Łukasz Palkowski - urodził się w stolicy i tęskni za starą Warszawą.. Zadebiutował krótkometrażową fabułą „Nasza ulica”, zrealizowaną na podstawie opowiadania Jana Himilsbacha, która przyniosła mu I nagrodę na Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej. Pracował jako drugi reżyser przy obrazach Macieja Pieprzycy, Krzysztofa Langa, Jana Kidawy-Błońskiego. "Rezerwat" to jego pierwsza pełnometrażowa fabuła, uhonorowana za najlepszy debiut na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz tegorocznym Paszportem Polityki.
Czy motto filmu „Rezerwat”: „Wino, kobiety i śpiew” to pańska filozofia życiowa?
Wino z przyjemnością, kobiety ograniczam do jednej, i to naprawdę już od dłuższego czasu (śmiech), śpiew- nie potrafię, ale z przyjemnością słucham.
Czy myśli pan, że warszawska Praga to już jedno z nielicznych miejsc w naszym mieście, gdzie taka hedonistyczna filozofia życiowa mogła przetrwać?
Myślę że, jest jednym z takich miejsc, bo na takie enklawy trafimy i po drugiej stronie Wisły, na Żoliborzu , na Woli. Sam mieszkam teraz na Starówce, a wychowałem się na Woli, w kwadracie ulic metalowych (Stalowa, Żelazna, Miedziana, Złota - przyp. autorki).
Są takie miejsca, oczywiście nie aż takie, jak Praga , ale mające wspólne cechy. Te miejsca żyją zupełnie inaczej, to znaczy tu się nikt nie spieszy, tu się smakuje czas. A my się spieszymy. Tak dziwnie, nie wiadomo gdzie?, po co?, do kogo?, po jaką cholerę? Tylko się zmęczymy a i tak nic z tego nie będzie. A jeśli będzie, to przecież gdybyśmy się nie spieszyli to wszystko byłoby takie samo
Czy nie sadzi pan, że wracają lepsze czasy polskiego kina?
Chciałbym w to wierzyć, bo ostatnia Gdynia mnie dała dużą nadzieję na to, że nasza kinematografia odżyje. Że z powrotem będzie wielka i nie tylko Polacy będą chcieli oglądać nasze filmy, ale też zainteresują się nami inne kraje. Uważam, że w kinematografii oferta powinna być kompletna. To znaczy mieścić zarówno komedię romantyczną jak i smutny film artystyczny, czy głęboko społeczny. Dlatego potrzebny nam jest każdy rodzaj kina. Gdy teraz w końcu powstają filmy pozytywne, to będą one dawały równowagę tym, które opowiadają o historiach zupełnie odmiennych.
Ja w pana filmie czuję unoszącego się ducha Himilsbacha...
(śmiech) No on ma prawo się unosić, tym bardziej że swój pierwszy film, czterdziestominutowa „Naszą ulicę” robiłem na podstawie opowiadania Jana Himilsbacha i gdzieś za takimi klimatami pewnie tęsknię. Tęsknię za tym, że można było rozmawiać, że ludzie spotykali się w SPATiFie, potrafili tam pisać filmy. To już nie istnieje. Wszyscy jesteśmy w jakiś sposób indywidualni. Nie zrzeszamy się nawet przy jednym stoliku, w celach, że tak powiem, twórczych. Bardziej przy jakiś okazjach i gadamy o zupełnie innych rzeczach. Jakiś czas się skończył niewątpliwie, a ja z pewną nostalgią patrzę na to, czego nie dane mi było doświadczyć ze względu na mój wiek
Czy Michał Anioł zagrał w epizodzie z piwem właśnie Himilsbacha?
Tu nie chodziło tak całkowicie o Himilsbacha., ale na pewno o wzbudzenie takich odczuć, jakie on wzbudzał w ludziach. Wtedy, gdy to kręciliśmy niestety nie miałem nic więcej, żeby dać do zagrania Michałowi, bo już była kompletna obsada, no, ale to się zmieni.
W „Rezerwacie” obok aktorów zawodowych grają naturszczycy. Jak pan ich dobierał? Przyszli z castingu?
Oni po prostu byli na miejscu. To mieszkańcy tej kamienicy, w której kręciliśmy. Po prostu.
Za czym pan jeszcze tęskni, w związku ze starą Warszawa, tą która już odchodzi?
Za Warszawą
Za Warszawą, po prostu?
Tak. Za klimatem. Tak naprawdę bardzo chciałbym czuć takie rzeczy, a nie wszędzie mogę, nie zawsze po prostu je czuję, chciałbym czuć to, co czuł Tyrmand, w czasie kiedy opisywał Warszawę w swoich książkach.
Czy następny film, jaki będzie pan robił, też jakoś nawiąże do pana warszawskich nostalgii?
Nie, będzie zupełnie inny. Chociaż nawiązanie zapewne jeszcze się pojawi, zresztą też na Pradze. Może w serialu…
Czyli nie jest pan jednym z tych reżyserów, którzy całe życie kręcą jeden film, tyle że pod różnymi tytułami? Boi się pan zaszufladkowania?
Nie, ale kilka lat temu miałem szansę, tylko szansę to nie było pewne, żeby zadebiutować rozszerzając „Naszą ulicę”, krótki metraż do pełnego metrażu o kolejne opowiadania Himilsbacha. Ucieszyłem się strasznie, zacząłem to pisać, no i okazało się, że trzy razy będę opowiadał tę samą historię mniej więcej. Więc zrezygnowałem. Po prostu. Bo, bo po co.
Rozmawiała Iza Jarska

Aktualności
Chciałbym czuć, to co czuł Tyrmand - wywiad z Łukaszem Palkowskim
Łukasz Palkowski - urodził się w stolicy i tęskni za starą Warszawą..
Zadebiutował krótkometrażową fabułą „Nasza ulica”, zrealizowaną na
podstawie opowiadania Jana Himilsbacha, która przyniosła mu I nagrodę
na Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej. Pracował jako drugi reżyser
przy o
Komentarze (3)
Komentarze
fajnie by było przenieść się o 10-15 lat wstecz. Przypomnieć sobie jak wszystko wyglądało. Tak naprawdę wielu zmian nie dostrzegamy. Nie widzimy jak zmienia się nasza okolica - nowy sklep, nowy chodnik. Ciekawa jestem jak została przedstawiona Warszawa w "rezerwacie"....
można się nieźle uśmiać - co w polskim kinie ostatnio jest rzadkością...
supper! polecam goraco...