Gęba w kamerze
EMPiK.com: Telewizji chyba za bardzo pani nie lubi. Dołożyła jej pani w swojej powieści (Trudny trup) okrutnie.
Joanna Chmielewska: Ja myślę! Teraz tego Wielkiego Brata zamiast Milionerów puszczają i ja ich mam lubić?
EMPiK.com: Dostało się też od pani telewizji publicznej...
Joanna Chmielewska: Tak, mam z nimi na pieńku w pewnym stopniu.
EMPiK.com: Współpraca się nie układa?
Joanna Chmielewska: Nie, nie, kiedyś owszem, na początku kontaktów nie układała się rzeczywiście. Telewizja przywykła do tego, że każdy marzy o tym, żeby, za przeproszeniem, wetknąć gębę w kamerę i objawić się na ekranie. Ci wszyscy ludzie, zdaniem telewizji, powinni na czworakach się przeczołgać z Żoliborza na Mokotów, a potem tam koczować przez trzy dni. I nie przyszło im do głowy, że mogą istnieć takie wyjątki jak ja. Ja nie chcę być oglądana. Mi na tym wcale nie zależy, ja się sobie nie podobam. Nie jestem od występów.
EMPiK.com: I nie pracuje pani obecnie nad żadnym scenariuszem?
Joanna Chmielewska: Jeszcze jak pracuję! Ohoho! Przecież Trudny trup to jest - można powiedzieć - dokładny opis pracy nad scenariuszem, który w tej chwili powstaje. Pierwsze odcinki będą kręcone w maju, jak sądzę.
EMPiK.com: Powieść ma nietypowe dla pani kryminałów zakończenie. Przebija z niego ogromna gorycz i rozżalenie...
Joanna Chmielewska: Ponieważ scenariusz z Martusią (jedna z głównych postaci w powieści, a w rzeczywistości reżyser, dokumetalistka) zaczęłyśmy pisać znacznie wcześniej niż ja tę książkę. Ileż to już czasu! W ubiegłym roku już były umowy gotowe do podpisania, już były pewne rzeczy ustalone! Poświęciłam temu co najmniej pół roku, jeśli nie trzy kwartały, nie pisząc czegoś innego. Tylko to i to jeszcze na temat w pewnym stopniu mi obcy, bo o telewizji. Ja bebechów telewizyjnych nie znam. Naprawdę chciałam się tam zatrudnić na dwa - trzy tygodnie jako sprzątaczka. Wyrzuciliby mnie pewnie wcześniej, jak sądzę, ale zawsze bym się w czymś tam zorientowała. No i po tych wszystkich wysiłkach nastąpiły jakieś takie perturbacje wewnętrzno-telewizyjne, od których Marta Węgiel dostała amoku, piany na ustach itd. Ja w mniejszym stopniu, bo nie ja w tym uczestniczyłam, tylko ona, i w rezultacie jakieś takie to się zrobiło i dziwne, i nieprzyjemne, i skierowane przeciwko autorowi, generalnie, nie mnie, w ogóle - co ten autor powinien: schody im zamiatać, przypochlebiać się, dawać łapówki... Ale komu? Te osoby, które ja znam osobiście z telewizji, to w życiu by nie przyszło mi do głowy, że mogą brać łapówki! No przecież nie będę ludzi obrażać! Zrobiło się to dla mnie nieprzyjemnie niezrozumiałe. Marta się na tym wszystkim zna, zorientowała się, co należy zrobić, jak - powiedzmy - zmienić sposób perswazji czy postępowania. W rezultacie uparła się i doprowadziła do podpisania kosztorysu i ma to być kręcone. Ale czy to będzie kręcone, czy nie, to ja nie wiem, ponieważ widocznie muszę miewać jasnowidzenia. Pierwsze zdanie z Trudnego trupa okazało się nagle rzeczywistością. Nie dalej jak przedwczoraj Martusia do mnie zadzwoniła i powiedziała "słuchaj, ja cię nie chcę martwić, ale ty tego trupa musisz mi dać wcześniej". No proszę bardzo, on był zaplanowany na później, a teraz ja go mam jej dać w trzecim odcinku. To co ja mam zrobić, przepraszam grzecznie? Czy to nie jest trudna instytucja, ta telewizja?
Poderżną mi gardło!
EMPiK.com: Dlaczego zmieniła pani wydawnictwo? Powieść Trudny trup została opublikowana przez oficynę Kobra, a do niedawna pani książki ukazywały się w wydawnictwie Wers, które było rodzinnym biznesem.
Joanna Chmielewska: Ponieważ zamierzam pisać coraz to bardziej jadowite utwory, uznałyśmy, że ta nazwa będzie słuszniejsza.
Już Trudny trup ostrożnie pluje jadem. Nie tylko telewizja zostaje zmieszana z błotem i zamieszana w morderstwa i inne groźne przestępstwa. Siedliskiem zła okazuje się w najnowszej powieści także, a może przede wszystkim, prokuratura...

Proszę uprzejmie, jeden przykładzik: ponieważ to, że on miał mój telewizor czy komputer i jego odciski palców były na dwóch szafach, w tym na szkle i na bibliotece, bardzo czytelne. No to zaraz, chwileczkę, on ten komputer znalazł koło śmietnika. Tak sobie stał. I sobie pomyślał: a może on dobry. No i wziął sobie, bo jakby co, to zreperuje. A te odciski palców? A nie, bo on tam był w całkiem innym celu, on tam kolegi szukał i zobaczył drzwi uchylone, i tak się przestraszył, że może tam jaka osoba leży, trup albo ciężko chora, więc wszedł popatrzeć, tak z dobrego serca. A że macał wszystkie szyby? A to może w nerwach albo co. To nie dowody!
Policja ma to wszystko zgromadzone. I ja będę pisała ksivżkę, po której ktoś mi na pewno poderżnie gardło, zostanę zastrzelona, będę miała wypadek samochodowy, ponieważ się przejadę po prokuratorach. A za dużo wiem na temat tego zawodu i możliwości postępowania, żebym miała nie być niebezpieczna dla otoczenia. (śmiech) Więc jeżeli książka wyjdzie, to mi poderżną gardło!
Znajomi-mordercy
EMPiK.com: Ponownie umieściła pani w swojej powieśści Anitę. To realna postać, istnieje też poza pani książkami. Nie miała nigdy do pani pretensji o to, że wcześniej (w powieści Wszystko czerwone) wsadziła ją pani do więzienia?
Joanna Chmielewska: Ależ skąd, ona sama zdecydowała, że woli być zbrodniarką niż ofiarą. I to jej się bardzo podobało.
EMPiK.com: Rozumiem, że w Trudnym trupie jest to Anita, która już odsiedziała wyrok?
Joanna Chmielewska: Anita, która odsiedziała wyrok, bo jak przecież pamiętamy (albo nie) z Wszystkiego czerwonego, postanowiła robić za wariatkę uleczalną, no więc szybko to poszło.
EMPiK.com: Nie boi się pani, że w końcu któryś ze znajomych panią zamorduje za umieszczenie go przez panią w kryminale?
Joanna Chmielewska: Ja lubię realia. Jestem w gruncie rzeczy reportażystką i bardzo łatwo mi się tworzy fikcję na bazie czegoś konkretnego. Najłatwiej jest trochę przerobić swoich znajomych, przyjaciół... Z tym, że z reguły oni są uprzedzani wcześniej i zgadzają się na to. Jeśli ktoś kategorycznie protestuje, to ja mu daję spokój. Chyba, że jest to mój wróg. (śmiech)
Piwna Chmielewska

Joanna Chmielewska: Po pierwsze jestem absolutnie przeciwna, ponieważ to ciągle jeszcze jest reminiscencja traktowania ludzi jak niedorozwinięte bydło. Jesteśmy dorośli, jesteśmy za siebie odpowiedzialni, idziemy do więzienia jeżeli się wygłupimy jakimś przestępstwem, płacimy mandaty na szosie, kiedy jedziemy za szybko. No przepraszam bardzo, albo jesteśmy ubezwłasnowolnieni, niedorozwinięci i nie trzeba nam nawet prawa jazdy dawać! Albo trzeba nam pozwolić... Mało - pozwolić, zmusić nas do życia odpowiedzialnego. I tu jest to samo. Ja jestem przeciwna tego rodzaju zakazom absolutnie. Natomiast w kwestii piwa, to po prostu byłyśmy z Martą Węgiel u Alicji, znanej powszechnie z książek, i tam piłyśmy piwo. I tak nam już zostało w całej książce. Marta powiedziała "słuchaj, nie wygłupiaj się, alkoholiczki jesteśmy". Ja mówię - nie szkodzi. Skończę książkę i scenariusz i przestaniemy być alkoholiczki! (śmiech)
EMPiK.com: Pojawiło się również przypuszczenie, że może to piwo jest od CHMIELewskiej...
Joanna Chmielewska: Od tego chmielu? To mi do głowy wprawdzie nie przyszło, ale bądź co bądź jest to najłagodniejszy rodzaj napoju, jakiego można używać.
A co z hazardem - wyścigami i grą w kasynie? W Trudnym trupie, jak w wielu powieściach pani Joanny, nie brakuje szybkich skoków do kasyna. Niestety, w życiu jest ich coraz mniej - tu brakuje czasu. Lub możliwości zakopania topora wojennego.
Joanna Chmielewska: Z wyścigami, jak wiadomo, wdałam się w ciężką wojnę, więc tam przez dwa lata nie bywałam, tylko się znęcałam nad nimi. Byłam także w wielkiej wojnie (jestem nadal!) z Agencją Rolną Skarbu Państwa, która zrobiła wyścigom kolosalną szkodę, moim zdaniem. Natomiast w kasynie po prostu nie mam kiedy być! Przecież mnie nie ma w Polsce właściwie więcej niż pół roku, a jak jestem, to jednak piszę. Poza tym schody mnie zniechęcają do wychodzenia z domu. Ale... tam gdzie jadę w lecie, to one są, te kasyna. I konie są... (rozmarzenie)
Jestem kryminalistka!
EMPiK.com: Od paru lat wydaje pani po dwie książki rocznie. Jak pani sądzi, ile czasu uda się utrzymać takie tempo. Czy nadal zamierza pani wydawać książki tak często? A może częściej?
Joanna Chmielewska: Nie wiem, ponieważ mam w tej chwili kilka pomysłów, które chciałabym jeszcze zrealizować. To wszystko zależy od wielu czynników, m.in. od samopoczucia, dlatego się usiłuję z całej siły leczyć. Dlatego siedzę nie w Warszawie, tylko poza, gdyż pobyt w innym klimacie doskonale mi robi. To są problemy krążeniowe, sercowe i tym podobne inne, które wymagają pewnej pieczołowitości. Natomiast oczywista sprawa, że jeżdżę z laptopem i pracuję, ale niewygodnie mi z nim, bo drukarka jest taka beznadziejna, że bardzo wolno drukuje i nie widzę własnego tekstu.
EMPiK.com: A zagląda pani czasem do internetu?
Joanna Chmielewska: Nie, broń Panie Boże, ja nie mogę mieć internetu w komputerze.
EMPiK.com: Dlaczego?
Joanna Chmielewska: W każdej chwili mi ktoś może wejść. Jakbym miała dwa komputery, to proszę bardzo, ale nie w ten, który jest moją absolutnie osobistą sprawą, na którym ja pracuję.
EMPiK.com: Boi się pani włamywaczy?
Joanna Chmielewska: I wirusa, i włamywaczy, i osób, które z dobrego serca będą przeszkadzały. Tysiąca przeszkód.
EMPiK.com: Czy myślała pani o napisaniu kryminału z hakerami w roli głównej?
Joanna Chmielewska: Nie, na tym się tak straszliwie nie znam, jeszcze bardziej niż na telewizji, że nie będę się tego zupełnie czepiać. Wolę pisać o czymś, o czym bodaj mam jakieś najsłabsze pojęcie.
EMPiK.com: Pierwsza książka w tym roku już się ukazała. Kiedy następna i co to będzie?
Joanna Chmielewska: Nie wiem, Właśnie usiłuję ją napisać, a wchodzi mi w paradę scenariusz, gdzie muszę przecież tego trupa od razu znaleźć wcześniej, bo on miał być później. A teraz piszę... bo ja wiem... chyba dalszy ciąg kobiety i mężczyzny - jak wytrzymać ze sobą nawzajem.
Rozmawiała Magdalena Walusiak
Wywiad został przeprowadzony 22.03.2001 r. Część wypowiedzi Joanny Chmielewskiej pochodzi z konferencji prasowej (zostały poprzedzone narracją, nie pytaniami), która odbyła się tuż po przeprowadzeniu wywiadu.
P.S. po latach: serial kryminalny na podstawie powieści Joanny Chmielewskiej ostatecznie nie został zrealizowany.
Komentarze (0)