Carla Bruni wydaje swój czwarty album – " Little French Songs". Od kilku tygodni, stacje radiowe grają promujący płytę singiel „Chez Keith et Anita“, jej hołd brytyjskim legendom rocka lat 70-tych.

Jej muzyka to połączenie różnych gatunków – przede wszystkim folk, pop i tradycyjne francuskie piosenki. Jak zdradza piosenkarka, na muzykę duży wpływ miał jej rozwój artystyczny.

„Lubię się starzeć. To bardzo dobre dla głosu, ze zmianami i głębszą barwą, rozwojem ciała i duszy. To dało mi dużo, dużo więcej możliwości“, mówi Carla.

Muzyka Carli Bruni jest o wiele bardziej dojrzała w porównaniu z jej debiutem, "Quelqu’un m’a dit (Someone Told Me)", jej pierwszym albumem wydanym na jesieni 2002 r. Od tego czasu jej kariera i życie obrały całkowicie inny kierunek. Tak inny, że upłynęło dużo więcej czasu zanim nagrała swój czwarty album. „Zazwyczaj piszesz, nagrywasz, miksujesz i wydajesz album za jednym zamachem. Przy tym, zrobiłam sobie przerwę zaraz po rozpoczęciu nagrań w 2011 r.“, mówi piosenkarka.

"Little French Songs" zostało nagrane w studiu Labomatic z grupą „subtelnych panów“, jak Carla lubi ich nazywać –m.in. Vincent Segal na wiolonczeli, Denis Benarrosh na perkusji, Sébastien Martel, Freddy Koella oraz Taofik Farah na gitarach, Dominique Blanc-Francard i Martin Gamet na basie, David Lewis na trąbce i fortepianie. Jak zwykle wokal nagrywała w nocy w zaciszu domowym, z dala od zgiełku i obowiązków.

Po raz kolejny, album odzwierciedla artystkę. Śpiewa o swoich wątpliwościach w „Prière (Prayer)“, o swoim małżeństwie w „Mon Raymond“ (My Raymond), jej artystycznej sytuacji w „Pas une dame“ (Not a Lady), opłakiwaniu śmierci bliskiego przyjaciela w „Darling“ i wielkim oddaniu francuskim piosenką w „Little French Songs“.