnie dlatego ona dostaje to, czego chce. Kiedy zołza subtelnie daje do zrozumienia, że nie będzie czekała w nieskończoność, staje się to negocjacją jak każda inna. Kiedy jedna osoba jest skłonna wyjść z niczym z salonu wystawowego, druga musi przedstawić lepszą ofertę.
W żadnym jednak wypadku nie możesz stawiać mu ultimatum. A oto co możesz zrobić: przeprowadź z nim jedną lub dwie rozmowy. Pierwsza niech posłuży zebraniu faktów. Jeśli nie spodoba ci się to, co usłyszysz, za drugim razem przykręć mu śrubę.
Jeśli macie już roczny staż i chcesz, żeby facet się oświadczył, podczas pierwszej rozmowy musisz być bardzo rzeczowa. Powiedz coś w rodzaju:
Jesteśmy ze sobą od roku. Kocham cię i myślę, że jesteś wspaniały. I akceptuję rzeczy, jakimi są. Ale chciałabym czegoś więcej od związku niż to, co mamy w tej chwili, a naprawdę mam wrażenie, że stoimy w miejscu.
(Potem zamilknij)
Im mniej potem powiesz, tym większa będzie twoja siła. Cała rzecz w tym, aby w bardzo naturalny sposób stworzyć mu nie zagrażające otwarcie. Twoim zadaniem jest trzymać pokerową twarz – bez żadnych emocji. Dlaczego? Zależy ci na prawdzie. Nie chcesz gołosłownych deklaracji, nie chcesz, żeby powiedział coś, co jego zdaniem pragniesz usłyszeć – chcesz uczciwej odpowiedzi. Może powie, że jest w tobie do szaleństwa zakochany i planuje niespodziankę. Może coś napomknie o wyjeździe na weekend. Albo po prostu zapyta, czy chcesz wybrać się po pierścionek.
Jeżeli nie dostajesz odpowiedzi, o jaką chodziło, i czujesz przez skórę, że facet za wszelką cenę unika tematu, potraktuj to jako sygnał do zwijania żagli. Czas, który zwykle z nim spędzasz, obetnij o sześćdziesiąt do siedemdziesięciu procent. Spotkaj się z nim raz czy dwa w ciągu dwóch tygodni. Zaplanuj jakiś weekendowy wypad z dziewczynami. (To facetów zawsze przeraża, bo nie wiedzą, co twoje przyjaciółki mogą powiedzieć). Kiedy zapyta, z kim się spotykasz, zapewnij, że nie masz nikogo innego. Po prostu bądź zajęta i poza jego zasięgiem. Ale nie odpowiadaj na żadne „dlaczego”. Już on będzie wiedział.
ZASADA DZIAŁANIA ZWIĄZKU NR 71
Zołza nie napomyka o ślubie ani nie pyta, „dokąd to zmierza”. Daje za to do zrozumienia, że jest skłonna wycofać się ze związku. Nie ma w jej słowniku słowa „małżeństwo”.
Możesz być pewna, że facet zaskoczy. Przypuszczalnie po kilku tygodniach wyniknie kolejna rozmowa, bo on zauważył zmianę i zapyta: „O co chodzi?”. Wtedy nie sprawiaj wrażenia, jakbyś była zawiedziona, przybita czy zdenerwowana. Jeśli on dalej nie proponuje żadnego kroku naprzód, zastanów się, czy nie powiedzieć mu tak:
Było nam cudownie i nie żałuję czasu, który spędziliśmy razem. Świata poza tobą nie widzę, ale najwyraźniej zależy nam na różnych rzeczach, więc musimy robić swoje.
Kocham cię i chcę, żebyś był szczęśliwy, chcę, żebyś też miał w życiu to, czego szukasz.
Myślę, że pora, dla nas obojga, ruszyć naprzód.
To jest moment, kiedy musisz pokazać mu klasę i to, że jesteś inna. Żadnych nocnych dramatów, żadnego popłakiwania. Nie wzbudzaj w nim poczucia winy, nie rób z siebie męczennicy ani ofiary. Niech nie odniesie wrażenia, że czujesz się wyrolowana. I nie podejmuj z nim dalszych rozmów. To nie jest akcja zbierania datków.
Na tym etapie milczenie jest złotem, bo cokolwiek jeszcze powiesz, on zrozumie, że może grać na zwłokę albo mydlić ci oczy. Mazgając się czy płacząc, zdradzisz swoją niepewność, i facet pomyśli, że nic nie musi zmieniać. Wyciągnie wniosek, że łatwo tobą manipulować i nie musi traktować cię poważnie.
Powiedz tylko wyraźnie, czego chcesz, a potem okaż siłę i dojrzałość. „Nie chcę wciągać cię w coś, do czego nie jesteś gotowy”. Jeśli zachowasz spokój, on przestraszy się o wiele bardziej, bo zrozumie, że twoja decyzja nie jest wywołana grą hormonów. Wzięłaś pod uwagę, co twój partner ma do zaoferowania, kim jest i co jest skłonny wnieść do związku. I nie zamierzasz kłaść uszu po sobie, bo nie uważasz się za aż tak zdesperowaną. To podnosi twoje notowania. „Oho ho. Muszę dać jej powód, by chciała zostać, albo ją stracę”.
A teraz zrekapitulujmy:
On nie dostaje ultimatum.
Nie jest przypierany do muru, nie słyszy „ożeń się ze mną, ożeń”, i nie ma uczucia, że jest spętany jak indyk na Święto Dziękczynienia.
Jesteś dojrzała, otwarta, uczciwa i nie potępiasz go.
Nie dyskredytujesz związku, wyrażając złość, że „doi krowę za darmo”, albo mówiąc, że nawalił na całej linii.
Powiedziałaś spokojnie: „Jesteś fajnym, porządnym, sympatycznym facetem i bardzo cię kocham. Ale żeby skończyć z marnowaniem nawzajem swojego czasu, musimy to jakoś rozwiązać”.
Nie chodzi o to, co mówisz, rzecz w tym, z jaką postawą odchodzisz. Musisz zachować spokój, co zważywszy na okoliczności, wyda się niezwykłe. Facet pomyśli: „Hmm. To jest kobieta innego gatunku”. Wtedy stajesz się kimś nie do zastąpienia. Wszystko polega na charakterze i wszystko polega na klasie.
Mężczyzn socjalizuje się w takim duchu, by uważali kobiety za słabszą płeć. Kiedy więc jesteś gotowa bronić swych zasad, nawet gdyby to miało być bolesne lub gdyby trzeba było zapłacić za to pewną cenę, stajesz się niebywałą wojowniczką: „Zaraz, zaraz. Miałem ją. A teraz nie mogę postawić na swoim. Co tu jest grane?”. Kiedy potrafisz się wycofać i pozbierać, i postępujesz, jakbyś dokładnie wiedziała, co jest grane, zgadnij, czyje będzie na wierzchu?
Oto czego większość mężczyzn szuka w przyszłej żonie. To szczyt ich marzeń – kobieta, którą, przy całej jej kobiecości, nie rządzą emocje ani niepewność. Są kobiety, od których bije spokojna godność. Jakby otaczało je niewidoczne pole siłowe, w którym facet topnieje jak masło. Taka kobieta nie unosi się. Nie krzyczy. Jej ciche poczucie własnej wartości i wiara w siebie stanowią esencję tego, co czyni ją zołzą.
Patronat nad książką objął empik.com
G+J Gruner&Jar/K.P.

Aktualności
"Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy"
Sherry Argov wyjaśnia kobietom, jak z przygodnego związku stworzyć głęboki i trwały. Bez cackania się, ze szczerością i zadziornością wyjaśnia, dlaczego bycie miłą do bólu niekoniecznie sprawi, że facet będzie bardziej oddany. Albowiem kobietą, jakiej on pragnie, jest zołza.
Komentarze (0)