Kiedy w 2016 roku świat obiegła informacja o przyznaniu Nagrody Nobla Bobowi Dylanowi, wszyscy zaczęli się zastanawiać jaki w tej historii jest haczyk. Czy Akademia Szwedzka postanowiła wykonać taki gest aby oderwać się choć na chwilę od swojego wizerunku? Nikt oczywiście nie powie, że to szacowne gremium jest nieco skostniałe i w czasie kiedy wszystko dookoła pędzi w szalonym tempie ku przyszłości, ono uparcie stoi w miejscu. Jednak w dobie powszechnego dostępu do informacji, niebywale szybkiej wymiany myśli i idei, ich uparte promowanie zjawisk i ludzi, których rozpoznaje grupka najlepiej wtajemniczonych profesorów, zaczęło niestety wyglądać jak anachronizm. Po serii niespotykanych wcześniej wydarzeń, ogłoszono w końcu z lekkim opóźnieniem, że nagrodę Nobla w kategorii literatura, za: „stworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni” - otrzymuje Bob Dylan. Od tego momentu zrobiło się jeszcze dziwniej. Dylan nie odzywał się przez dłuższy czas i do końca nie było jasne, czy zamierza zaakceptować nagrodę, czy może idąc za przykładem Sartre’a i Pasternaka odmówi jej przyjęcia. Ostatecznie potwierdził przyjęcie wyróżnienia, jednak na kilka dni przed ceremonią wręczenia nagród oznajmił, że nie pojawi się na niej z powodu „innych zobowiązań”.

Bob Dylan płyta Rough and rowdy ways
Rough And Rowdy Ways 
(Płyta Analogowa)

 

Jakkolwiek by dziś nie patrzeć na całe to wydarzenie i wszystkie zabawne incydenty z nim związane, możemy się zgodzić, że Nobel dla Dylana był posunięciem słusznym i znaczącym. Udało się w ten sposób zwrócić uwagę na fakt, że poezja to nie tylko T.S. Eliot, Herman Hesse, Pablo Neruda czy Wisława Szymborska. Artyści tworzący w ramach szeroko pojętej pop kultury to także poeci, niektórzy naprawdę wybitni, a ci jak Dylan - zasługujący na najwyższe wyróżnienia. Cały jego dorobek to materiał, który bez trudu przekona najbardziej wymagającego erudytę. Każda piosenka Dylana to historia. Każda z tych historii to nauka, myśl, czasami mocno wyrażona opinia, innym razem pytanie postawione w ważnej sprawie. Wszystko co napisał Bob Dylan, znajduje potwierdzenie w jego życiu.

 

Jak Robert Allen Zimmerman stał się Bobem Dylanem?

Urodził się jako Robert Allen Zimmerman w Duluth, w stanie Minnesota w 1941 roku. Jego rodzice należeli do klasy średniej i raczej nie poszukiwali zbyt intensywnych emocji w życiu. Spokojna, prowincjonalna egzystencja wystarczała im w zupełności do szczęścia. Robert w żaden sposób nie mógł się w tych realiach odnaleźć, chłopak cały wolny czas spędzał na czytaniu książek i słuchaniu audycji radiowych, w których puszczano najpopularniejsze wówczas gatunki muzyczne - folk, country i bluesa. Punktem zwrotnym w jego życiu było spotkanie z twórczością poety Dylana Thomasa (stąd właśnie wziął się przydomek Dylan), a jakiś czas później muzyka folkowego barda i buntownika - Woody'ego Guthrie. Muzyka tego ostatniego sprawiła, że Bob rzucił szkołę, wyprowadził się od rodziców i wyjechał do Nowego Jorku, który już wtedy stanowił mekkę najróżniejszych artystów, dziwaków, performerów i poetów. Bob Dylan czuł, że to idealne miejsce dla niego.

Bob Dylan NYC 1965 Daniel Kramer - mat wytwórni

Bob Dylan w 1965, NYC, autor foto: Daniel Kramer

 

Kiedy do sklepów trafiła jego debiutancka płyta, zatytułowana po prostu „Bob Dylan” miał zaledwie dwadzieścia jeden lat. Był bardzo młodym człowiekiem, ale dobór repertuaru i charakterystyczny głos, sprawiły że bardzo szybko stał się jednym z najgorętszych tematów w opiniotwórczych klubach w Greenwich Village.

Prawdziwy przełom przyniósł drugi album – „The Freewheelin”. Płyta zawierała takie kompozycje jak „Blowin' in the Wind”, „Masters of War” czy „A Hard Rain's a-Gonna Fall” i natychmiast ustawiła Bob Dylana w pozycji artysty o kultowym niemal statusie. Dla wielu słuchaczy stał się symbolem i głosem pokolenia.

Bob Dylan kolorowy winyl okładka
Bob Dylan
(Kolorowy winyl - płyta analogowa)

 

Bob Dylan - w poszukiwaniu swojej drogi

Jednak Dylan nie byłby sobą, gdyby po takim przyjęciu ze strony publiczności osiadł na laurach i zachłysnął się nagłą popularnością. Mógł spokojnie odcinać kupony i żyć w glorii chwały zbuntowanego barda, który pisze hymny dla wszystkich wyrzutków i outsiderów, jednak stało się inaczej. Bob Dylan zafascynowany brzmieniem sensacji zza oceanu - zespołu The Beatles - postanowił zmienić także format swojej muzyki i w miejsce ascetycznych ballad na głos i gitarę, zaproponował rockowy, elektryczny skład z basem i perkusją. Kiedy pojawił się z zespołem na festiwalu folkowym w Newport, został wygwizdany. Wczorajszy mesjasz i bohater, dziś stał się zdrajcą i „judaszem” - jak krzyczał jeden z oburzonych uczestników koncertu. Czy Bob Dylan bardzo sie tym przejął? Oczywiście nie. Przeczekał spokojnie falę gniewu i niechęci i wrócił na szczyt popularności z rockowym singlem „Like A Rolling Stone”.

Kiedy wszyscy nieprzekonani i niechętni zrozumieli w końcu, że stary, „folkowy” Dylan to już historia, kariera muzyka nabrała sporego rozpędu. Na rynku pojawiały się kolejne wybitne płyty, między innymi: „Highway 61 Revisited” w 1965, „Blonde On Blonde” w 1966, „New Morning” w 1970 czy absolutnie fenomenalny „Blood On The Tracks” w 1975.

Bob Dylan młodość; mat wytwórni

 

W roku 1979 Bob Dylan zwrócił się mocno w stronę religii, dał temu wyraz w swojej twórczości i o dziwo - spotkało się to z bardzo dobrym przyjęciem publiczności i krytyków. Okazało się, że nawet najprostsze i mocno już ograne tematy, przefiltrowane przez wrażliwość i wyobraźnię Dylana zamieniały się w czyste złoto. W latach osiemdziesiątych sporo koncertował i nagrywał takie płyty jak „Knocked Out Loaded” (1986) czy doskonale przyjęty „Oh Mercy” (1989). Właśnie w roku 1989, Bob Dylan został wprowadzony do prestiżowej Rock And Roll Hall Of Fame. Bruce Springsteen, który przemówił podczas ceremonii, powiedział o Dylanie: „Bob uwolnił umysł tak, jak Elvis uwolnił ciało.… Wynalazł nowy sposób, w jaki piosenka pop może zabrzmieć, przełamał ograniczenia tego, co mógł osiągnąć artysta, i zmienił oblicze rock and rolla na zawsze”.

Kolejny ogromny sukces przyszedł w roku 1997 wraz z płytą „Time Out of Mind”. Album zdobył aż trzy nagrody Grammy, w kategoriach Album Roku, Najlepszy Album Folk i Najlepsze Męskie Wykonanie.

Bob Dylan 1990 foto: Merlyn Rosenberg - mat wytwórni

Bob Dylan w 1990 roku, autor foto: Merlyn Rosenberg

 

Bob Dylan nie idzie na emeryturę

Bardzo ważne wyróżnienie miało nadejść w roku 2012, kiedy to Bob Dylan otrzymał Prezydencki Medal Wolności od prezydenta Baracka Obamy. Mogłoby się wówczas wydawać, że to już najwyższe osiągnięcie i wyżej zajść nie można, ale wtedy pojawiła się... nagroda Nobla.

Bob Dylan - autor foto Ken Regan - mat wytworni

Bob Dylan, autor foto: Ken Regan

Dziś Bob Dylan jest artystą docenionym i utytułowanym, jednak nie znaczy to wcale, że odpuścił i zrezygnował ze swojej buntowniczej natury. Jego najnowszy album, zatytułowany „Rough And Rowdy Ways” to kolekcja bardzo osobistych kompozycji, w których muzyk zaprasza słuchaczy do swojego świata - od czasów kiedy był małym chłopcem w Minnesocie, aż po moment kiedy wyśniona przyszłość stała się faktem i jak to wszystko pokrywa się z dziecięcymi wyobrażeniami. Bob Dylan otwiera się przed słuchaczem, pokazuje wszystkie swoje obawy, bez wstydu czy niedomówień. Kiedy trzeba, sięga po rozwiązania nietypowe, tak jak w balladzie „Murder Most Foul”, która trwa aż siedemnaście minut i jest najdłuższą kompozycją w całej karierze artysty.


Rough And Rowdy Ways 
(CD)

Recenzenci na całym świecie zgodzili się w swoich opiniach - ten album jest dziełem doskonałym i jednym z najlepszych w całej dyskografii Boba Dylana. Najwyższe noty otrzymał od recenzentów z „The Guardian”, „The Daily Telegraph”, „The Indepented”, „New Musical Express”, „Mojo” czy „Rolling Stone”. Do końca roku jeszcze daleko, a już wielu dziennikarzy wróży, że to jeden z pewniaków do tytułu „Płyty Roku 2020”. Całkiem nieźle, jak na muzyka, którego kariera trwa nieprzerwanie od sześćdziesięciu lat. Muzyka i poetę, nie zapominajmy. Niech ten Nobel na coś się jednak przyda.